W sylwestrowy wieczór nieomal przegapiłem noworoczne przemówienie pana prezydenta. Szczęśliwie w dobie Internetu nic nie ginie i mogłem je sobie odsłuchać, a nawet obejrzeć (bez wrażeń wizualnych doznania byłyby niepełne) z niewielkim opóźnieniem. Przemówienie było tak doniosłe, że uznałem, iż wymaga poważnego omówienia.
Pomijam tutaj godną postawę wyprostowaną, jaką pan prezydent zajął przed kamerą, aczkolwiek byłem nieco rozczarowany faktem, iż mało kto zwrócił na to uwagę. Pamiętam bowiem, jak w przypadku przemówień telewizyjnych Lecha Kaczyńskiego analizowano drobiazgowo ułożenie rąk ś.p. głowy państwa, tło oraz oprawę muzyczną. Cóż, może wtedy było to ważne, a teraz nie jest.
Ale treść! O, ta powinna długo pozostać w naszej pamięci. Co cieszyło pana prezydenta i co powinno cieszyć nas wszystkich?
„Mijający rok to także trwająca duma z rozwoju i osiągnięć Ojczyzny. Z jej rosnącego szacunku i znaczenia na arenie międzynarodowej. […] Ceni nas i szanuje Europa. Dziś dobiega końca historyczny czas polskiej prezydencji w Unii Europejskiej. I tutaj potrafiliśmy w trudnych czasach profesjonalnie poprowadzić prace Unii”.
Zaiste, proprowadziliśmy je perfekcyjnie dbając, aby w czasie obrad Rady UE nie zabrakło słonych paluszków i soku. Mogliśmy nawet podawać w szatni płaszcze wielkim naszego kontynentu, a zachodnie gazety napisały kilka pochwalnych tekstów o naszym szatniarzu… to jest, pardon, premierze. Szkoda, że pan prezydent nie przedstawił statystyki klepnięć w plecy, które nasza Władza odebrała w minionym roku: premier – 574, szef MSZ – 413, pan prezydent – 372.
Z przemówienia prezydenta dowiemy się także, że przejawem podziwianego na świecie profesjonalizmu Polaków było bezbłędne awaryjne lądowanie kapitana Wrony. Wypada żałować, że takie lądowanie nie może się odbywać chociaż raz w miesiącu. Chociaż właściwie – czemu nie? Wystarczy się dogadać z pilotami, a będziemy jeszcze bardziej podziwiani.
„Jednocześnie poczułem, że jest to wydarzenie symboliczne mówiące nam wszystkim, że umiejętność łączenia odwagi z profesjonalizmem, spokoju z konsekwentna pracą i optymizmem, to klucz do pokonania wszelkich przeszkód, wszelkich zagrożeń i wszystkich kryzysów” – mówił pan prezydent o wyczynie kapitana Wrony.
Nie pojmuję, czemu w tym kontekście nie wspomniał o nagrodzeniu awansem innego wybitnego profesjonalisty, generała Mariana Janickiego, szefa BOR. To przecież także wspaniały przykład dla świata! Ja generała Janickiego promowałbym obok kapitana Wrony.
W dalszym ciągu chwalił pan prezydent trwały wzrost gospodarczy, choć nie zająknął się jakoś o tym, że nasze wyniki finansowe są tak imponujące, że za moment wszyscy zapłacimy większe podatki. Może przez przeoczenie.
Wreszcie pan prezydent nauczał:
„Wiemy, że nie dla wszystkich mijający rok był rokiem łatwym i satysfakcjonującym. Wiemy, że nie wszyscy z nas spoglądają w przyszłość z optymizmem i radością. […] Bądźmy wrażliwi na ludzkie problemy, na potrzeby ludzi w różny sposób doświadczonych przez los. W Polakach tkwią wielkie pokłady ludzkiej solidarności i troski o bliźniego. Trzeba je uruchamiać i wzmacniać. Dobro okazane drugiemu człowiekowi zawsze do nas wraca i wzbogaca wszystkich”.
Ten fragment napisał podobno ks. Boniecki.
W sylwestrową noc pan prezydent pokazał też godną podziwu konsekwencję, wyświetlając na fasadzie Pałacu Prezydenckiego napis: „Dosiego roku!”. Pisowania życzeń pokazała, że Bronisław Komorowski idzie śmiało śladem „bulu i nadzieji”, wytyczając nowe trendy.
W roku 2012 – DASZ BUR, Panie Prezydencie!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/124831-warzecha-dasz-bur-panie-prezydencie-czyli-oredzie-bulu-i-nadzieji-ja-gen-janickiego-promowalbym-obok-kpta-wrony
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.