Koniec roku 2011 okazał się bardzo złym okresem dla bankowości w krajach bałtyckich. Po raz kolejny okazało się, że globalizacja finansowa w połączeniu ze zwykłą zachłannością i nieefektywnym zarządzaniem tworzy mieszankę wybuchową. Wskutek zaistniałego chaosu przedstawiciele wielu środowisk – od przedsiębiorców przez urzędników do… koszykarzy – witali nowy rok w niezbyt szampańskich nastrojach.
Przypomnijmy, że „czarną serię” rozpoczęło wykrycie malwersacji i zawyżania aktywów w litewskim banku Snoras, na co prokurator generalny republiki zareagował podpisaniem Europejskiego Nakazu Aresztowania jego właścicieli, a rząd nacjonalizacją przedsiębiorstwa. Tydzień później doszło do aresztowania pod podobnymi zarzutami członków zarządu związanego ze Snoras Latvijas Krājbanka. Na domiar złego, w grudniu Łotwą wstrząsnęły rozpowszechniane na Twitterze pogłoski o problemach finansowych czołowego gracza na tamtejszym rynku finansowym – Swedbanku.
W momencie przejęcia przez państwo powstały w 1992 r. Snoras (dawny Szawelski Bank Regionalny) był trzecim największym bankiem Litwy pod względem wielkości aktywów, piątym – według wysokości depozytów (ok. 13% wszystkich znajdujących się w litewskich bankach). W jego posiadaniu znajdowały się udziały w grupie medialnej Lietuvos rytas, w skład której wchodzą dziennik i telewizja o tej nazwie oraz portal internetowy lrytas.lt. Wspierał także czołowy tamtejszy zespół koszykarzy (również funkcjonujący pod nazwą Lietuvos rytas) i stok narciarski w Druskiennikach, którego był sponsorem tytularnym. Włodarze banku finansowali liczne kredyty na poczet realizacji funduszy unijnych, planowali też inwestycje w rodzimą energetykę jądrową. W sierpniu 2010 r. pożyczkę w Snoras zaciągnął nawet team Formuły 1 Renault, co omal nie zakończyło się przejęciem kontroli nad ekipą przez Litwinów. Za tą fasadą kryły się jednak różnego rodzaju machinacje. Np. według WikiLeaks z kont w Snoras i Latvijas Krājbanka finansowano… irański program nuklearny. Akcjonariusze wykorzystywali też wpłaty klientów do zaciągania prywatnych pożyczek i inwestycji w luksusowe nieruchomości.
W listopadzie 2011 r. około trzy czwarte znajdujących się w banku pieniędzy (200 mln litów) trafiła na konta w tzw. rajach podatkowych. Udaremniono podobne internetowe transakcje na sumę dalszych 65 mln litów. Aby uchronić resztę aktywów przed defraudacją, władze Litwy zadecydowały o nacjonalizacji Snoras, zawieszeniu świadczonych przezeń usług elektronicznych, co w następnych tygodniach znacznie utrudniło życie jego klientom, i aresztowaniu jego głównych akcjonariuszy: Raimondasa Baranauskasa i Władimira Antonowa, którzy wcześniej przezornie udali się za granicę. 24 listopada zostali oni zatrzymani w Londynie, jednak wkrótce opuścili areszt po zapłaceniu kaucji. W tej sytuacji na nic zdały się groźby Baranauskasa wkroczenia na drogę sądową z racji rzekomo bezprawnej nacjonalizacji jego biznesu.
Jak można było się spodziewać, nagła zmiana właściciela banku wywołała niepokój jego klientów. Sprzyjało mu przyspieszenie planowanego na weekend 19-20 listopada upaństwowienia, sprowokowane przez pogłoski o planowanej nacjonalizacji wszystkich banków. Ta nerwowa decyzja spowodowała z kolei blokady bankomatów i kolejki przy okienkach. Ministerstwo finansów uspokajało, że posiadacze lokat mogą spać spokojnie, ponieważ 99% z nich chroni państwowa gwarancja, obejmująca wkłady o wysokości do 100 tysięcy euro. Ich łączna wysokość w Snoras wynosiła 4 miliardy litów. Minister Ingrida Šimonytė nie była w stanie zagwarantować bezpieczeństwa pozostałych 1,5-2,5 miliardów litów złożonych w banku.
Nie trzeba oczywiście tłumaczyć, jak na kondycji litewskich przedsiębiorstw (szczególnie tych, które zaciągnęły w banku kredyty) i instytucji państwowych (głównie budżetówki mundurowej) odbiłby się brak możliwości odzyskania tych pieniędzy np. poprzez sprzedaż majątku Snoras. Dlatego też uważający się w tej sytuacji za pokrzywdzonych biznesmeni zawiązali zrzeszenie przeciwników dzielenia klientów feralnego banku na kategorie. Co gorsza, jak się okazało, przedstawiciele rządu nie wspominali, że państwowe ubezpieczenie nie obejmuje nacjonalizacji, a zapowiadając wypłatę przynajmniej znaczącej większości wkładów nie znali rzeczywistej wartości aktywów. Z drugiej strony gabinet nie chciał sięgnąć do rezerw budżetowych tłumacząc, że przecież to władze banku są winne jego kłopotów. W ten sposób przypieczętował również los Latvijas Krājbanka, ponieważ łotewscy politycy stwierdzili, że jeżeli ktoś powinien go dofinansować, to władze kraju jego właścicieli…
Do kosztów operacji trzeba też dodać giełdowe spadki wszystkich litewskich banków i firm, które posiadały lokaty w Snoras oraz liczne oszustwa dokonywane przez przestępców podszywających się pod jego przedstawicieli handlowych. Do firm najbardziej poszkodowanych wskutek utraty wartości przez papiery wartościowe należą producent nabiału Rokiškio saris, Lietuvos dujos (branża gazowa) i spółka inwestycyjna Invalda. Problemy na rynku finansowym w pewnym nieznacznym stopniu przyczyniły się do skorygowania w grudniu przez Ministerstwo Finansów prognoz dotyczących wzrostu PKB w 2012 r. z 4,7 do 2,5%, aczkolwiek według ekspertów winę za to ponosi przede wszystkim pogorszenie się perspektyw litewskiego eksportu. Można więc bez przesady powiedzieć, że afera Snoras bezpośrednio lub pośrednio dotknęła prawie wszystkie kręgi litewskiego społeczeństwa. Według rosyjskiej i litewskiej prasy, niewypłacalność Baranauskasa i Antonowa mocno odczuli także niektórzy rosyjscy oligarchowie. Rzekomo rachunki w Snoras i Latvijas Krājbanka mieli „król aluminium” Oleg Deripaska, deweloper Siergiej Polianski i naftowy magnat Sulejman Kerimow.
Ostatecznie ustalono, że do wypłat wspomnianych wyżej ponad 4 mld litów klientom (także łotewskim i estońskim) dojdzie w dniach 22 grudnia – 7 stycznia, aczkolwiek SEB (jeden z ośmiu wytypowanych w tym celu banków) rozpoczął rozliczenia z mieszkańcami powiatu wileńskiego już 14 grudnia. Nie objęci rządowymi gwarancjami klienci mogą zwracać się z roszczeniami do zarządcy masy upadłościowej do 20 stycznia 2012. Jak donoszą litewskie media, wielu klientów po wycofaniu swoich depozytów zdecydowało się zainwestować je w zakup mieszkań, także w dzielnicach willowych.
***
Rola założonego w 1924 r. Latvijas Krājbanka w łotewskim systemie bankowym była nieco mniejsza niż Snoras na Litwie (10 miejsce pod względem wysokości depozytów o łącznej wysokości 575 milionów łatów), aczkolwiek ze wszystkich tego typu instytucji posiadał on najwięcej oddziałów na terenie kraju. Podobnie jak jego właściciel (biznesmeni zza zachodniej granicy przejęli w nim większościowe udziały w 2005 r.), w dużej mierze służył potrzebom miejscowych emerytów. Z tej grupy społecznej wywodziło się ok. 60 tysięcy jego klientów. Również skala nadużyć nie dorównywała stratom Snoras – z kont Krājbanka zniknęło „tylko” 100 mln łatów (ok. 190 mln dolarów). Powtórzył się jednak ten sam scenariusz – problemy z bankomatami i kartami bankowymi, ograniczenie wysokości wypłat po odblokowaniu kont.
Do upaństwowienia przedsiębiorstwa doszło 21 listopada. Wypłaty złożonych w nim pieniędzy ruszyły 8 dni później. Podobnie jak na Litwie, państwowa gwarancja depozytów obejmuje na Łotwie kwoty w wysokości do 100 tysięcy euro, dotyczy więc 235.000 klientów Latvijas Krājbanka. Tak jak u sąsiadów, pozostałe 0,2% musiało liczyć na akceptację swoich roszczeń przez rzecznika masy upadłościowej. Zadanie dokonania wypłat z państwowego funduszu gwarancyjnego depozytów (sam bank został 23 grudnia uznany przez ryski sąd za niewypłacalny) powierzono Citadele. O ironio, bank ten powstał w 2010 roku dzięki interwencji państwowej na bazie bankrutującego Parexu, czyli dzięki posunięciu, na które rząd Dombrovskisa nie zdobył się w przypadku Krājbanka…
Poderwane w ten sposób zaufanie do działających na Łotwie instytucji finansowych zemściło się na liderze tego regionu – Swedbanku. 9 grudnia wielu jego łotewskich klientów otrzymało SMS ostrzegające przed upadkiem potentata. Wpisy o takiej treści oraz informacje, że bankomaty w Szwecji i Estonii są już puste, pojawiły się też na Twitterze. Być może panikę wywołał ktoś posiadający informację o planowanych na połowę grudnia grupowych zwolnieniach pracownikom. Na skutek plotek Swedbank stracił w dniach 9-18 grudnia 176,1 mln łatów, co stanowiło 10% jego aktywów. Sytuacja uspokoiła się dopiero kilka dni po dementi ze strony łotewskiego nadzoru finansowego.
Reasumując, jeżeli u progu nowego roku możemy czegoś życzyć mieszkańcom krajów bałtyckim, to przede wszystkim dużo spokoju.
Kordian Kuczma
autor jest analitykiem Instytutu Jagiellońskiego ds. obszaru postradzieckiego i polityki historycznej, publikuje na łamach Polityki Wschodniej.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/124988-kuczma-gorzki-smak-szampana-czyli-nadbaltyckie-domino
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.