Najpierw fragment wywiadu Agnieszki Kublik z ministrem Jerzym Millerem z dzisiejszej "Wyborczej":
W kokpicie poza załogą było jeszcze klika osób. Może słowa przypisywane przez pańską komisje gen. Błasikowi wypowiedział ktoś inny?
- O kim pani myśli?
Krakowscy eksperci odczytali słowo "Tadek" i słowo "generałowie". Chodzi o gen. Tadeusza Buka, dowódcę wojsk lądowych?
- Krakowska ekspertyza nie burzy raportu komisji, której przewodniczyłem, uzupełnia go. Pani właśnie podała przykład. Myśmy wyczuwali, że nam brakuje jeszcze jednej osoby. Wynikało to z kontekstu różnych słów, które były odczytane dla nas przez Centralne Laboratorium Kryminalistyczne. Ale nie wiedzieliśmy, o kogo chodzi, nie mieliśmy żadnej szansy tego uzupełnić. Brakowało tego imienia. Ale teraz zaczynamy rozumieć i inne fragmenty rozmów, które CLK pokazało.
Prawda, jakie proste? Agnieszka Kublik podrzuca słowo "Tadek", i już chwilę później, w czasie wywiadu - tak wskazuje kontekst - byłemu ministrowi otwierają się w głowie kolejne klapki. Po kilkunastomiesięcznym badaniu sprawy - sprawy najwyższej wagi - pomocna okazuje się rozmowa z red. Kublik, a szerzej - ekspertyza, którą komisja mogła zamówić, ale nie zamówiła (zamówiła prokuratura wojskowa prowadząca śledztwo). Może więcej takich rozmów z red. Kublik i raport nadawałby się do czegoś więcej, niż nadaje się obecnie?
Co to w ogóle było? Śledztwo? Jak pracowała ta komisja, skoro dziś, w rozmowie z przyjazną dziennikarką, minister Miller swobodnie rzuca nazwiskami generałów, pośrednio sugerując, że wywierali presję na załogę? Czy jutro rzuci kolejne nazwisko? Czy wie, na co skazuje rodziny?
Żeby było śmieszniej - gdy chodzi o postulat poprawienia raportu, minister Miller nie widzi potrzeby. Ma rację - on już tej sprawy nie powinien dotykać.
Tym bardziej, że upadła kolejna linia okopów - miejsce znalezienia ciała generała. Jak podała "Rzeczpospolita", rzekomy "kokpit" to po prostu sektor 1 samolotu, a więc obszar znacznie większy. I znaleziono tam... fragmenty 13 ciał. Do tego niektórych członków załogi znaleziono w zupełnie innym miejscu. A więc znalezienie ciała gen. Błasika w tym miejscu to żaden dowód na jego obecność w kabinie.
I rację ma Antoni Macierewicz, gdy zwraca uwagę, że kto jak kto ale minister Miller MUSIAŁ WIEDZIEĆ, ŻE SEKTOR 1 to nie KOKPIT, ale znacznie większa część samolotu. Musiał wiedzieć, bo jeżeli nie wiedział, to znaczy, że kompromitacja jest jeszcze głębsza. A skoro wiedział, a mimo to przygotował wersję oficjalną z miejscem znalezienia ciała jako poważnym dowodem, to znaczy, że zrobił to ŚWIADOMIE. Nie poinformował opinii publicznej o bardzo ważnym elemencie, który zmienia ocenę sytuacji. Innymi słowy: dopasował fakty do założonej tezy.
A to już arcypoważna sprawa. I dowód, że tu nie chodziło o prawdę.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/125680-kto-jak-kto-ale-jerzy-miller-musial-wiedziec-ze-sektor-1-to-nie-kokpit-ale-znacznie-wieksza-czesc-samolotu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.