Wydarzenia biegną tak szybko, że nie mogę za nimi nadążyć. Powinienem pisać co dzień, albo nawet co godzinę. Internet, oczywiście, stwarza takie możliwości, ale ja, jako felietonista cotygodniowy, w dodatku zawodowo ukształtowany off line, nie potrafię z nich już korzystać. Co więc pozostaje? Mieszanka firmowa, bajaderka, zwana przeglądem tygodnia, albo bigos.
Wybór tej ostatniej pozycji z menu wydaje się najwłaściwszy, zważywszy choćby na to, że Trybunał Konstytucyjny w swoim uzasadnieniu zrobił z ustawy o SKOK szatkowaną kapustę. A miał szansę wypowiedzieć się tylko co do dwóch zarzutów, pozostawionych przez Bronisława Komorowskiego z siedemdziesięciu dwóch przedstawionych Trybunałowi przez Lecha Kaczyńskiego. Co teraz zrobi prezydent? Podpisze prawo, która jest niewykonalne, bo pozbawia spółdzielnie najwyższej władzy, jaką są walne zgromadzenia? Odeśle Sejmowi do poprawki? A co z zasadą dyskontynuacji prac parlamentu? Zawetuje? Po wcześniejszym orzeczeniu Trybunału?
Kwaśno może smakować głowie państwa ustawa wypichcona przez kolegów z PO na kolanie, w zacietrzewieniu. I nie wyjść na zdrowie. W odróżnieniu od kwaszonej kapusty, którą serdecznie polecam (nie tylko prezydentowi), za żeglarskim dodatkiem do „Rzeczpospolitej”, przypominającym między innymi kapitana Cooka, pioniera jej spożywania podczas długich rejsów. I choć zeszyt „Władcy wiatru” nie odpowiada na klasyczne pytanie Wysockiego: dlaczego aborygeni zjedli Cooka, dziękuję redakcji za przypomnienie żeglarzy wszechczasów.
W ponad 30 lat po wprowadzeniu stanu wojennego Czesław Kiszczak, człowiek honoru, dostał za to przestępstwo dwa lata. Nieprawomocnie i w zawieszeniu. Na razie więc siedzieć w związku z wojną wypowiedzianą Polakom przez generałów pójdzie tylko Adam Słomka, który nadto ekspresyjnie protestował przeciw zbyt łagodnemu wyrokowi. Nic nowego. Za Grudzień 70 pod klucz poszła tylko nieżyjąca już dziennikarka Wiesława Kwiatkowska, którą w stanie wojennym ścigano za dokumentowanie tej zbrodni.
Koalicja PO-PSL przepycha w Sejmie kolejne gnioty prawne w trybie pilnym, usiłując obarczyć odpowiedzialnością opozycję albo nieżyjącego Rzecznika Praw Obywatelskich (który sprawę składki zdrowotnej rolników kilka lat temu skierował do Trybunału Konstytucyjnego). W kwestii noweli ustawy refundacyjnej pogubił się kompletnie Bartosz Arłukowicz. W efekcie odrzucenia poprawek opozycji – nie tylko lekarze nie zawiesili protestu, ale sprzeciw zapowiedzieli aptekarze, którym minister zdrowia przepisał na receptę gruszki na wierzbie.
Co jeszcze? Pułkownik Przybył strzelał do siebie w trakcie własnej konferencji prasowej. Nie w związku z nieudolnie prowadzonym przez prokuraturę wojskową śledztwem smoleńskim, tylko wręcz przeciwnie. Dla ministra Grasia natomiast fakt, czy generał Błasik był w kokpicie tupolewa (naukowcy z Instytutu Ekspertyz Sadowych stwierdzili, że słowa mu przypisywane wypowiadał drugi pilot) czy nie – nie ma znaczenia, choć wokół obecności dowódcy wojsk lotniczych w kabinie zbudowano całą teorię o naciskach na pilotów, jako ważnej przyczynie katastrofy. Wartej nota bene tyle samo, co czterokrotne podchodzenie do lądowania, debeściaki, czy staranność z jaką przekopywano i przesiewano smoleńską ziemię.
Na koniec z perspektywy pomorskiej spieszę donieść: idzie cofka!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/125444-maciej-lopinski-cofka-tygodniowa-trybunal-w-swoim-uzasadnieniu-zrobil-z-ustawy-o-skok-szatkowana-kapuste
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.