1. Od kilku miesięcy złoty mocno dewaluuje się zarówno w stosunku do euro jak i amerykańskiego dolara, mamy do czynienia z silnymi spadkami na giełdzie w Warszawie, odpływa z polski kapitał portfelowy ale nawet i ten związany z inwestycjami bezpośrednimi, a w mediach od zaprzyjaźnionych z rządem ekspertów, słyszymy nieustannie, że to wszystko przez kłopoty krajów strefy euro, a ostatnio winna temu jest ponoć pogarszająca się sytuacja na Węgrzech.
Polska gospodarka ma ciągle mocne fundamenty, dług publiczny udało się w ostatnich dniach grudnia przy pomocy różnego rodzaju zabiegów (skupu przed terminem bonów skarbowych, silnych interwencji na rynku walutowym, transakcji spotowych), sztucznie utrzymać poniżej poziomu 55% PKB, licząc go jednak metoda krajową (wg tej unijnej przekroczył bowiem 57% PKB), ba ponoć agencje ratingowe zastanawiają się czy nie podwyższyć nam ratingu bo Premier Tusk zapowiedział radykalne reformy. Im częściej występują ci eksperci, im bardziej przekonują, że światły rząd Donalda Tuska prowadzi nasz kraj do kolejnych sukcesów w stylu zielonej wyspy czy przejścia przez kryzys suchą nogą, tym bardziej słabnie nasz pieniądz, a indeksy na GPW w Warszawie osiągają kolejne minima.
2. Rzeczywiście to co się dzieje w południowych krajach strefy euro czy na Węgrzech ma wpływ na wszystkie te negatywne procesy w Polsce, ale w sposób decydujący oddziałują na nie 3 czynniki: wielkość, a szczególnie tempo przyrostu długu publicznego w ostatnich 4 latach, poziom deficytu na rachunku obrotów bieżących bilansu płatniczego, a także wielkość zadłużenia w walutach zagranicznych nie tylko sektora publicznego ale także sektora prywatnego (przedsiębiorstw w tym banków i instytucji ubezpieczeniowych, a także gospodarstw domowych). Nasz dług liczony metodą krajową jest o blisko 3% PKB (a więc o blisko 45 mld zł) niższy niż liczony metodą unijną więc co z tego, że minister przy pomocy wcześniej wymienionych sztuczek sprowadził go do poziomu 54% PKB skoro rynki finansowe wiedzą, że wynosi on ponad 57% PKB a gdyby doliczyć zobowiązania Skarbu Państwa zamiecione pod dywan okazałoby się, że przekroczył on próg 60% PKB. Równie szokujące jest tempo jego wzrostu, wzrost ten w ciągu ostatnich 4 lat wyniósł ponad 60%.
3. Z kolei deficyt na rachunku obrotów bieżących bilansu płatniczego pokazuje zapotrzebowanie kraju na kapitał zagraniczny i przyjmuje się, że jeżeli jego poziom przekracza 5% PKB, a finansowany głównie przez tzw. inwestycje portfelowe, to kurs waluty krajowej jest niezwykle podatny na spekulację. Na koniec 2011 roku w Polsce sam deficyt na rachunku obrotów bieżących sięga 5% PKB, a po powiększeniu go saldo rachunku błędów i opuszczeń (ok.1,5% PKB), wyniesie blisko 6,5% PKB. Taka wysokość ujemnego salda na rachunku obrotów bieżących, przy ogromnych potrzebach pożyczkowych brutto naszego kraju, które w roku 2012 wyniosą około 170 mld zł, wywiera ogromną presję dewaluacyjną na złotego.
4. Trzecim powodem jest wielkość zadłużenia naszego sektora publicznego i prywatnego razem w walutach innych niż krajowa. Na koniec 2010 roku wyniosło ono 315 mld USD czyli ponad 66% PKB, a po I kwartale 2011 roku już blisko 350 mld USD czyli ponad 70% PKB i rosło, choć w II połowie roku już zdecydowanie wolniej. Przy postępującej dewaluacji złotego wierzyciele zaczynają się obawiać czy polskie firmy, gospodarstwa domowe, wreszcie polskie państwo, które pożyczyły tak olbrzymie sumy w walutach, będą w stanie obsługiwać swoje długi, a w konsekwencji je całkowicie spłacić, zwłaszcza że wzrost gospodarczy w naszym kraju jest coraz słabszy.
5. Ani sytuacja w Grecji, Portugalii czy Irlandii, a ostatnio we Włoszech czy Hiszpanii, ani kłopoty Węgrów w decydujący sposób nie wpływają na gwałtowna utratę wartości przez naszą walutę, spadki na giełdzie, czy odpływ kapitału zagranicznego z Polski. Gdyby tak bowiem było, podobne problemy jak Polska miałyby Czechy, Bułgaria czy Rumunia, a także Szwecja i Dania, a tam nie ma ani gwałtownych spadków kursu ich walut, ani tak ogromnego odpływu kapitału zagranicznego. Tak więc to nie tylko zawirowania w krajach strefy euro, czy sytuacja u naszych bliższych czy dalszych sąsiadów są powodem coraz większych naszych kłopotów ale beztroska rządzących i przekonanie, że wszechobecnym PR-em można wszystko.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/124922-te-klopoty-to-ani-przez-kraje-strefy-euro-ani-przez-wegry
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.