Wycieczka. Schettino… na mieliźnie. "Dokąd płyniemy? Chcemy na zachód. Ale… wiatry odchodzą. Dryfujemy niebezpiecznie"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

Z tego co do nas dochodzi wynika, że nielichy to kretyn, a i tchórz jak się okazało, zafundował zimne moczenie 4 tysiącom ludzi. To komuż powierzany jest ster takiej wielopiętrowej trumny, tak łatwo się topiącej?

Gównianego dyrektorka sprawdzają liczne komisje. Potem sterty formularzy trzeba wypełniać informacjami prześwietlając gościa od stóp do głów i jeszcze w poprzek.

Kapitańska-mać uśmiecha się przystojnie z foldera, a potem pierwszy daje nogę.

Przez całe lata radzieccy-polacy pluli na łysego wodza, że porzucił w ’39-tym walczących żołnierzy. Wrócił, tłumaczył się – ale narodu nie przekonał.

Potem władcy nasi sadzali się na dłuższe periody. Mieli czerwonego anioła stróża i się niczego nie bali. Tu sobie pokradli, tam postrzelali – nic to! Żarty owszem – były. Jak choćby ta zagadka, gdy na 1-szego mianowano Stanisława Kanię:  „Czy to grzybek, czy ptaszek? Nie, to nowy złodziejaszek!” Okazuje się, że Pan Stanisław ma fart. Został uniewinniony. No, do apelacji.

Po bezkrwawej rewolucji ’89 rotacja uległa przyspieszeniu. Życie potoczyło się wartko. Więc i od „premiery” do „premiery” zaczęło być krócej. I do medali też. Gdy otrzymali je nestorzy – no, trudno. Ale gdy Orłem Białym udekorowano Jana Krzysztofa Bieleckiego zdziewanie było ogromne. No, ale póki co nie wpadliśmy na skałę i jeszcze żaden z naszych „kapitanów” nie podjął kretyńskiego ryzyka więc niech sobie i Pan Bielecki ma co dostał.

Ale nasza „wycieczka” nie jest za 200 czy 300 euro, nie jest nawet za 3 tysiące (bo tysiąc osób na statku to była jego załoga). Ale nasz wspólny rejs – krajowy, polski – to wartość idąca w miliardy. Ten rejs musi się udać. Kapitanów trzeba po prostu staranniej wybierać. Liczy się nie facjata, wzrost, elegancja, ale kontrolowane pomysły na rządzenie, wiedza i prawość!

Oczywiście wśród takiego tysiąca załogi jak na „Costa…” znajdzie  się sprawiedliwy i odważny do końca wypełniający swą powinność (np. szef pasażerskiego działu). Włosi winni mu wdzięczność. Dowiemy się, czy tylko złożą mu złamała nogę, czy uhonorują. Myślę, że to drugie  - toż to w końcu inteligentny naród i nie wszyscy tchórze, choć faszystowskie kolaboranctwo trudno zapomnieć.

Jeśli ci mówią, że coś jest genialne, bezpieczne, odpowiedzialne – bo duże, a nawet wielkie i ładnie się uśmiechnie – to niekoniecznie wierz! Choć mądrze brzmią przemówienia, wspaniale rokuje Unia i na bilbordach każdy piękny – zastanów się, nie spiesz z głosem poparcia. Debaty wyborcze to nie powinna być jedna wymuszona, ale cykl i na podobieństwo przepuszczenia przez wyżymaczkę. A poszukiwania tych do władzy prowadzone winny być systematycznie i od samego dołu. Najpierw w lokalnych mediach i potem stopniowo na kolejnych szczeblach. Mamy już kadry dziennikarskie, które to prześwietlenie kandydatów potrafią wspaniale zrobić. Ci, którzy chcą rządzić muszą poddać się próbie. Inaczej będą … kłopotki.

Nie mamy dostępu do radaru, nie wiemy nawet na ile metrów zanurzony jest nasz kadłub, nie mamy map, nie znamy głębokości pod nami. Owszem widzimy, że wleczemy się jak smród po gaciach. Że tracimy w gadulstwie, bełkocie i bezradności sejmowej. Że fachowcy – ministrowie skaczą (nie wiadomo po co) z mostu, a nie potrafią porozumieć się z własnym środowiskiem. Że parytet męsko-damski na tyle ogłupia by poprawnego Marszałka zastępować eksperymentalnie.

Dokąd płyniemy? Chcemy na zachód. Ale… wiatry odchodzą. Dryfujemy niebezpiecznie. Mielizny rozumu i rafy głupoty. A premier na nartach. Z kolei Narty (tu chodzi o miejscowość) wracają w niemieckie ręce. Prezydent ustanawia nowe, swoje nagrody – ale kto ich będzie pilnował skoro służby mundurowe się buntują. W czasie Euro 2012 trzeba będzie powołać społeczne służby porządkowe, na ich czele najlepiej postawić „starucha” (oczywiście wypuściwszy go najpierw z więzienia).
Nie planujmy rejsu ze Szczecina, bo to przez świńskie ujście zagrodzone podstępnie położoną rurą. Z Gdańska też niebezpiecznie, bo tam, wyjście z portu jest przez „zakręt pięciu gwizdków” i zanim się go pokona trzeba przepłynąć między zmarnowanymi stoczniami. Tam z  nabrzeża będą nam machać ci wielcy gdańszczanie Wałęsa, wspomniany już Bielecki, Borusewicz i Tusk, za których panowania tak wspaniale rozwalono morską gospodarkę.    Wycieczka po Wiśle też niebezpieczna – bo nieuregulowane to i często nie mieści się w ramach wałów. Nasz statek mógłby wylądować na dachu jakiejś stodoły, bo szumnie zapowiadanych prac antypowodziowych jeszcze nie zakończono.
Odrę przechodzi się w dzieciństwie. I potem już nie wypada. Bo wówczas jest szczególnie groźna. A zresztą trzeba by to uzgodnić z Niemcami. Znowu więc wszystko będzie zależne od Merkel. W końcu ta cierpliwa kobieta może się zdenerwować.
Z wycieczkowca „Costa” jego wódz w pierwszej szalupie ratunkowej wyrwał na brzeg. Teraz z Polski trudno bezkarnie uciec, no bo Schengen, a i świat mały. Żydzi pokazali jak dorwać zbrodniarza Eichmana I choćby na małej łódce dostarczyć przed sąd.

Wszyscy, którzy nadal oszukują i okradają swój własny kraj nie mogą niby być pewni chwilowych rajów (choćby podatkowych). Ukradzione będzie możliwe do odzyskania. Czekamy na szeryfa.

16.01.2011 r.

P.S. A bohaterski dowódca „Costa Concordia” nazywa się Francesco Schettino.

Autor

Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano Budzimy się wPolsce24 codziennie od 7:00 rano

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych