Nasza ukochana, skrzydlata donosicielka zmęczona przedświątecznymi porządkami wyleciała na miasto szukać informacji. Nikogo nie odnalazła w sobotę na Wiejskiej, więc udała się w inne okolice. Przeleciała przez Aleję Róż i dotarła do Alei Przyjaciół. A tu zastała w swoim biurze Aleksandra Kwaśniewskiego.
Zdawał się być bardzo zajęty przeglądaniem stosu papierów. To, że były prezydent pracuje w weekend nie zastanowiło osy, jej uwagę przykuł inny fakt. Na ręku Kwaśniewskiego zauważyła duży czerwony zegarek, dokładnie taki sam, jaki ostatnio nosi Janusz Palikot.
Czyżby w ten sposób wyrażali do siebie sympatię?
– zadumała się osa. Ale po chwili przez jej małą główkę przeszła myśl, że podobne elementy ubioru obu panów, mogą świadczyć o tym, że politycy coraz częściej widują się na nieformalnych spotkaniach, na których rozmawiają o przyszłości lewicy. A zegarki mogą być symbolem kończącego się jej czasu w Polsce. Bo przecież pakt Palikota z SLD raz na zawsze pogrzebie Sojusz. Osa nastroiła czułki i zadrżała z zimna.
Nic tu po mnie
– pomyślała i poleciała ogrzać się do domu.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/123933-osa-nadaje-110-o-tym-jak-zegarek-polaczyl-janusza-palikota-i-aleksandra-kwasniewskiego