Tomasz Rakowski: jesteś potomkiem Bohaterów. Jesteś Polakiem. Nie daj się wpędzić w poczucie niższości i kompleksy

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP

JESTEŚ POLAKIEM

Pamiętam, jak do biura organizacji studenckiej, pomagającej zagranicznym studentom w codziennym życiu na Politechnice Gdańskiej wszedł Włoch, bądź Hiszpan i poprosił, abyśmy zamieścili na naszej stronie www ogłoszenie o korepetycjach z angielskiego, których chciał udzielać. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jego znajomość tegoż języka ograniczała się do prostych zdań i nie więcej niż 1000 słów. W tym samym czasie wielu z moich znajomych, mogących poszczycić się certyfikatami, potwierdzającymi opanowanie języka angielskiego w stopniu średniozaawansowanym nie tylko nie myślało o udzielaniu płatnych lekcji, ale obawiało się odezwać do zagranicznych studentów, drżąc na myśl o tym, że mogliby się pomylić, niewłaściwie coś wymówić albo źle zaakcentować i tym samym narazić się na śmieszność. 1000 słów kontra certyfikat. Chęć udzielania korepetycji i strach przed zwykłym "hello".

ROŚLINY BEZ SZKIELETU MORALNEGO

W 1551 roku Andrzej Frycz Modrzewski w swoim traktacie "O poprawie Rzeczypospolitej" stwierdza, że "[...] takie będą Rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie". Po upływie 460 lat ta teza jest wciąż aktualna. Toczy się walka. Każdego dnia, na wielu frontach, różnymi sposobami. Kto wygra duszę młodzieży, ten ukształtuje przyszłość. Na swoją własną modłę. Stawka jest wysoka. Kto walczy? Mógłbym wymieniać nazwiska i tytuły szeregowych żołnierzy, ale w rzeczywistości to starcie dwóch wyobrażeń. Dwóch wizji Polski za 10, 20, 50 lat. Choć można odnieść wrażenie, że to raczej natarcie. Żyjemy w czasach bezpardonowego ataku na fundamenty polskiego jestestwa. Cel jest prosty. Ucywilizowane państwo homogenicznych obywateli - konsumentów. Bez anachronicznej tradycji, przestarzałych wierzeń i 1000-letniej historii. Region Europy. Pełen ludzi posłusznych, pławiących się w wyimaginowanej nowoczesności, bez krzty krytycyzmu i własnego zdania. Nastawionych tylko i wyłącznie na siebie. Zatomizowanych szczurów. Ale bojących się przeciwstawić tępemu działaniu stada kierowanemu przez wszechwiedzące autorytety. Niezdolnych do działania. Nieświadomych. Podatnych na manipulację. Bezwolnych. Pracujących, ale odtwórczo. Pozamykanych w betonowych klatkach za 7000 zł/m2, z kredytem na 30 lat. Z celami życiowymi ograniczonymi do nowej plazmy, fury, grilla, imprezy i seksu. Tu i teraz. Moja nareszcie w pełni europejska Polska. Polska bez martyrologicznej, naiwnej przeszłości. Bez korzeni. Bez uwierającego, jak ciasny gorset patriotyzmu i ciężkich jak ołów frazesów typu "narodowa tożsamość". Polska bez Boga. Polska, w której dyktują, co jest modne, a co nie. Polska bez celowo zohydzanej latami polityki, gdzie wszyscy kradną, zdradzają i dbają tylko o swoje koryta. Polska pod skrzydłami jedynie słusznej Partii, klepanej pobłażliwie po plecach przez silniejszych. Przesadzam? Rok temu uczestniczyłem w otwarciu inwestycji sfinansowanej częściowo ze środków Unii Europejskiej. Na sali około 100 osób. Wykształceni, przedsiębiorczy, młodzi. Konferansjer zapowiada, że zaśpiewamy hymn. Gasną światła, a po chwili na ekranie zostaje wyświetlona olbrzymia flaga UE. Z głośników zaczynają płynąć słowa "Ody do Radości". Wszyscy stoją wyprostowani, z niebieską poświatą na twarzy. Niektórzy bezdźwięcznie poruszają ustami. Szok. Hymnu polskiego nie było.

POTOMKOWIE NIEUDACZNIKÓW

Od wielu lat polska młodzież jest celem wyrafinowanych i systematycznych zabiegów, które mają doprowadzić do naruszenia poczucia jedności z krajem ojczystym, jego tradycją i historią. Zabiegów realizowanych przez kulturę masową, uderzających w sfery moralne i duchowe, operujących głównie na wzbudzaniu poczucia wstydu i bycia gorszym. Wspomniany przeze mnie na początku kuriozalny, ale dość powszechny przykład braku wiary we własne możliwości jest wśród młodych Polaków na porządku dziennym. To zaskakujące, szczególnie gdy weźmiemy pod uwagę fakt, że to nasi studenci informatyki wygrywają konkursy międzynarodowe albo projektują dla NASA najlepsze na świecie marsjańskie łaziki. Niemniej jednak każą się nam wstydzić. I się wstydzimy. Bo jak tu stanąć w szranki z Włochem, Niemcem czy Francuzem? BMW, Audi, Ferrari, Fiat, Peugeot, Citroen, Renault. To tylko marki samochodów. A elektronika, AGD, banki? Czy w Polsce jest coś polskiego? A zarobki? U nas co najmniej czterokrotnie niższe. Poziom życia. Warunki mieszkaniowe. Autostrady. Koleje. Służba zdrowia. Pozycja międzynarodowa. Tak, czujemy się gorsi. I widzimy siebie tylko w czarnych barwach. Kiedy kilka lat temu eurostat przeprowadził badanie wśród członków UE, okazało się, że tylko Polacy wyrażają się o sobie bez ani jednego pozytywu. Jesteśmy leniwi, zawistni i kradniemy. Nasza samoocena jest absurdalnie niska. A przecież powinniśmy czuć się dumni. Mamy wspaniałą 1000-letnią historię, z której możemy czerpać garściami i budować lepszą przyszłość. Tylko czemu to nie wychodzi? Lansowana obecnie przeszłość Polski pełna jest warcholstwa, pijaństwa, awanturnictwa, anarchii i prześladowań. Powody do dumy są zamieniane w powody do wstydu. Państwo Podziemne albo Powstanie Warszawskie lub jakiekolwiek powstania w naszej historii to tylko bezsensowne przelewanie krwi, kaprys kilku fanatycznych dowódców. Mamy zapomnieć, że jesteśmy potomkami bohaterów. Jesteśmy potomkami nieudaczników i durniów. I nic się nie da z tym zrobić. Przeszłość jest upokarzająca i najlepiej do niej nie wracać. A jeśli już to wybiórczo. Lepiej eksponować incydentalne i godne potępienia szmalcownictwo, a pomijać odznaczenia "Sprawiedliwy wśród narodów świata", których Polska ma najwięcej. Nie ma heroizmu. Jest nikczemność. Patriotyczne piosenki sprzed lat wykrzywiają twarze młodzieżowych idoli. Bo są zbyt „bogoojczyźniane”. I powodują ból głowy. Bo patriotyzm to wstyd. Przeszłość to wstyd. Polska to wstyd.

Dlaczego towarem eksportowym staje się film Jerzego Skolimowskiego "Essential killing", w którym Polacy są permanentnie pijani? Dlaczego nie stać nas na produkcje formatu "Braveheart"? Czy brakuje nam bohaterów, niesamowitych historii? Dlaczego przywykliśmy do tego, ze amerykańscy żołnierze są herosami, zawsze spieszącymi na ratunek niewinnym i zagrożonym? A polscy? Jak się ich przedstawia? Dlaczego w USA tak bardzo eksponowany jest patriotyzm, można by powiedzieć, że do przesady? Flagi, święta państwowe, hymn, ideały, duma narodowa. Cały świat jest zasypywany obrazami silnej i sprawiedliwej Ameryki. A my zawsze się biczujemy, poniżamy. Dlaczego? Nie możemy zapominać o tym, kim jesteśmy i skąd przyszliśmy, szczególnie my - młodzi. Musimy pamiętać o naszych dokonaniach na przestrzeni dziejów. Bo to nas czyni wyjątkowymi na tle innych. To polski rząd nigdy nie podjął współpracy z nazistowskimi Niemcami. To Polacy stawiali niewyobrażalnie długi opór w wielu miejscach kraju w czasie hitlerowskiej agresji. To polscy inżynierowie złamali kody szyfrujące Enigmy. To nasi przodkowie narażali życie swoje i swoich rodzin, pomagając prześladowanym Żydom. To oni powstrzymali bolszewicką zarazę przed rozlaniem się na całą Europę. To oni uchwalili pierwszą na naszym kontynencie Konstytucję, to oni uparcie i z mozołem podrywali się do walki w czasach, kiedy naszego kraju nie było na mapach. To nasi przodkowie stworzyli największe w ówczesnej Europie państwo. To nasza jazda ciężka wzbudzała popłoch w szeregach nieprzyjaciół. Monte Casino, Grunwald, Wiedeń, Samosierra, Cedynia, Kircholm, Oliwa. Kłuszyn. Wbrew temu, co ciągle słyszymy - wygrywaliśmy. I to w dziejowych bitwach. Mamy nieprzebrane szeregi bohaterów. Hetmanów, dowódców, mężów stanu, powstańców, żołnierzy wyklętych, odważnych harcerzy i zwykłych ludzi. Ale Polska to nie tylko sukcesy militarne. To odkrycia naukowe, sztuka, muzyka, literatura, gospodarka. I co najważniejsze - postawy. Godne naśladowania. Książkowe. A jednak rzeczywiste. Nasze. Usilnie wmawia się nam, że to nie jest istotne, że to było kiedyś, że ten romantyczny, mesjanistyczno-powstańczy charakter naszej ojczyzny jest zbyt przerysowany, niewspółczesny. Ale w tym samym czasie świętem narodowym w Rosji jest rocznica wyjścia Polaków z Kremla. A "Hołd ruski" Jana Matejki leży pokryty kurzem w piwnicach Muzeum Narodowego w Warszawie i zapewne nie ujrzy światła dziennego, pomimo tego, że w październiku tego roku mija 400-letnia rocznica tego mało znanego w Polsce, historycznego wydarzenia.

Można pomyśleć, że to cud, że mamy swoje państwo. W czasach przedzaborowych, a potem w trakcie zaborów nasza historia była często fałszowana, po to by uwiarygodnić fakt, że Polacy nie zasługują na swój kraj. Dlaczego to samo dzieje się dzisiaj?

We wrześniu 2012 roku nowa podstawa programowa obejmie szkoły średnie. W tym nowym, pseudo-reformatorskim modelu lekcje historii są obowiązkowe tylko do klasy pierwszej. Potem stają się fakultatywne. Ograniczone są również ilości godzin fizyki i filozofii. A przecież już dziś znajomość historii najnowszej jest zatrważająco niska. Ale czy wiedza historyczna, świadomość narodowa, poczucie dumy i przynależności do kraju przodków są potrzebne do kupienia nowego samochodu albo telewizora? W czasach PRL nasza przeszłość była niejednokrotnie modyfikowana na potrzeby partyjnej linii. Dziś powinniśmy z całą mocą walczyć o przywrócenie jej prawdziwego blasku. Starać się dotrzeć do jak największej liczby ludzi, szczególnie młodych. Wzmacniać samych siebie. Eksponować nasze bohaterskie i unikatowe na skalę świata postawy. Przedstawiać również niegodne zachowania. Ale uczciwie. Ku przestrodze. Tymczasem polskie sukcesy są minimalizowane na korzyść naszych niepowodzeń. Skoro naturalnym działaniem powinno być utwierdzanie Polaków w poczuciu, że mogą być dumni ze swoich przodków, a dzieje się coś zupełnie przeciwnego, to musi mieć odwrotny cel. Mamy się naszej historii wstydzić. I mamy jej nie znać. A przecież znajomość przeszłości to fundament tożsamości. I w rodzinie i w państwie.

KULT IDOLI

Jeden z popularnych magazynów dla młodzieży w latach 90-tych miał dość osobliwą rubrykę zatytułowaną "Mój pierwszy raz". Bohaterowie tej kolumny w kilku słowach opisywali swoją seksualną inicjację. Paulina (14), Wojtek (16), Małgosia (15). Uderzał niski wiek tej "dojrzałej" młodzieży, skorelowany zapewne z wiekiem czytelników. Dziś promocja seksu jest olbrzymią machiną wartą mnóstwo pieniędzy. Dziewictwo po osiągnięciu wymarzonej 18-tki to palący problem, który rozwiązuje się z pierwszym - lepszym. Czasopisma epatujące tytułami typu "69 sposobów na jego przyjemność" albo "Najlepsze orgazmy tego lata" zachęcają do tego, by traktować seks w kategorii sportu, sposobu na rozładowanie emocji. Albo zabawy. Tak jak zrobili to gimnazjaliści, grający w "słoneczko". Niezorientowanych w temacie odsyłam do internetu. Rządy ciała i pieniądza. Młodzi ludzie zatracają się w zabawie i używkach. Paradise now! Zasady nie istnieją. Normy nie istnieją. Wolno wszystko. Demoralizacja pełną gębą. Ton nadają idole. To swego rodzaju kult. Osoby pokroju Jakuba Wojewódzkiego, bądź Szymona Majewskiego kreuje się na autorytety młodego pokolenia, mówiące, z kogo należy się śmiać, jak żyć. Znaczenie ma wszechobecny pijar, opakowanie. Treści, informacja przestają się liczyć. Promuje się głupotę, cynizm, złośliwość. Polskie kino sprawia wrażenie generowanego z komputera, wciąż z tymi samymi aktorami, wciąż ociekające infantylnymi dialogami i głupawymi miłostkami. I seksem. Filmy historyczne są rzadkością. A przecież fantastyczny serial "Czas honoru" pokazał, że jest w Polsce widownia, która łaknie tego typu produkcji. Tymczasem w telewizji dalej emitowane są PRL-owskie seriale, zakłamujące historię. Nie ma pieniędzy na nowe?

Granice przesuwa się coraz dalej i dalej. Szaleje relatywizm. Słowa tracą pierwotne znaczenie i mają dawać poczucie psychicznego komfortu, jak w przypadku aborcji określanej mianem higieny seksualnej. Młodzi ludzie bezrefleksyjnie powtarzają slogany o polowaniach na czarownice w trakcie rozmów o lustracji. Szanować i podziwiać należy byłych TW, teraz milionerów i biznesmenów, a nie szarych Polaków, którzy nigdy nie dali się złamać. Forsuje się hasła o niewracaniu do przeszłości i patrzeniu do przodu. PRL nazywa się „kultowym”. Promuje się zwierzęce zachowania pod egidą państwa - wystarczy przywołać ubiegłoroczne ekscesy pod krzyżem. Z całą mocą podważa się historyczny związek państwa polskiego i chrześcijaństwa, starając się zdeprecjonować instytucję Kościoła, jako zapyziałego zaścianka, który nie pasuje do szybko zmieniających się czasów. Służyć może ewentualnie za dom opieki społecznej albo przedszkole. Młodzi ludzie ulegają pokusie porzucenia trudnej i konsekwentnej ścieżki Dekalogu i osuwają się w kierunku rozluźnienia moralnego. Dziś promocja homoseksualizmu, jutro związki partnerskie, a potem prawo do adopcji dla osób tej samej płci. Kiedyś starszych ludzi darzyło się szacunkiem. Może niedługo będziemy się ich pozbywać, gwarantując im prawo do godnej śmierci, czyli eutanazji. Dzień po dniu bombardowany jest moralny system wartości zapisany w naszej wielowiekowej tradycji i umacniany każdym zrywem narodowym i czasem opresji. Wmawia się nam, że kod DNA Polski jest patologiczny, że musimy go zmienić, żeby pasował do europejskiego. Każą się nam pozbyć tego, co stanowi o naszym istnieniu i daje wiarę w przyszłość. Dlaczego?

NADZIEJA

Jak może czuć się Polak rozmawiający z Anglikiem na temat katastrofy w Smoleńsku? Z jednej strony tresowany przez media, że sprawy już nie ma, że trzeba poczekać na wyniki, że to trwa latami, a z drugiej pytany przez Brytyjczyka o to, dlaczego śledztwo jest prowadzone przez Rosję? I co tu powiedzieć. Potwierdzić to, co mówią media to wstyd - znowu okazuje się, że Polska jest gorsza, nijaka, że sobie nie radzi. Angol wyśmieje. Ale powiedzieć, że się na to nie godzę to też dziwnie. Bo niby, czemu się nie godzę, skoro premier się godzi i prezydent się godzi i telewizja się godzi. I ja się godzę. "Polsce mogą pomóc tylko Polacy" pisał ostatnio Jacek Karnowski o Smoleńsku. Młodym mogą pomóc tylko młodzi. Od młodych zależy obraz naszego kraju w przyszłości. Ale ci, żeby się odważyć potrzebują nadziei. Nadziei danej głównie przez innych młodych. Potrzeba odwagi. Żeby wyjść naprzeciw tłumu i powiedzieć: wierzę w Boga, wierzę w Polskę, wierzę w nas. Musimy się odważyć. Czytasz te słowa i zadajesz sobie pytanie - co mogę zrobić? Uwierz w siebie. Uwierz w Polskę. Obojętnie, gdzie mieszkasz, czy jesteś bogaty, czy biedny - to od Twoich postaw będzie zależał los tego kraju. To Ty zdecydujesz, czy wybierzemy uniformizację, uniwersalność i rolę wypełniacza woli innych, czy postawimy na swoją niezależność i silną pozycję we wspólnych i niezbędnych strukturach światowych. Nie potrzebujemy dowartościowania polegającego na tym, że salony Europy powiedzą, że w końcu jesteśmy normalni, bo de facto zrzekliśmy się możliwości zajęcia swojego stanowiska i obrony swoich interesów. Polska potrzebuje odwagi. Dlatego zacznij nad sobą pracować. Ucz się, organizuj, działaj. Poznawaj przeszłość. Nie pozwól, by historia Twojego kraju była oddzielona od teraźniejszości grubą kreską. Pozornie nieistotna. Bez wpływu na tu i teraz. Nie pozwól. Nie masz się czego wstydzić, wręcz przeciwnie. Zarażaj innych. Nie spoczywaj na laurach. Nie masz pojęcia, ile zależy od Twoich działań i Twojej postawy. Jesteś młody. Możesz zmieniać młodych. Dawać nadzieję. Nasi przodkowie mieli wojny, powstania, zabory, państwo podziemne, reżim obcego mocarstwa. My mamy Polskę, która upomina się o odwagę nadziei. Nie wierzysz, że możesz coś zmienić? Czy Karol Wojtyła pracując w kamieniołomach mógł przypuszczać, że będzie umierał jako ukochany papież, żegnany przez miliony? Nie daj się wpędzić w poczucie niższości, kompleksy. Niech Cię nie obchodzi, czy ktoś się z Ciebie śmieje, gdzieś w Paryżu albo w Berlinie. Ty mieszkasz tu, w Polsce. Zastanów się, czy określenie naszego kraju przymiotnikami europejski, normalny, sprawi, że gospodarka wystrzeli do góry, że spadnie bezrobocie, że wzrośnie bezpieczeństwo energetyczne i nasza pozycja na świecie? Nie. To puste frazesy. Dlatego bądź dumny. Idź. Z podniesioną głową. Pociągnij za sobą innych. Jesteś młody. Będziesz zmieniał świat. Dawał przykład.

Jesteś potomkiem Bohaterów.

Jesteś Polakiem.

 

Autor

Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci Na chłodne dni... ciepłe e-booki w prezencie! Sprawdź subskrypcję Premium wPolityce.pl   Sieci

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych