Radczenko: Nie być bydłem prowadzonym przez „wszystkowiedzących” pasterzy na ubój

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Panorama Wilna. Fot. sxc.hu.
Panorama Wilna. Fot. sxc.hu.

„Tutejszy” – ten termin powstały gdzieś u schyłku XIX w. – na początku XX w. na samookreślenie przynależności narodowościowej ludności mieszkającej na pograniczu zasięgu języka polskiego, białoruskiego i ukraińskiego (na pytania, kim dana osoba się czuje – Polakiem czy Białorusinem, otrzymywano odpowiedź: Ja tutejszy) — stał się na Litwie pejoratywnym określeniem wileńskich Polaków.

„Tutejsi” - tak często obrażają litewskich Polaków na forach internetowych litewscy internauci. I tak naprawdę nie zauważają, że w ten sposób obrażają przede wszystkim… siebie. „Tutejszy” czyli tubylczy, stąd, korzeniami wielu pokoleń, tradycjami, krwią i potem dziadów i pradziadów wrośnięty w tę ziemię wileńską. A skoro my jesteśmy tutejsi, bo stąd, z tej ziemi, to kim są ci co nas próbują obrazić przypominając nam o naszym miejscowym pochodzeniu? Zapewne — tak nakazuje myślenie logiczne — NIEtutejsi, nie-miejscowi, niebędący stąd. Są gotowi uznać siebie za obcych, uważając, że „tutejszość” podważa polskość. Robią więc podstawowy błąd charakterystyczny dla każdego nacjonalistycznego dyskursu: uznają narodowość za kwestię obiektywną, tylko za zlepek genów.

Tymczasem przynależność do danej grupy etnicznej wynika z woli osoby fizycznej i jest czasami niezależna od kryterium obiektywnego (pochodzenia, wychowania w określonym duchu narodowym), aczkolwiek może (i zazwyczaj jest) to kryterium być przesłanką takiej woli. Decydującym czynnikiem przynależności narodowej osoby jest stan jej świadomości narodowej i jej wola identyfikacji z określonym narodem. W tym sensie Jacek Kuroń miał rację mówiąc: „Błąd tkwi w założeniu, że narodowość jest kategorią biologiczną, jak rasa. Tymczasem jest to kategoria psychologiczna”. Jeszcze w okresie międzywojennym lapidarnie tę zasadę sformułowali Niemcy (mniejsza oto dla jakich potrzeb): Minderheit ist wer will. Mniejszością, grupą etniczną, a ściślej mówiąc narodem, jest ten, kto za mniejszość (naród) się uważa.

Dlatego nie istnieje na Litwie narodowość „tutejsi”, chociaż od 15 lat (mniej więcej od roku 1988) w ten właśnie sposób określają litewskich Polaków niektórzy Litwini (w tym także niektórzy naukowcy litewscy). „Tutejsi” istnieją na poziomie językowym (spora część litewskich Polaków używa gwary, która jest o wiele bliższa językowi białoruskiemu, aniżeli polskiemu) oraz na płaszczyźnie przeciwstawienia się „my – oni” (stąd niechęć wileńskich Polaków wobec Polaków z Polski czyli tzw. krajowych albo koroniarzy – chociaż ten ostatni termin jest raczej historyczny), jednak w żadnym spisie ludności nikt nigdy nie zadeklarował narodowości „tutejszej” (mimo, iż takie zachęty ze strony władz litewskich na początku lat 90-ych XX wieku były na porządku dziennym). Wilniucy, mimo gwary, zawsze twardo opowiadali się po stronie polskości. Tak więc w tym przypadku polskość nie jest zaprzeczeniem wileńskości („tutejszości”), tylko organicznie przenikającą się kategorią. I — mimo wszystko – kategorią nadrzędną.

Współcześni badacze (np. Rimantas Miknys) dostrzegają pewne podobieństwa między Polakami litewskimi i Walonami belgijskimi. Waloni z powodzeniem do dziś łączą język i kulturę francuską z poczuciem odrębności etnicznej i patriotyzmem Belgów. Na Litwie do takiej sytuacji nie doszło, mimo, że poglądy takie były głoszone na początku XX w. przez dosyć wówczas liczny ruch „krajowców“ (Michał Romer, Ludwik Abramowicz, Antoni Wiwulski, Eugeniusz Romer w sensie przynależności kulturowej czuli się Polakami, jednak wyraźnie odczuwali też swoją odrębność od Polaków z Polski. Już w tym był zalążek nowoczesnego narodu Polaków litewskich – takim jakim w owym czasie byli Litwini i próbowała być inna część „tutejszych” - Białorusini). To poczucie odrębności nadal jest zresztą niezwykle silne. Pamiętam z czasów własnych studiów w Polsce, iż studenci-Polacy z Grodna, Lwowa czy Kazachstanu zazwyczaj samookreślali się jako Białorusini, Ukraińcy czy Kazachowie (nie tyle w sensie narodowym co regionalno-państwowym) i tylko Polacy z Litwy nigdy nie nazwali siebie „Litwinami”. Tylko „wilniukami” albo „z Wilna”.

„Tutejszy” (niezależnie od tego, jakie są intencje tych, co nas nazywają w ten sposób; swoją drogą jeszcze nie tak dawno niektórzy nasi europosłowie słowo „Europa" i „Europejczyk" uważali za pejoratywne) wcale nie musi być określeniem obraźliwym – najlepszym dowodem na to Białorusini, którzy tę „tutejszość” zagospodarowali uznając za protobiałoruskość. Wręcz przeciwnie może być pewnego rodzaju nobilitacją. „Tutejszość” oznacza bowiem, że Litwa jest chyba jednym z nielicznych państw na świecie w którym „tytularni" nacjonaliści uznają mniejszość narodową (przynajmniej jedną z nich) za absolutnie miejscowy, a więc mający do tej ziemi tyle samo praw (a może nawet więcej, skoro to my a nie oni jesteśmy „tutejsi”?:)) co i oni.

Zresztą tak na dobrą sprawę nieważne jest czy nazywają nas „tutejszymi”, „pszekami” czy „polaczkami”. Ważne żebyśmy sami wiedzieli, kim jesteśmy. I – co jest być może nawet ważniejsze od poczucia przynależności narodowej, państwowej czy regionalnej – żebyśmy nie byli bydłem, stadem prowadzonym (nieważne pod jakimi sztandarami i słusznymi hasłami) przez „wszystkowiedzących” pasterzy na ubój. Najważniejsze, jak to ujął znakomity białoruski zespół rockowy Lyapis Trubeckoy, Не быць скотам!

Aleksander Radczenko dla Polityki Wschodniej, Wilno

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych