Czy znalazła się taśma z nagraniem z wieży? Czy prokurator Seremet ma taką wiedzę? Śledczy mają problem z jej przekazywaniem

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl / "Fakt"
Fot. wPolityce.pl / "Fakt"

Na poniedziałkowej konferencji prasowej w pierwszym oświadczeniu – prokuratora generalnego – usłyszałem zdanie mówiące o rychłym przekazaniu rosyjskiej prokuraturze zapisu pracy kontrolerów lotu z 10.04. Informacja ta, być może nie mniej ważna niż fakt nieobecności generała Błasika w kokpicie (dla wielu mało zaskakujący), nie zwróciła uwagi dziennikarzy. Sami prokuratorzy też jej nie rozwinęli.

Po półtorej godzinie konferencji, gdy udało mi się wreszcie doczekać możliwości zadania kilku pytań śledczym, poprosiłem Andrzeja Seremeta o doprecyzowanie. Wszak jeśli okazałoby się, że słynne wideo z nagraniem pracy kontrolerów jednak się odnalazło, moglibyśmy mówić o jakimś przełomie. Prokurator powiedział:

Dokładnie przekazano mi informację – starałem się powiedzieć cytując niemal wypowiedź pana przewodniczącego Bastrykina i współdziałających z nim śledczych zajmujących się tą sprawą – taśmy z nagrań grupy kierowania lotów zostaną przekazane prokuraturze generalnej Rosji po to, żeby je wyekspediować do Polski.

Po tej enigmatycznej odpowiedzi trudno stwierdzić, co dostanie najpierw prokuratura generalna Rosji, a później Polski. Jednak są podstawy sądzić, że może chodzić o słynny zapis z monitoringu baraku na Siewiernym. Najpierw miał być przekazany Polakom, późniejsza wersja mówiła o zagubieniu nagrania, wreszcie okazało się, że sprzęt działał, ale wyjątkowo – z niewiadomych powodów – kamery nic nie zarejestrowały.

Czy mamy więc teraz do czynienia z cudownym odnalezieniem nagrania, które przyczyni się do postawienia zarzutów kontrolerom albo do zdjęcia z nich odpowiedzialności?  Czy zobaczymy na nim, jak Plusnin, Ryżenko i Krasnokutski mimo ewidentnych wskazań swoich radarów okłamują polską załogę w kwestii „kursu i ścieżki”?

Nie wydaje się. Dlatego można domniemywać, że dzisiejszy „Fakt” nieco nadinterpretował poniedziałkowe słowa szefa polskich prokuratorów.

Mam wrażenie, że bliższa prawdy jest taka wersja, że oto Rosjanie otworzyli kolejny etap gry z polskimi śledczymi i Andrzej Seremet sam nie wie, co zostanie mu przekazane. Nie chce więc ryzykować jednoznacznej opinii, a powtarza to, co usłyszał w Moskwie. Dlaczego w takim razie nie wymógł na Bastrykinie konkretnej odpowiedzi? Dlaczego nie dopytał? Albo raczej: co dokładnie usłyszał od szefa rosyjskiego Komitetu Śledczego? I dlaczego – jeśli nie ma pewności, o co chodzi – w ogóle poruszył ten temat?

Na tym polega jeden z głównych problemów w kontaktach z prokuraturą prowadzącą sprawę Smoleńska i stąd biorą się stosy niejasności – śledczy mają jaskrawy problem z przekazywaniem swojej wiedzy. Przez to niezwykle często sami są źródłem spekulacji, z którymi tak ochoczo chcą walczyć.





Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych