Wielka powtórka kolejowego chaosu, czyli przedświąteczny tłok i niezrealizowane obietnice ministra Nowaka

Zadanie, z którym przychodzę do ministerstwa transportu to kwestia poprawy dostarczanych usług

- deklarował kilkanaście dni temu minister transportu Sławomir Nowak, zapewniając, że „Projekt Zima” dopięty został na ostatni guzik, a sytuacje sprzed roku więcej się nie powtórzą.

Prowadzimy bieżący proces obserwacji. Mamy codziennie, dobowe raporty dotyczące kolei

- zapewniał z dumą. Na weryfikację pustych obietnic ministra nie trzeba było czekać długo. Gigantyczny tłok na peronach, brak biletów, wchodzenie do wagonu przez okno i jazda w toalecie. Tak wyglądała czwartkowa podróż na trasie Wrocław – Przemyśl – jak informuje tvn24.

Choć ministerstwo zapewniało z pompą, że w tym roku wszystko wyglądać będzie inaczej, jest jak dawniej. Składy są za krótkie, by pomieścić pasażerów. Posiadanie biletu wcale nie jest jednoznaczne z gwarancją posiadania miejsca, czy nawet możliwością zmieszczenia się w pociągu. Bilety na najpopularniejsze trasy są już niemal w całości wyprzedane.

I pomyśleć, że jeszcze niedawno minister Nowak informował z dumą o sukcesie wprowadzenia nowego rozkładu jazdy.

W centrum zainteresowania znalazł sie pasażer, a nie ich sprawy kolejowe

– wieścił z radością, zapowiadając nową jakość usług PKP.

Priorytetem powinno być dobro i komfort pasażera. Celem jest transportowanie pasażerów z miejsca A do miejsca B.

Jak na razie nie wszyscy podróżni w zaplanowanym czasie zdołali dostać się z miejsca A do B. Ruch przedświąteczny dopiero się zaczął. Przed nami czas najtrudniejszy, który potrwa do początku nowego roku. Trudno wyobrazić sobie jak wyglądałby ruch kolejowy, gdyby do zaistniałych problemów dołączył nieoczekiwany atak zimy.

 

kop / TVN24