Paweł Soloch, ekspert Instytutu Sobieskiego: "Polityka wobec wojska przypomina zarządzanie masą upadłościową"

PAP
PAP

Zamieszczamy fragmenty wywiadu Pawła Solocha, eksperta Instytutu Sobieskiego, dla "Naszego Dziennika" (udostępnione przez wywiadowanego). Na temat realiów i przyszłości polskiego wojska rozmawia z nim Piotr Falkowski:

Wizerunek Wojska nie jest w Polsce najlepszy.

– Na pewno na postrzeganiu znaczenia wojska i w ogóle oceny sprawności państwa w podstawowej kwestii jakim jest zapewniania bezpieczeństwa zaciążyła katastrofa smoleńska, poprzedzona wcześniej katastrofa CASY. Państwo zawiodło i okazało się niezdolne  do wyciągnięcia konsekwencji w stosunku do osób odpowiedzialnych za prowadzące do tragedii zaniedbania. Zawiodło wiele instytucji odpowiedzialnych za bezpieczeństwo kraju, w tym również (czy może zwłaszcza) zawiodło MON. Jest znamienne, że jedna z głównych osób ponosząca co najmniej polityczną odpowiedzialność za największą tragedię III RP, minister obrony został wybrany do Senatu. Dowodzi to wielkiej sprawności propagandowej rządu, ale jednocześnie jest dowodem na duże zobojętnienie Polaków na kwestie bezpieczeństwa a co za tym idzie również na sprawy wojska.  W takim klimacie możliwe ośmieszanie autorytetu armii poprzez wymuszenie przez grupę chuliganów z Niemiec zmiany trasy przemarszu oddziałów wojska polskiego podczas oficjalnych uroczystości państwowych. Trudno sobie wyobrazić podobną historię np. we Francji.

Skąd to znieczulenie?

– Pierwszym czynnikiem jest sposób w jaki została przeprowadzona tzw. profesjonalizacja armii, która została ogłoszona jako najważniejszy sukces ministra Bogdana Klicha. Przeprowadzona w ekspresowym tempie w porównaniu z np. z Francją, czy Niemcami  w gruncie rzeczy sprowadzała się do likwidacji powszechnego obowiązku służby wojskowej.  Wojsko zniknęło z przestrzeni publicznej, co spowodowało spadek zainteresowania opinii publicznej kwestią bezpieczeństwa militarnego kraju.

Takie zainteresowanie występuje wtedy kiedy obywatele masowo uczestniczą w strukturach związanych z obroną kraju łatwiej wtedy o zrozumienie wagi tych spraw i o gotowość do  poświęceń, co w warunkach pokoju oznacza np. powszechną akceptacje wydatków na cele obronne.

Nieprzypadkowo takie kraje jak Szwajcaria, Norwegia, czy Finlandia utrzymują system powszechnych ćwiczeń wojskowych. Inne tak jak Szwecja skupiają dziesiątki tysięcy swoich obywateli w formacjach  Obrony Cywilnej Kraju. Niektóre z tych działań (zwłaszcza odnoszących się do ćwiczeń wojskowych) wydają się anachronizmem wobec wymagań jakie stawia współczesne pole walki. Ale sens tego jest inny: w pierwszym rzędzie chodzi o podtrzymywanie wśród obywateli gotowości do obrony swojego kraju. Bez budowania  takich postaw w skali całego społeczeństwa, trudno sobie wyobrazić istnienie nowoczesnej (choćby całkowicie zawodowej) armii.

Tymczasem w Polsce kwestia działań państwa w kształtowaniu postaw proobronnych w ogóle nie istnieje. Sprawy obronności spadły z agendy i tematów dyskutowanych publicznie, nie stanowią priorytetu  działań rządu.

A jak sobie wyobraża wojsko obecna ekipa rządząca?

– Trudno powiedzieć. Obserwujemy spadek międzynarodowego zaangażowania Polski, również w wymiarze militarnym. Wycofaliśmy się z misji ONZ, z Iraku. Został nam Afganistan. O wojsku generalnie mówi się mniej, poza doniesieniami o tragediach, jakimi zawsze jest śmierć naszych żołnierzy. Można odnieść wrażenie, że nasze Siły Zbrojne są traktowane jak  wielka masa upadłościowa. Znaczna część naszego potencjału militarnego przypomina , olbrzymie, słabo ogrodzone składowisko złomu, po którym rozmaici zbieracze metali szlachetnych buszują… Są jakiś zupełnie absurdalne programy, takie jak korweta Gawron, która za niewyobrażalne pieniądze budujemy od 10 lat. To samo jest w wielu innych miejscach. Kolejni ministrowie obrony wydają się być realizatorami (w wypadku ministra Klicha raczej nieudolnymi) filozofii, która polega na tym, że ta armia tak naprawdę nie jest potrzebna, że to jest kłopot.

Więc wypełnia się konieczne zobowiązania międzynarodowe, a resztę tnie?

– Powtórzę polityka wobec wojska przypomina zarządzanie masą upadłościową. Cały wysiłek ogranicza się do utrzymania sił biorących udział w misji w Afganistanie i utrzymania bojowej sprawności F-16, a to stanowczo za mało. Poza tym tnie się wydatki na sprzęt, szkolenia, modernizację, restrukturyzację. Znacznie trudniej jest z oczywistych powodów ciąć wydatki na płace. Bo kiedy ktoś nie dostanie pensji, to jest awantura, a jak nie może ćwiczyć, to najwyżej siedzi w koszarach, nic nie robi, ale też nie protestuje. Z tych samych powodów preferuje się stanowiska biurokratyczne.

Pułkownik w sztabie w sumie jest tańszy: oprócz dobrej pensji  potrzebuje tylko biurka i ogrzewanego pomieszczenia. Tymczasem zarabiający mniej kapitan dowodzący plutonem czołgów w sumie jest droższy, bo trzeba mu te czołgi kupić i je utrzymywać. Brak możliwości ćwiczeń, trudności w dostępie do sprzętu rodzi frustrację i demoralizuje żołnierzy. Problemy związane z dyscypliną, kiepskim morale i niedobrymi praktykami ze szczególną siłą ujawniły się  w związku z katastrofą smoleńską.

Taka jest nasza "doktryna obronna"?

– Tu również trudno powiedzieć. Oficjalnie zakładamy, że będzie broniło nas NATO i że nasze wojsko oprócz udziału w misjach poza granicami kraju ma być zdolne do obrony obszaru własnego państwa. Mam wątpliwości czy w tej drugiej kwestii nasze realne możliwości choć trochę są podobne do możliwości jakie w zakresie samodzielnej obrony własnego terytorium stworzyła sobie np. Finlandia.  Choć nigdzie nie zostało to ujęte w formę oficjalnej doktryny Polska de facto w ostatnich latach realizowała koncepcję rozwoju przede wszystkim sił interwencyjnych. Nasz udział w misjach niewątpliwie służył żołnierzom w zdobywaniu doświadczenia w działaniach w warunkach bojowych, ale nie zastąpi to budowy struktur militarnych zdolnych do samodzielnych działań w obronie własnego kraju.

Jak należałoby zmieniać nasze wojsko?

– Za wcześnie jest na ocenę działań obecnego szefa MON ministra Siemoniaka. Cieszy się opinią sprawnego administratora. Ale może okazać się to niewystarczające. Mianowanie człowieka, który nie jest figurą polityczną, też pokazuje, jaką wagę rząd przywiązuje do obrony narodowej. Do przeprowadzenia dużych zmian których potrzebują Nasze  Siły Zbrojne potrzeba nie tylko kogoś z wizją, ale i politycznym zapleczem: kogoś kto będzie zdolny przekonać do własnych pomysłów zarówno własne zaplecze polityczne jak i bezpośrednio zainteresowane sprawami bezpieczeństwa środowiska.

Słowem potrzeba silnego. Czynnikiem niesprzyjającym, psychologicznie jest to, że cała Europa jest w takim marazmie obronnościowym, wszystkie kraje tną wydatki na wojsko, nawet operacji libijskiej Europa nie potrafiła sama przeprowadzić.  Niewątpliwie taka sytuacja wpływa na kształt polityki obronnej w naszym kraju.

W takiej sytuacji Polska potrzebuje silnego obejmującego całe państwo impulsu. Zmiany powinny zacząć się od budowania odpowiednich postaw w społeczeństwie. Musi być obywatelskie zaplecze dla promocji obronności. W Polsce są takie środowiska, chyba nie w pełni dowartościowane. Myślę choćby o rekonstrukcjonistach, grupach strzeleckich, pasjonatach wojska. Państwo w żaden sposób ich nie promuje, nie wspomaga. Nie mamy też polityki wykorzystania środowiska weteranów. A takich, całkiem pokaźną grupę, dorobiliśmy się w konsekwencji naszego zaangażowania w Iraku i Afganistanie. Oni sami tworzą dla siebie środowisko samopomocy, ale państwo nie wykorzystuje ich do promowania postaw patriotycznych, tak jak to dzieje się np. w USA.

 

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych