Polska polityka po 10 kwietnia toczy się w cieniu tragedii smoleńskiej i jeśli ktokolwiek sądził, że można uciec z tego głębokiego cienia jaki ta katastrofa rzuca na nasze życie społeczne, zachowywał się jak człowiek, który myślał kategoriami komunistycznego totalnego zakłamania.
Podejrzewam, że o tym co stało się w Smoleńsku wiedzą wszyscy, którzy zajmują się tą sprawą z racji prawniczego zawodu, czyli wszyscy wojskowi prokuratorzy oraz politycy pierwszego i drugiego szeregu.
Samo naprowadzanie samolotu przez kontrolerów i haniebne zaniedbania polskich służb wystarczą, aby głosić o tezę zamachu. Ale już ta wersja, nazwijmy ją wersją soft, jest nie do przyjęcia dla ogłupionych przekazami medialnymi ludzi, którzy mówią z moralną wyższością, że takie rzeczy są niemożliwe w Europie XXI wieku! A mówią tak, bo utwierdzają ich w tym media głównego nurtu.
Mimo wszystko ujawniana jest skala kłamstw i manipulacji, którą wytworzyły media na służbie. W demokracji nawet ułomnej, system nie jest szczelny, a w walce o władzę i wpływy wszystkie chwyty są dozwolone, jeśli walczą między sobą typy skończenie cyniczne, którym łatwo było zrobić karierę w rzeczywistości postkomunistycznej. Na przykład Edmund Klich niby przypadkowo nagrywa rozmowę z Bogdanem Klichem a potem także przez przypadek ta rozmowa upubliczniona jest przez „Gazetę Polską”, gazetę do niedawna oszołomów. Manipulator Edmund Klich staje się jednocześnie osobą, która prostuje własne niezręczności i tłumaczy się oskarżając siebie i ministra Klicha. Jaki jest tego sens? W pewnym stopniu to zasada działania systemu stworzonego przez Donalda Tuska. Kłamstwo staje się zasadą rządzenia. Kto wchodzi w ten mechanizm zostaje jego zakładnikiem. Edmund Klich być może się po prostu asekuruje się, chce się oczyścić trochę z odpowiedzialności za kłamstwo przez poszerzenie listy winnych. Działanie racjonalne.
Ludzie cyniczni nie mają hamulców. To żadne odkrycie. Ale każdy człowiek ma swojego sobowtóra, którego przyciąga, co znaczy, że prędzej czy później cynik u władzy spotka jeszcze większego cynika, gdy działa zasada selekcji negatywnej, co jest zwykle pewną szansą na przesilenia systemowe, bo demokratycznej polityki nie sposób realizować bez pewnej dozy staroświeckiego idealizmu.
Jest po prostu pewna masa krytyczna negatywnej polityki, której przekroczenie budzi w demokratycznych narodach instynkt samozachowawczy.
Mam nadzieje, że dotyczy to również Polaków i że momentem decydującym o przebudzeniu będzie ujawniana wiedza o tym, co rzeczywiście stało się w Smoleńsku. Nie, żebym liczył na moralne oburzenie na skalę kłamstwa. Chodzi o inny mechanizm. Otóż część z tych , którzy twierdzili z uporem, że pijany gen. Błasik na polecenie Lecha Kaczyńskiego zmusił pilotów do lądowania, poczują, że zrobiono z nich idiotów i że byli głupsi od pogardzanych moherów, gdy media głównego nurtu zaczną dementować dotychczasowe brednie o katastrofie smoleńskiej a niewydolny system ekonomiczny pozbawi ich dobrego samopoczucia. Wtedy przyjdzie refleksja wraz z lekką depresją. Może w jej efekcie jakiś wnuczek odda babci dowód.
A to, co się dzieje wokół prokuratury wojskowej i ujawnianie wiarygodnych faktów o Smoleńsku, jest, jak podejrzewam, ze sobą powiązane. Dlaczego właśnie teraz ogłasza się ekspertyzę z badań fonoskopijnych? Ktoś dał zgodę. Dezinformacja o gen Błasiku, przestaje być aktualną wersją. Inny czynnik nacisku wprowadza swoją narrację w miejsce tamtej.
Nie jest to oczywiście efekt obudzonego nagle moralnego instynktu prawdy. Istnieje chyba w tej walce buldogów coś takiego jak mechanizm utrzymywania swojej pozycji właśnie przez posiadanie i sączenie informacji ze śledztwa smoleńskiego, których waga jest zależna od rangi celów jakie chce się osiągnąć. Operetkowa próba samobójstwa pułkownika Mikołaja Przybyła była skuteczną akcją powstrzymania likwidacji prokuratury wojskowej. To była gra na czas. Komiczny aspekt tej akcji nie ma znaczenia wobec skuteczności. Prokuratura przetrwała. Ten sam Przybył, który eliminował ze śledztwa smoleńskiego prokuratora Pasionka, w swoim wystąpieniu krytykującym brak profesjonalizmu Pasionka z ulgą wyznał, że spotykał się on na szczęście z Amerykanami. Demonstracja Przybyła odbija się szerokim echem w Polsce ale i mediach zagranicznych, które muszą wiązać to zamieszanie ze śledztwem smoleńskim. A to bardzo pogarsza wizerunek Donalda Tuska na Zachodzie. Zachodni politycy, zwłaszcza Niemcy i Francuzi, nie wyobrażają sobie Europy bez dobrych relacji z Rosją. Chodzi o interesy o ogromnej skali.
Rozwiązanie prokuratury wojskowej to likwidacja państwa w państwie. Warto przypomnieć, że prokuratura wojskowa ma 160 prokuratorów, a cywilna około 6 tysięcy. Broniąc tego państwa gen. Parulski i płk Przybył kreują się na polskich patriotów. Tak profilują oni swój wizerunek dla zdezorientowanej opinii publicznej. Przybył odwoływał się do honoru i godności polskiego oficera a Parulski we wszystkim, co podwładny powiedział zgadza się bezwarunkowo.
Podejrzewam, że o tym iż to nie głos gen. Blasika wiedziano zdecydowanie wcześniej. Teraz zaistniały sprzyjające okoliczności dla ujawnienia tego. Było to na rękę określonej grupie interesów. Dlatego nie zdziwię się gdy w niedalekiej przyszłości okaże się, że jednak zrobiono badania na obecność materiałów wybuchowych podczas sekcji zwłok ś.p. Zbigniewa Wassermana, ale „zawieruszyły” się wówczas gdzieś te papiery a teraz się nagle znalazły. To są właśnie bardzo istotne czynniki, które wraz z fundamentalnym znaczeniem Komisji Macierewicza, gdzie wszystko jest raczej jasne, przybliżają nas stopniowo do poznania prawdy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/125468-podejrzewam-ze-o-tym-co-stalo-sie-w-smolensku-wiedza-wszyscy-ktorzy-zajmuja-sie-ta-sprawa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.