Powrót prokuratury do państwa. Skończyć z państwem w państwie

Fot. PAP / Radek Pietruszka
Fot. PAP / Radek Pietruszka

Wydarzenia ostatnich dni, w których ujawnił się głęboki kryzys prokuratury zobowiązują do reakcji ustrojowej. Podstawowym źródłem kryzysu jest postawienie prokuratury poza państwem i kontrolą demokratyczną. Reforma przeprowadzona przez rząd Donalda Tuska pod hasłami uniezależnienia prokuratury od ministra sprawiedliwości w istocie oznaczała budowę państwa w państwie.

Bywa tak, że w braku dobrych instytucji etos publiczny grupy zawodowej daje rękojmię służby dobru publicznemu. Nie dotyczy to jednak polskiej prokuratury. Mechanizm uniezależnienia od kontroli demokratycznej otworzył pole do walk i napięć miedzy odłamami tej korporacji. Warto przypomnieć, że w 1981 roku „Solidarność” domagała się podporządkowania prokuratury ministrowi sprawiedliwości, a przez to także Sejmowi. W PRL prokuratura miała też specjalne przywileje. Zainteresowanym polecam lekturę konstytucji z 1952. Właściwie obecny model ustrojowy prokuratury jest bliski tamtym rozwiązaniom, z tą różnicą, że w chwili obecnej Krajowa Rada Prokuratury dodatkowo wprowadziła czynnik korporacyjny. Prokuratura jest samorządzącą się korporacją. Nigdzie w Europie zachodniej nie obowiązują podobne rozwiązania.

Prawdziwa reakcja ozdrowieńcza powinna przywracać prokuraturę państwu. Nie musi to oznaczać modelu, w którym minister sprawiedliwości jest prokuratorem generalnym. Jednak prokurator generalny musi podlegać ministrowi sprawiedliwości, a przez to ponosić normalną odpowiedzialność. W przeciwnym razie państwo jest bezradne wobec patologii, a jego reprezentanci mogą jedynie markować działania.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych