Jeśli dziś stwierdzimy stanowczo, że mamy dość kłamstw i uników funkcjonariuszy Putina w sprawie katastrofy smoleńskiej, to wcale nie wypowiemy wojny Rosji
– pisze Andrzej Nowak w „Rzeczpospolitej”.
Naukowiec w swoim tekście odnosi się do ekspertyzy krajowskiego instytutu ws. katastrofy smoleńskiej. Pisze, że podważa ona „jedną z głównych tez, które postawił i upowszechnił na skierowanej do światowej opinii publicznej konferencji MAK: tezę o decydującej roli nacisku "pijanego" generała Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych RP, w przebiegu katastrofy”.
Nowak zaznacza, że można dłużej udawać, że nic się nie stało, czy poprzestać na stwierdzeniu, że podważenie tej czy innej tezy dotyczącej przyczyn katastrofy i tak nie przywróci życia jej ofiarom.
Można. Nie bez konsekwencji jednak. Bardzo trudno będzie się cofnąć. Przed czym? Przed ostatecznym, nieodwracalnym zaakceptowaniem roli niegodnej państwa polskiego i zarazem roli niegodnej człowieka. Państwo polskie jest zobowiązane do obrony swoich obywateli i ich dobrego imienia. Dobre imię polskiego generała, dowódcy Sił Powietrznych RP, podobnie jak dobre imię załogi samolotu prezydenckiego zostało zszargane na podstawie przesłanek, które właśnie zostały podważone
- wyjaśnia Nowak.
Naukowiec przypomina, że Polska wiele razy udawała, że nic się nie stało ws. Smoleńska. Przechodziła do porządku dziennego nad wieloma patologiami.
Kiedy śledztwo w sprawie katastrofy zostało oddane w ręce MAK, organizacji uznanej i w samej Rosji, i poza nią za wcielenie platońskiej idei stronniczości i politycznej manipulacji, kiedy funkcjonariusze Władimira Putina niszczyli wrak samolotu, kiedy odmówili wydania i wraku, i czarnych skrzynek, kiedy podmieniali zeznania obsługi naziemnej naprowadzającej lot w Smoleńsku na miejsce katastrofy, kiedy stwierdzone zostało fałszowanie przez nich dokumentacji medycznej z sekcji ofiar (na przykładzie jedynej jak dotąd ekshumacji – ciała ministra Zbigniewa Wassermanna), kiedy na większość wniosków strony polskiej do Federacji Rosyjskiej z czerwca 2010 roku o udostępnienie dokumentów, danych i informacji dotyczących okoliczności katastrofy nie otrzymaliśmy pozytywnej odpowiedzi – udawaliśmy wciąż, że nic się nie stało
- wskazuje.
Badacz wskazuje, że za takim podejściem do rosyjskich śledczych stał fałszywy sposób rozumowania:
Argument najistotniejszy, jaki towarzyszył tej postawie, był jeden: "przecież nie wypowiemy Rosjanom wojny!". Rząd Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego robił od 2007 roku wszystko, by odsunąć od Polski zarzut "irracjonalnej wrogości" wobec Rosji Putina (przekraczając po 10 kwietnia 2010 roku granicę racjonalności). Czy możemy nadal, w imię tego argumentu, milczeć? Możemy. Owszem, możemy wciąż udawać, że wszystko jest dobrze. (…) Ale nie jest. I coraz trudniej będzie to ukryć. Coraz trudniej także uznać za wiarygodny argument o "wojnie z Rosją" jako jedynej alternatywie dla współudziału w hańbiącym kłamstwie. Dziś, inaczej niż w kwietniu 2010 roku, nie można już twierdzić, że jedyną realną Rosją jest ta, która ma twarz Putina.
Naukowiec wskazuje, że twarz Putina symbolizuje dziś wyłącznie stagnację w kłamstwie i zastraszeniu.
Cały tekst na stronach „Rzeczpospolitej”.
saż
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/125658-wazny-tekst-prof-nowaka-mozemy-wciaz-udawac-ze-wszystko-jest-dobrze-ale-nie-jest
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.