Los ziem zachodnich zadecyduje o przyszłym losie całej Polski. Chcąc dostrzec dzisiejsze usytuowanie geopolityczno-historyczne naszego Kraju, artykuł musimy podzielić na następując części: 1) polski ośrodek siły w dziejach Polski, 2) czym jest obecna Polska?, 3) czy jesteśmy przygotowani na utratę ziem zachodnich?, 4) w poszukiwaniu nowego ośrodka siły.
- Polski ośrodek siły w dziejach Polski
Polska nie jest ani typowym państwem morskim, w którym dominuje kultura liberalna oparta na handlu, ani lądowym opartym na wartościach konserwatywnych. Jest czymś pośrednim. Zresztą, zawsze taką była: 1) za Piastów jej „posłannictwem było ustalenie wyraźnej linii rozgraniczającej dwie rasy, dwa związki kultur, dwie niezgłębione możliwości rozwoju: germańsko-niemiecką i słowiańsko-polską (E. Kwiatkowski, Dysproporcje), 2) za Jagiellonów zajęta była syntezą dwu cywilizacji, morze pełniło rolę drugorzędną, 3) okres zaborów był okresem wyłączania i wygaszania polskiego dzieła cywilizacyjnego i polskiej siły, 4) okres II RP wskrzesił ideę stabilizacji europejskiej poprzez stworzenie buforu pomiędzy Rosją a Niemcami (w 1939 r. Zachód okazał się słabszy od własnej koncepcji), 5) okres PRL-u, to kolejne wygaszanie i dobijanie tego, co odrodziło się w II RP, a nie zdołano dobić w okresie zaborów, 6) w III RP, w państwie pozbawionym siły, dwa światy: liberalny i konserwatywny ścierają się w sposób konfrontacyjny, nie zdając sobie chyba sprawy, że ta walka zadecyduje wprawdzie o formie i modelu przyszłej nowej unii europejskiej, lub jej formy, ale nie dotyczy Polski.
Ze względów geopolitycznych znaleźliśmy się więc ponownie w centralnym miejscu obecnych przemian cywilizacyjnych, choć tego tak nie odczuwamy. Przesuniecie granic państwowych na zachód zwolniło nas z pracy nad syntezą dwóch cywilizacji: łacińskiej i bizantyńskiej (zresztą, synteza ta okazała się niemożliwa do wykonania), ale „wpakowało” nas w kolejny proces dziejowy, tym razem syntezy liberalizmu i konserwatyzmu. Na poziomie państwa, w obecnych warunkach gospodarczo-politycznych oznacza to destabilizację Polski już na poziomie percepcyjnym. Nacisk sytuacyjny wymuszający na nas kolejne doświadczenie (liberalizm kontra konserwatyzm), może wydawać się ponurym żartem, ale gdy na polską kulturę spojrzymy poprzez tysiącletnią perspektywą, okazuje się, że to właśnie Polacy są nadal najbardziej predysponowani do tego eksperymentu. I jest to odpowiedź na absurdalne, stawiane już w okresie romantyzmu pytanie: czy my Polacy jesteśmy komuś potrzebni? I nie ma co ukrywać, że tylko zrozpaczony, ślepy lub nacechowany złą wolą osobnik dziś jeszcze może stawiać takie pytanie.
Kilkakrotnie w swoich dziejach dokonywaliśmy rzeczy zdawałoby się niemożliwych. Po raz pierwszy zdarzyło się to nam zaraz po przyjęciu chrztu. W panujący system rodowy musieliśmy wszczepić nową jakość i jedność cywilizacyjną oraz przeciwstawić ją potędze ówczesnej Europy – Cesarstwu Niemieckiemu. W okresie rozbicia dzielnicowego proces ten musieliśmy posunąć jeszcze dalej i swojej siły szukać w „społeczeństwie obywatelskim” (oczywiście z poprawką na ówczesne czasy). Swojej siły szukaliśmy poprzez: 1) tworzenie narodu i nadanie praw chłopom (Kazimierz Wielki), 2) powołanie uniwersytetu, 3) system fortyfikacyjny jako gwarancja spokoju. Sojusz, a potem unia z Wielkim Księstwem Litewskim, w dziedzinie kultury, przyniosła nam najwyższe wzloty w dziejach i trzystuletni pokój w Europie. To efekt syntezy myśli piastowskiej, która ową siłę przekazała epoce jagiellońskiej. Bez uniwersytetu krakowskiego nie zdołalibyśmy dokończyć dzieła likwidacji zakonu krzyżackiego. Epoka piastowska zakończyła się wielkim sukcesem dla Polski, choć odeszła od morza. Następnie Konstytucja 3 Maja – tu walka sama w sobie była dość rozpaczliwym i spóźnionym gestem, a mimo to przez zaborców została uznana za przejaw kumulacji siły. Była też wystarczającym dowodem na zdolności organizacyjne Polaków i ich umiejętności „samonaprawy”. Dalej, 123-letni okres zaborów – z niego wyszło kilka narodów. Z niego wyszła też polska inteligencja, która nauczyła się żyć pomiędzy Niemcami a Rosją. Po 1918 r. zdołała utrzymać niezależne państwo w tak skomplikowanych warunkach politycznych. W II wojnie wymordowano ją za to, że potrafiła myśleć w sposób niezależny i po polsku.
Wszystko to jest historią. I to właśnie ona kształci określone jednostki, które swoją osobowością, swoim sposobem myślenia, syntetyzują w sobie przebyte dzieje. Jedną z takich jednostek w polskiej kulturze był Jan Paweł II. Wszyscy go znaliśmy i na jego przykładzie możemy dostrzec wartość polskiej syntezy kulturowej. Jego wybór był szokiem, zwłaszcza dla Kremla; zaniemówili na kilka dni.
Trzeba jednak powiedzieć jasno, że podjęcie się takiej roli przez Polskę, nie jest na rękę ani Niemcom, ani Rosjanom, a więc jakby z natury rzeczy ponownie stajemy pomiędzy obydwoma państwami, wkładając palce pomiędzy drzwi. Będzie bardzo dobrze, gdy nie wystawią nam kolejnego rachunku za Jana Pawła II, tak, w II wojnie wystawiono nam za polskomyślącą inteligencję. Co możemy więc zrobić dzisiaj? Niewiele, bo nie ta unia, nie ta pozycja, nie ta samodzielność, i trzeba powiedzieć wprost – nie to przygotowanie. Dziś Polska znalazła się pomiędzy odradzającą się Mitteleuropą a dalszą zagranicą, przy czym baczną uwagę wato zwrócić na Okręg Kaliningracki – choć nie jest niemieckim, swoim usytuowaniem bowiem przypomina Prusy Wschodnie.
- Czym jest obecna Polska?
Ażeby odpowiedzieć na to pytanie, odwołajmy się najpierw do Wasiutyńskiego. Perspektywa londyńska bowiem jest bardziej obiektywna niż warszawska. Pisze on: „Kto spojrzy na ten tak odrębny obszar na mapie [dot. Europy Środkowej – R.S.] widzi od razu, że tylko dwa czynniki są dość silne, aby mogły ten obszar zagospodarować – Niemcy i Polska.
Dzieje tak ukształtowały polską rzeczywistość, że nie jest ona ani typowym krajem morskim, ani lądowym, ze swej natury jest natomiast katolickim, a więc bliższym kulturze konserwatywnej. Ale nie tylko, bo usytuowanie geopolityczne, utrata państwowości, okres komunizmu – to wszystko jakby w naturalny sposób predysponują, ba, wręcz wymuszają na nas konserwatywny sposób myślenia. Jest on bowiem formą naszej obrony. Liberalizm, owszem, jest wartością, ale bez racjonalnej, opartej na własnych normach kulturowych, kontroli staje swoistą jemiołą na naszej tradycji i tożsamości – niszczy ją. Doświadczenie piastowskie uczy nas potrzeby egoizmu narodowego, jagiellońskie - demokracji i liberalizmu wraz z wysoką kulturą osobistą, okres zaborów – potrzeby państwa dla rozwoju narodowego, państwowość II RP – dobrze wykształconej i niezależnie myślącej inteligencji, a PRL i III RP – konieczności powrotu do korzeni. Jest to więc mieszanka wyjątkowo bogata i wyjątkowo trudna do prowadzenia (rządzenia). To wszystko domaga się syntezy.
Ziemie zachodnie są strategicznym obszarem dla obu nacji: polskiej i niemieckiej, wymagającymi wypełnienia ich siłą. Innymi słowy, są „balonem”, który trzeba napompować odpowiednią treścią. Leszek Moczulski w swym wywiadzie dla „Geopolityki” (4/2011 z 08.12.2011) mówi, że „decydującym [w tej materii – R.S] jest stosunek potencjałów, a nie charakter przestrzeni, czy narastające w czasie zużycie ustrojowe”. Zwróćmy więc uwagę na polską potencję siły na ziemiach zachodnich. Posiadanie tych ziem przez państwo jest na pozór wystarczającą demonstracją przynależności i siły. Ale tak widziana siła uzależniona jest jednak od siły państwa, lub siły sojuszu państw. Do 1993 r. obszar ziem odzyskanych był obsadzony przez wojska rosyjskie. Hasło „My te ziemie zawojowali” oznaczało dla nich wyrok: powojenna dewastacja infrastruktury i przemysłu, potem PGR-y i rozwodniony rosyjski model państwa, a także niepewność co do dalszych losów tych ziem, również polskiego rządu. Wymieszanie ludności i konserwowanie przez komunistyczne władze zaistniałych mimo woli konfliktów kulturowych: wielkopolsko-kresowego, śląsko-kresowego, też nie budowało jedności. Potem przyszło sztuczne pojednanie polsko-niemieckie i euroregiony – żadna granica nie miała ich tyle co granica na Odrze i Nysie Łużyckiej. Ale to nie wszystko, bo po 1993 r. nastąpiła kolejna eskalacja rozbijania polskiej siły na ziemiach zachodnich: likwidacja przemysłu, masowy wyjazd do pracy do Niemiec (tam Polacy wyrabiali sobie opinię robotników), bieda, stan rodzin, a także w dalszej kolejności małżeństwa mieszane. Do tej samej grupy należałoby zaliczyć likwidację granicy i umowę z Schengen, pomimo, że odblokowywała spore napięcia społeczne, to w swojej istocie była efektem finalnym konsumpcji euroregionów. Wszystko to z geopolitycznego punktu widzenia osłabiało siłę państwa i ośrodek siły na ziemiach zachodnich. Gdy do tego wszystkiego dołożymy przyciąganie centrowe Berlina, które obejmuje całe ziemie zachodnie, to na tym obszarze mamy do czynienia nie z ośrodkiem polskiej siły, lecz bezsiły. Obrazowo wygląda to tak, że polska siła (dwa etosy wielkopolski i kresowy zostały skutecznie zamrożone) ustępuje nadchodzącej sile niemieckiej. Ale trzeba wyraźnie podkreślić, że mieszkający tam Polacy nie czekają na Niemców, lecz na niemieckie pieniądze. Konflikt na poziomie nacji jest tylko kwestią czasu. Chyba, że niezadowolenie NRD-owców połączy się intencjonalnie z polską niechęcią wywołaną dyskryminacją (Niemcy nie potrafią uszanować słowiańskiej nacji) i zacznie się tworzyć coś na wzór dawnych marchii i Prus. Jakby jednak nie patrzył taki stan oznacza zagrożenie utraty ziem zachodnich, a w dalszej kolejności północnych – w ich strategicznym wymiarze.
Kto panuje (rządzi) na ziemiach zachodnich, ten panuje nad ziemiami północnymi. Kto panuje nad ziemiami odzyskanymi, ten panuje nad 1/3 Polski i rządzi nią.
W wypadku przejęcia niemieckiej inicjatywy w regionie oznacza to, że ani ziemie odzyskane, ani cała Polska nie będą przynosić spodziewanych dochodów do budżetu polskiego państwa oraz że te dochody będą odpływać do innego budżetu.
- Czy Polacy przygotowani są do utraty ziem zachodnich?
Odpowiedź twierdząca wydaje się tu w pełni uzasadniona, przynajmniej z kilku powodów:
1) W PRL-u ostatecznie zakończył się proces deklasacji rozpoczętej przez Katarzynę II, przy czym deklasacja nie oznacza tylko likwidacji szlachty i panów (zrobiła to II RP), lecz likwidację elit wykształconych przez polskie doświadczenie dziejowe. Potomkowie tej grupy mieszkają na ziemiach odzyskanych i unieruchomieni są przez wewnętrzny konflikt kulturowy oraz skutki oddziaływania PRL-u. Wielkopolanie i kresowianie muszą nauczyć się siebie nawzajem,
2) w dawnym zaborze pruskim (większość ziem piastowskich) chłopi i mieszczanie, którzy przejęli po zrujnowanej systemem pożyczek szlachcie wielkopolskiej i pomorskiej myśl organicznikowską, z równą determinacja bronili własności ziemi. Obronili stan posiadania, ale nie obronili ducha, który w dużej mierze wpoiła im pruska szkoła objęta powszechnym obowiązkiem nauczania. Zadaniem obu szkół zarówno rosyjskiej, jak i pruskiej, była albo rusyfikacja, albo germanizacja na obecnych ziemiach zachodnich. Rusyfikacja, min. ze względu na opór polskiej szlachty i polskiej inteligencji, poczyniła mniej szkód niż germanizacja. Rzecz w tym, że potomkowie kresowian nie są „u siebie”, a pokolenie ich dzieci wchodzą w sztuczny świat zdominowany skutkami upadającej cywilizacji łacińskiej,
3) dzisiejsza słabość ziem zachodnich i północnych, gdzie skupiają się potencjalne siły zdolne do odrodzenia polskiej myśli państwowej lub niepodległego sposobu myślenia, polega na tym, że nikt nie szuka polskiej siły, ani na ziemiach odzyskanych, ani poza jej obrębem,
4) zgoda na wejście w nową unię pod patronatem niemieckim oznaczać będzie utratę wszelkich uregulowań prawno-międzynarodowych z poczdamskiego rozdania i pozostawienie państwa polskiego na łasce i niełasce obecnych polityków i prawdopodobnie dyktatu niemieckiego,
5) brak uregulowań prawnych oznacza nieograniczony dostęp do naszych bogactw mineralnych i przejęcie przemysłu, także na Śląsku,
6) nieograniczony dostęp do bogactw naturalnych dotyczy Polski, w Rosji będzie miał inny charakter; swobodny dostęp do Morza Bałtyckiego oraz przejecie wielu gałęzi strategicznych w regionie, wysuwa Niemcy na niekwestionowane supermocarstwo, nie tylko na obszarze Europy, ale też i Eurazji. Nie ma co ukrywać, że taka pozycja międzynarodowa Niemiec, z geopolitycznego punktu widzenia, wprowadzi Niemcy na drogę konfliktu z Rosją, a w następstwie Europy i Rosji z Chinami. Oznacza to ni mniej ni więcej wciągnięcie całej Europy do tego konfliktu.
Wyliczanka może mieć o wiele więcej pozycji. Nie mniej jednak to wszystko bierze początek na ziemiach zachodnich. Polska, oczywiście nie jest w stanie nic tu zrobić – jest wystarczająco skutecznie unieruchomiona. Niedopuszczenie do niekontrolowanego rozwoju sytuacji jest dziś w interesie głównie dwóch potężnych państw: USA i Chin. Jeżeli nie zrobią nic w tej materii – one i pozostałe, mające jeszcze jakąś moc decyzyjną pastwa, podpiszą na siebie weksel in blanco. W mniejszym stopniu dotyczy to Chin, bo one nie muszą dziś już niczego podpisywać.
4. Poszukiwanie wewnętrznego ośrodka siły
W geopolityce ośrodek siły określany jest jako „zorganizowana struktura, posiadająca władzę centralną mająca stały punkt odniesienia w przestrzeni i w czasie (zachowująca historyczną ciągłość). Struktura ta musi być zdolna do oddziaływania na otoczenie zewnętrzne i środowisko wewnętrzne […] Kluczowy jest geograficzny punkt odniesienia i ciągłość dziejowa. Jako przykład weźmy Wyżynę Irańską. Na tym obszarze istniały państwowości tworzone przez Medów, Achemenidów, Seleucydów [...] imperium Sasanidów, Chorezmijskie, […] Persja i Iran rządzone przez dynastię Pahlawi, a od 1979 r. istnieje Islamska Republika Iranu. Obszar ten zróżnicowany jest na przestrzeni dziejów pod względem etnicznym, językowym, ustrojowym, a nawet cywilizacyjnym, w rozumieniu geopolitycznym stanowi nieprzerwanie jeden ośrodek siły od czasów starożytnych” (L. Sykulski). Interpretację tego pojęcia rozszerza L. Moczulski: „Ośrodek siły to podmiot geopolityczny, który posiada własny potencjał geopolityczny”. Według tych kryteriów, ziemie zachodnie i północne są dość typowym ośrodkiem siły. Posiadanie tego obszaru dodawało siły raz stronie polskiej, raz niemieckiej (czy przejściowo duńskiej lub szwedzkiej). Jego centralną arterią jest Odra i jej zwieńczenie - miasto Szczecin ze swoją strukturą. W połączeniu z Wielkopolską i Śląskiem, ziemie zachodnie stanowią polski zachodni bufor strategiczny. O Odrę oparło swoje granice polskie państwo piastowskie (patrz Dagome iudex) i stąd zaczął się jego powolny rozpad (utrata Ziemi Lubuskiej). Posiadanie ujścia Wisły było wyjściem na świat, jego utrata, „chwytem za gardło” polskiego handlu i ograniczeniem możliwości całego państwa. Dziś Szczecin i Gdańsk/Gdynia nadal pełnią taką samą rolę, choć kolej żelazna i drogi zastąpiły rzeki.
Ziemie zachodnie: Odra-Szczecin w połączeniu z ziemiami północnymi Gdańskiem/Gdynią i Wisłą stanowią zamykające się koło, bez którego państwo polskie nie może normalnie się rozwijać. Ale opanowanie samego Szczecina przez obcy podmiot może unieruchomić lub utrudnić funkcjonowanie Wielkopolski i Śląska. Warto jednak zwrócić uwagę za Moczulskim, że tak nakreślony ośrodek siły jest zaledwie miejscem strategicznym do wykorzystania – jest więc jakby martwym walorem fizycznego usytuowania terenu, który człowiek może, lub – nie, wykorzystać do własnych celów. Moczulski pisze: „Przestrzeń i czas same przez się nie determinują procesów historycznych; są ważnymi elementami rzeczywistości. Czynnikiem podstawowym jest masowa aktywność ludzi – materialna, duchowa, intelektualna, przybierająca różne kształty”.
A więc usytuowanie terenu nie może być ośrodkiem siły dopóki – człowiek nie zrobi z niego ośrodka siły. Wyżyna Irańska też jest ośrodkiem siły, którą dla swoich celów wykorzystywał człowiek. Podobnie jest z ziemiami odzyskanymi, Polską i Europą Środkową. Dla siebie nie są one żadnym ośrodkiem siły, ponieważ historia wskazuje, że przez wiele wieków były raczej ośrodkiem bezsiły. (Dziś też nie może znaleźć z sobą wspólnego zdania, a brak porozumienia oznacza brak siły). Europa Środkowa stanowiła więc ośrodek siły, ale do zdobycia przez siłę, która pragnie dla siebie jeszcze większej siły. Ocenianie Europy Środkowej jako „autochtonicznego” ośrodka siły jest odwróceniem pojęć i spojrzeniem na nią z punktu widzenia agresora, a nie rdzennego mieszkańca. Typowym przykładem agresji mogą tu być Rosja, niemiecka Mitteleuropa, lub w nieco mniejszej skali Prusy, które poprzez zagarniecie Śląska i zneutralizowanie Austrii, bardzo wzmocniły swoją siłę oddziaływania, a po zwycięstwie nad Francją, ze swojej siły zrobiły narzędzie wyjątkowo agresywnej ekspansji. (Przykładów jest oczywiście więcej). A więc zarodek ośrodka siły nie tkwi w geografii, czy bezosobowej polityce, lecz jego decyzyjne centrum tkwi w samym człowieku. On bowiem decyduje według własnej wolnej woli o kierunku i celach wykorzystania potencjału swojej siły. Dotyczy to oczywiście w takim samym stopniu jednego człowieka, jak i określonej grupy interesu, np. państwa, rządu. Odnosząc się do najważniejszej księgi naszej cywilizacji – Biblii, człowiek staje przed wyborem drogi Kaina lub Abla. Kain i Abel nie mieli brata, a więc w naszej patriarchalnej cywilizacji nie ma pośredniej drogi. Jest więc albo dobro, albo zło. Tak samo ośrodek siły może być więc wykorzystany dla dobra lub zła. W praktyce bywają jednak drogi pośrednie. Takim przykładem jest Polska, która dość często stawała przed wyborem mniejszego lub większego zła. Z punktu widzenia Biblii w interpretacji katolickiej, zło jest złem, a dobro dobrem.
To rozgraniczenie potrzebne było do pokazania różnicy pomiędzy zorganizowaniem wewnętrznym, a opanowaniem zbrojnym nie tylko ziem odzyskanych ale także całej Polski przez obcą agresję. Kwiatkowski pisał, że „tylko Polska mogła tu zaszczepić nową [chrześcijańską – R.S.) wiarę ze zgodą, Krzyżacy musieli to uczynić mieczem”. Trudno nie zauważyć, że nowej wiary chrześcijańskiej Polska nie zaszczepiła na ziemi piastowskiej, ale zrobiła to w Rzeczpospolitej Obojga Narodów, na kresach wschodnich. Swoje dzieło więc wykonała. Być może potrzebowała partnera i zwycięstwa bitwy pod Grunwaldem. Na ziemiach zachodnich, jak dotąd, jest bezsilna.
Kontynuując ten tok myślenia, w sukurs przychodzi nam myśl Stefanowicza, który pisze, że przykładem pozytywnie wykorzystanego ośrodka siły, w ujęciu geopolitycznym była Polska jagiellońska w XV i XVI w. Warto też odnotować, że Stefanowicz zauważa iż opanowanie państw Europy Środkowej przez mocarstwa zewnętrzne, tylko pozornie dały jej poczucie bezpieczeństwa. Rozbudowując ten wątek można zauważyć, że okres jagielloński był syntezą dwóch wątków: katolickiego i świeckiego na obszarze, który był konglomeratem kultur o wyjątkowym napięciu. Potencją tego ośrodka nie była siła fizyczna, lecz moralna i owo zrozumienie, o którym pisze Anna Pawełczyńska. „Potrzeba rozumienia ludzi […] wzbogaca naszą osobowość i więzi, jakie nas łączą z ludźmi, z przyrodą i światem”. „W procesie rozumienia ogromną rolę odgrywa intuicja. Można ją przeciwstawiać poznaniu intelektualnemu. […] Intuicja jest zdolnością bezpośredniego ujmowania tego, co jest oczywiste, stanowi podstawowe źródło poznania i dostarcza przesłanek rozumowaniu […] Dzięki zdolności do głębszych uczuć i ich przeżywania, człowiek zaczyna żyć jakby w rozszerzonym i bardziej przejrzystym świecie”. Rozumienie było jedną z cech polskiej cywilizacji, a intuicja wynikała z doświadczenia. I to właśnie one tak wyniosły ją wysoko, w kierunku człowieczeństwa. Wynikała ona także ze wspólnej drogi i wówczas wspólnego zwycięstwa. Polska najpierw orężnie pod Grunwaldem, a potem intelektualnie i prawnie na soborze w Konstancji pokonała zakon krzyżacki. Można by rzec, że w tamtym czasie Abel zwyciężył Kaina. Idąc dalej za tą konstatacją nie można wręcz nie zacytować Giertycha: „…gdyby na przykład w XV w. myśl Włodkowica zdołała […] zdobyć sobie w świecie szerszy zasięg wpływu, a więc, gdyby przyjęły się na Zachodzie raczej polskie, a nie krzyżackie zasady programu nawracania pogan, dzieje rozpoczęte w tymże XV w. przez Columba i Vasco da Gamę ekspansji terytorialnej Europy byłyby się potoczyły inaczej i… lepiej. Lepiej dla świata, lepiej dla pogan, lepiej dla Kościoła i lepiej dla całej Europy”.
Ośrodek siły jest więc określonym potencjałem do wykorzystania, który swój początek bierze w wolnej woli człowieka lub decydentów. A więc człowiek jest odpowiedzialny za wybór i rodzaj spożytkowania tej siły, która dała mu pewne nadwyżki, pozwalające na ekspansję. Nie ma dziedzin pozbawionych moralności i odpowiedzialności. Przestrzeń tylko fizycznie definiuje kierunek i charakter ekspansji, lecz człowiek lub złe intencje państwa, decydują o sposobie wykorzystania swojej siły. Państwo ma obowiązek nie ekspansji, lecz mediacji, nie grabieży, lecz gospodarowania na swoim. W XXI w. i po erze Jana Pawła II siła powinna być wykorzystana dla pogłębienia poczucia człowieczeństwa, ponieważ ten model w Europie Środkowo-Wschodniej, pomimo klęski I RP, zdał swój egzamin. Idea polskiej cywilizacji jagiellońskiej pozostała aktualną propozycja do wykorzystania, choć wśród sąsiadów może budzić ich nieustający niepokój. Nie kolonializm, lecz właśnie polska myśl jagiellońska jest wciąż aktualna.
W dzisiejszym świecie taka interpretacja może brzmieć dość naiwnie. Gdy natomiast spojrzymy z lotu ptaka, a więc ponad krótkimi i przejściowymi interesami oraz trendami, naiwność ta ginie. Pozostaje człowiek i kolonializm. A dziś wiemy, że kolonializm był i jest złem. Taki również przekaz noszą w sobie Ziemie zachodnie i północne.
ZAKOŃCZENIE
Dziś Polska geopolitycznie ponownie znalazła się w miejscu ścierania się najsilniejszych prądów, na skrzyżowaniu różnych kultur i potężnych wirów politycznych. Walka nadal toczy się o schedę po rozpadłym Związku Radzieckim. Nikt tego terenu jeszcze nie zagospodarował, nic tu do końca nie zostało przesądzone, a Polska jest tu największym i najważniejszym krajem z dużym zasobem surowców. W 1945 r. na ziemiach odzyskanych dokonało się zjednoczenie Polaków. Przegraliśmy II wojnę światową, ale doczekaliśmy się Polski o granicach niemal macierzystych. Na ziemiach zachodnich i północnych spotkały się dwa etosy, które w ostatnim dwustuleciu okazały się najbardziej twórcze i i najsilniejsze. Spotkały się w uwarunkowaniach piastowskich, a więc chcemy, czy nie na tradycyjnym terenie konfliktu polsko-niemieckiego. Teraz z tych dwóch etosów należy zrobić jeden wielki, który okaże się syntezą doświadczeń piastowskich, jagiellońskich, ale też okresu zaborów. Nie należy oczywiście zapominać, że cały ten proces, jak na razie, ma niewielki zasięg i jest bardziej perspektywiczny, niż obecny.
Kresowianie, jak się wydaje, dużo więcej stracili z owej rusyfikacji, niż Wielkopolanie z germanizacji. Nie chodzi oczywiście o licytację, lecz o zrozumienie i dobrą wolę, bo stawka jest wyjątkowo wysoka. Ale gotowe do wzajemnej współpracy i tworzenia wielkiej syntezy obydwa etosy, będą dopiero, gdy wyjdą ze swej skorupy. Mogą to zrobić na dwa sposoby: krótszą – w sposób racjonalnie wymuszony, lub dłuższą – drogą wymuszonej sytuacyjnie ewolucji. Wykorzystanie geopolitycznego położenia zacznie się dopiero, gdy tworzona synteza zacznie kształcić nową, bardziej odpowiedzialną i świadomą inteligencję. Zacznie ona w sposób racjonalny wykorzystywać dostęp do morza i korzystać z tego wielkiego doświadczenia, z którym powróciliśmy na prastare ziemie piastowskie. I nie ma się co bać tego PRL-owskiego sloganu, bo i w tamtej rzeczywistości działy się rzeczy pozytywne.
Wróciliśmy na swoje, po nowy model społeczny i kulturalny, który jak pisał Kwiatkowski pozwoli nam zgrać rozwój gospodarczy z rozwojem politycznym – tu warto dodać, że dla takiej demokracji, jaką wypracowała Rzeczpospolita Obojga Narodów. Ale warto podkreślić, demokracji nie narodów w jednym państwie, lecz tym razem państw. Zacznijmy od tego, co siłą przerwano nam w II wojnie światowej i po jej zakończeniu... Nie będzie łatwo, będziemy mieli pod górę, pod wiatr, w deszcz, burzę, ale będziemy mieli wytyczony cel.
Zacznijmy od budowy Muzeum Rzeczpospolitej Obojga Narodów – muzeum polskiej demokracji. Mamy się czym chwalić. Mamy więc atut, którego nie ma nikt, reszta zostanie nam dodana.
Jest to nasz towar eksportowy od wieków, dziś obiektywnie rzecz biorąc, nie stracił on nic ze swojej atrakcyjności. Wymaga tylko pewnych korekt. Cały pontyfikat Jana Pawła II to nieustająca jego reklama. Niegdyś sam torował sobie drogę na wschód, dziś skoro mamy państwo otwartych granic, dlaczego nie może iść na zachód? Powinniśmy się okazać nie tylko godni wielkości Jana Pawła II, ale przede wszystkim godnymi kontynuatorami naszego papieża – bez kompleksów. I będzie to propozycja kulturowa nie tylko dla Europy Środkowo-Wschodniej, ale i pozostałej. Kierunki się odwracają. Być może słowa Herdera z końca XVIII w. o nadchodzącej dominacji Słowian, zaczynają dopiero teraz nabierać barw. Obiektywnie mówiąc, na tym etapie i w tym stanie łacińskiej cywilizacji, innej drogi nie ma. Na drodze stoi tylko zadufanie Zachodu. Początkiem jest synteza dwóch etosów: wielkopolskiego i kresowego.
Tak więc ośrodkiem siły na całym obszarze ziem zachodnich i północnych jest nie tylko Odra, Szczecin, a następnie Gdańsk/Gdynia, lecz pełny zasób ludzki z ich całym kulturowym dziedzictwem. O wszystkim jednak zadecyduje świadomość! Świadomość Polaków. W PRL-u synteza dwóch etosów: kresowego i wielkopolskiego była blokowana w sposób systemowy. Dzisiejsza sytuacja również nie wydaje się najodpowiedniejsza, ale nie możemy z tego powodu pozbawić się moralnego ośrodka siły, który w przyszłości może zadecydować także o przynależności całych ziem odzyskanych. Siła całej Polski tkwi w ludziach, geografia i polityka pomaga lub szkodzi. Ośrodek siły jest więc wypadkową bogactwa gospodarczego, doświadczenia kulturowego i kierunku intencji ludzkiej. W połączeniu z geografią i historią stanowią określony potencjał siły.
Pytanie zasadnicze jednak brzmi: czy Polacy mieszkający zwłaszcza na ziemiach odzyskanych są w stanie wznieść się na poziom wyznaczonym im przez geopolitykę?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/124939-ryszard-surmacz-geopolityka-ziem-zachodnich-czy-polacy-przygotowani-sa-do-utraty-ziem-zachodnich
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.