Jan Filip Staniłko: Unia jest dzisiaj najbardziej zadłużonym obszarem świata. "Niemcy kontra Goldman Sachs"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Tak naprawdę głównymi bohaterami starcia wokół euro są z jednej strony Niemcy, z drugiej - amerykański bank inwestycyjny Goldman Sachs - twierdzi politolog z Instytutu Sobieskiego Jan Filip Staniłko. Na łamach "Naszego Dziennika" wyraża on między innymi opinię, że "Unia siedzi na górze długów":

Jest dzisiaj najbardziej zadłużonym obszarem świata. Czy kraje wspólnej waluty udźwigną spłatę tego zadłużenia? Rynki finansowe obawiają się, że nie, czemu dają wyraz w ocenach ratingowych i wzrostach rentowności obligacji tych krajów. Szczyt Unii jest próbą ze strony polityków przekonania globalnych rynków, że przez określone ruchy organizacyjne wewnątrz Unii Europejskiej są zdolni naprawić sytuację i strefa euro będzie w stanie spłacić zadłużenie. Mówiąc o rynkach finansowych, muszę zaznaczyć, że nie chodzi o "wolny rynek" w ścisłym tego słowa znaczeniu, lecz o rynek zdominowany przez najpotężniejsze instytucje finansowe.

Zapytany jaką rolę wybrał w tej rozgrywce rząd Donalda Tuska Staniłko odpowiada:

 

Nie wiem, czy jest to rola wybrana, czy wyznaczona. Z przemówienia ministra Sikorskiego w Berlinie wynika, że istotą przyjętej doktryny jest zdecydowane poparcie dla przywództwa Niemiec. Rząd traktuje Niemcy jako gwaranta stabilności Unii Europejskiej. Nie bez znaczenia jest także to, iż niemiecka gospodarka wciąż cieszy się zaufaniem rynków finansowych. Stawiając na Niemcy, rząd chce za wszelką cenę znaleźć się w centrum, gdzie zapadają decyzje, w "Europie rdzenia", o której kiedyś mówił Wolfgang Schaeuble. Tylko że wtedy, gdy niemiecki polityk mówił te słowa, Unia składała się z dwunastu państw, a dzisiaj z dwudziestu siedmiu. To dwie kompletnie różne Unie.

Konsekwencją stanowiska rządu według eksperta jest sytuacja, że Polska, będąc największym peryferyjnym krajem kręgu "rdzenia", musiałaby dotrzymywać reguł dyscypliny budżetowej na poziomie krajów zachodnich, nie posiadając takich jak one zasobów administracyjnych, gospodarczych i finansowych:

Warto podkreślić, że całkiem inną strategię przyjęli Szwedzi: nie angażują się, nie wchodzą do euro, tylko koncentrują się na własnej gospodarce i maksymalnym wykorzystaniu dostępu do rynku UE. Ta strategia przynosi bardzo dobre wyniki, bo Szwedzi uzyskują nadwyżki budżetowe, nastąpił znaczny spadek długu. Polska natomiast chce za wszelką cenę znaleźć się w centrum. Gramy w tę grę, mając słabe karty

- podkreśla rozmówca "Naszego Dziennika".

wu-ka, źródło: Nasz Dziennik

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych