Lubię msze Bożonarodzeniowe. Chowam się w tłumie wiernych i po cichu śpiewam. Śpiewam kolędy. W mniejszym gronie i głośno bym się nie odważył. Strasznie fałszuję. Dlatego boję się zastosować do siebie słów błogosławionego Jana Pawła II, który w czasie jednej z pielgrzymek do Polski zachęcał: „Mówi się, że aby śpiewać trzeba mieć głos, a ja mówię, żeby mieć głos, trzeba śpiewać”.
Przed laty czasem nuciłem pod nosem prowokowany przez moją starszą, nieżyjącą siostrę, która śpiewała czysto i z ochotą. Szczególnie „Bóg się rodzi” Karpińskiego i Kurpińskiego. A osobliwie nie pierwszą oksymoroniczną zwrotkę, tylko bodajże piątą „Podnieś rękę Boże Dziecię, błogosław Ojczyznę miłą”, wyjątkowy nacisk kładąc, jak mówili złośliwi, na słowa „Dom nasz i majętność całą”.
Dziś w domu słucham płyt. Przed świętami kupiłem dwa nowe albumy. „Stare Polskie Kolędy”, śpiewane m. in. przez „Chór Dana” i wybór najpopularniejszych kolęd zespołu „De Press” z bonusem w postaci „Psalmu Wigilii” i „Wigilii” Norwida, do których muzykę napisał Andrzej Dziubek. Nigdy nie zapomnę jego wstrząsającego wykonania „Suplikacji Święty Boże” zamieszczonego w zwiastunie filmu „Mgła” Marii Dłużewskiej i Joanny Lichockiej!
Na porannej mszy (a piszę ten tekst wieczorem drugiego dnia Świąt) w moim parafialnym kościele śpiewaliśmy, wśród innych, kolędę „W dzień Bożego Narodzenia”. Jak to „ptaszki do szopy zlatują, Jezusowi przyśpiewują”. Słowik, który zaczyna dyszkantem, „szpak tenorem krzyknie czasem a gołąbek gruchnie basem”, no i wróbel nieboraczek a także mazurek z swoim synem. Dziwne, ale dziś rano usłyszałem ich śpiew. Oprócz ptasich głosów przez otwarte okno wpadł do sypialni wilgotny ale wcale nie zimny wiatr. A na róży w ogrodzie, nie chronionej chochołem, ukazały się dwa świeże pąki. Cóż, nie takie dziwy zdarzają się w dzień Bożego Narodzenia.
Drugie Święto to dzień Świętego Szczepana, pierwszego męczennika, jednego z siedmiu pomocników Apostołów w Kościele jerozolimskim. Ci, którzy go kamienowali, „złożyli swe szaty - jak podają „Dzieje Apostolskie” - u stóp młodzieńca zwanego Szawłem”. Kamienowanie – ciężkie zajęcie. Można się przy nim utrudzić. A Szczepan modlił się za swoich prześladowców. Tych samych, którzy podłożyli bomby w kościołach Nigerii? Kto pilnował ich szat? Czy i kiedy się nawróci?
Tegoroczne Święta mijają. Już właściwie minęły. Ale kolędy jeszcze będziemy śpiewać. Z nadzieją. Przez całą oktawę Narodzenia Pańskiego.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/124355-w-dzien-bozego-narodzenia-chowam-sie-w-tlumie-wiernych-i-po-cichu-spiewam
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.