Uwaga na prowokacje! "Sensacyjne, niesprawdzone teorie o Smoleńsku służą obozowi rządzącemu, znieczulają na tragedię".

Na zdjęciu śp. Zbigniew Wassermann, Fot. wPolityce.pl
Na zdjęciu śp. Zbigniew Wassermann, Fot. wPolityce.pl

Czy ktoś brzydko się bawi?

 

Na portalu społecznościowym „Nowy Ekran”, prawdziwy hit, który lotem błyskawicy rozszedł się po internecie. Bloger o nicku Demostenes dowiedział się od swojego informatora, że na ciele śp. Zbigniewa Wassermana – jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej – odkryto ślady materiałów wybuchowych.

To – według autora artykułu – miało być przyczyną opóźnienia pokazania oficjalnych wyników sekcji rodzinie, a potem opublikowania ich przez media.

Według informacji z „Rzeczpospolitej”:

rodzina posła miała otrzymać dokumenty dziś, czyli w środę. I otrzymała.

 

Demostenes napisał coś takiego:

Córka Zbigniewa Wassermanna do dzisiaj nie otrzymała żadnych dokumentów.  Dlaczego od kilku miesięcy milczą w tej sprawie Naczelna Prokuratura Wojskowa i Zakład Medycyny Sądowej we Wrocławiu? Dlaczego nie interesują się tą sprawą media? Kto i co ukrywa w tej sprawie? Postanowiłem to sprawdzić.

No i sprawdził. Demostenes dowiedział się od swojego informatora, że powodem opoźnienia jest fakt, że ekspertyzy nie ma kto podpisać. Szefowa zakładu medycyny sądowej z Wrocławia, gdzie badano zwłoki, miała „dziwny” wypadek, ale to miał być tylko pretekst, aby uniknąć konieczności podpisania się pod informacją, że na ciele Wassermana znaleziono ślady materiałów wybuchowych.

Jeśli faktycznie to wszystko byłaby prawda, to czapki z głów przed Demostenesem za wykonanie wspaniałej roboty śledczej.

Ale to nieprawda… Są dowody na duże zaniedbania strony rosyjskiej, ale nie ma mowy o śladach wybuchu:

Prokuratura ma już pełny obraz. Ekspertyza sporządzona po ekshumacji ciała Zbigniewa Wasermanna różni się od rosyjskiej

A to znaczy, że ktoś bardzo brzydko się bawi; albo Demostenesem, np. jego informator, albo Demostenes daje się sobą bawić, a z kolei on, bawi się swoimi czytelnikami. A przede wszystkim bawi się bólem rodzin ofiar wypadku i wszystkimi, którzy oczekują wreszcie postawienia kropki nad i. Ale tej prawdziwej, a nie kolejnej domniemanej.

Łatwo zauważyć, że od momentu katastrofy smoleńskiej wszelkie sensacyjne, niesprawdzone teorie służą obozowi rządzącemu do ośmieszania opozycji pisowskiej, do podsycania nienawiści wobec niej. Przecież pana Marka Rosiaka zabił dawny działacz PO siedem miesięcy po wypadku! On tak bardzo nienawidził „pisowców”, że mu nawet katastrofa nie wystarczyła do odzyskania spokoju ducha.

Prorządowa propaganda przez wiele tygodni ma wspaniały żer i ubaw z kolejnej teorii dotyczącej zamachu w Smoleńsku. Trwa w najlepsze festiwal uśmieszków lewicujących publicystów, puszczania oczek przez zadowolonych z siebie polityków PO, którzy z troską pochylają się nad „żyjącymi spiskami”. Stefan Niesiołowski wysyła do psychoanalityków.

Nietrudno skonstatować, że zajmowanie się wyśmiewaniem kolejnych teorii spiskowych służy ochronie ukochanej partii, do przykrywania jej wpadek.

Takie nieustanne tworzenie plotek i ploteczek, teorii i teoryjek ma jeszcze jeden zgubny aspekt. Uodparnia ludzi na tragedię. Znieczula na ewentualne sensacyjne doniesienia, te prawdziwe. Machną wtedy ręką, bo będą się bali, że znowu ktoś wpuszcza ich w spiskowe maliny.

Dziennikarze, którym szczerze zależy na wyjaśnieniu wszystkich aspektów tragedii smoleńskiej powinni zachować szczególną ostrożność, gdy jakiś ich informator sufluje im kolejną sensację.W przeciwnym razie na niego spadnie odpowiedzialność bycia przedmiotem bardzo brzydkiej zabawy.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.