Europionierzy 2011. „Państwo nieistotne, Europa cool, a państwo to dla nicha nadal tylko zabawa"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP
Fot. PAP

Ostatnie europejskie inicjatywy polityków Platformy Obywatelskiej, które skutkować będą utratą przez Polskę suwerenności oraz podmiotowości, choć szokujące, są tylko konsekwentnym rozwinięciem sposobu funkcjonowania i rozumowania rządu Donalda Tuska.

PO od przejęcia władzy w Polsce wmawia opinii publicznej, że państwo to zabawa, że najważniejszy urząd w kraju to „żyrandol”, polityką nie należy się zajmować, a postawy propaństwowe są powodem do wstydu. To rozumowanie przebijało ze sposobu prowadzenia debaty publicznej przez Platformę, walki ze znienawidzonym przez rząd śp. Lechem Kaczyńskim oraz PiSem. Rząd w przeciągu swojej czteroletniej kadencji doprowadził do degradacji odpowiedzialności politycznej oraz wmówił Polakom, że państwo może działać w chaosie, bez przestrzegania prawa i procedur oraz bez przejrzystości i kontroli mediów. One nie są potrzebne, bo wszystko załatwi dobry rząd Donalda Tuska – taki przekaz dominował przez ostatnie lata w Polsce.

Drugim typem rozumowania, jaki przebija z wielu wypowiedzi i działań polityków PO, jest przekonanie o wspaniałości projektu integracji Europy. Unia załatwi, Unia da. Unia pobuduje drogi, Unia zbuduje lotnisko, Unia załata dziury, Unia, Unia... W potoku zachwytów nad korzyściami płynącymi z bycia beneficjentem unijnych funduszy zagubiono jednak ważne pytania. Czy Polska sama nie powinna załatwiać części swoich spraw? Jaką cenę musi płacić za rozwój kosztem Unii? Czy finansowanie Polski z unijnej kasy nie powiększa patologii polskiej administracji, polityki i procedur związanych z rozwojem? Co będzie, jeśli kasa się skończy? Te pytania, choć powinny padać, z premedytacją nigdy nie zostały wypowiedziane. Zamiast tego rząd Tuska oraz chór medialnych klakierów krzyczał, że Polska potrzebuje jeszcze więcej Europy w Europie, bo tylko dzięki temu będziemy europejscy i dogonimy Zachód. Wraz z rozpoczęciem kampanii zachwytów nad Unią rząd Tuska zrezygnował z twardej postawy na arenie unijnej. Polska rządzona przez PO jest jak kelner, usługujący możnym. Czeka na rozkazy i liczy na napiwek. Polski rząd liczył, że postawą taką zyska sympatię i opiekę najsilniejszych graczy w UE. Jak na razie zyskał tylko brak zaufania i marginalizację Polski na unijnym forum.

Wydarzeniem symbolicznymi dla pierwszego charakterystycznego zachowania PO jest katastrofa smoleńska. Dziś już nikt nie może mieć wątpliwości, że do tragedii w Smoleńsku doprowadziło m.in. nieprzestrzeganie przepisów, brak poważnego podejścia do bezpieczeństwa Prezydenta RP, brak nowoczesnej floty lotniczej itp. Również śledztwo ws. tragedii pokazuje, w jak głębokim poważaniu PO ma polskie państwo. W dziwnych okolicznościach polskie władze oddały je Rosjanom, nie zapobiegły niszczeniu dowodów, powtarzały niczym nie udokumentowane tezy rosyjskiego raportu, a minister Miller kłamał w swoim raporcie na temat przyczyn katastrofy, nie przeprowadzono żadnych badań, nie otwierano trumien z ciałami, bo „zabrania tego prawo rosyjskie” itd. Katastrofa i śledztwo w tej sprawie są dowodem zupełnego upadku podejścia do państwa polskiego oraz powagi w tym zakresie.

Drugim symbolicznym dla myślenia PO wydarzeniem była obietnica złożona Polakom w czasie kampanii wyborczej. Głosujcie na nas, załatwimy 300 miliardów z Unii – to jedno z haseł Platformy. Ostatnio Rafał Grupiński przyznał, że walczymy nawet o więcej. I znów życzeniowe myślenie – Unia da, Unia załatwi, Unia pomoże i wszystko będzie dobrze.

Upadek suwerennego myślenia połączony z wręcz patologicznym brakiem przywiązania do jakiejkolwiek idei państwowej jest wstępnym stadium zrzeczenia się niepodległości i podmiotowości Polski. Skoro – jak zdają się przekonywać politycy PO - państwo polskie nie jest ważne, a wszystko załatwi za nas Unia, to po co nam w ogóle Polska? To tylko zbędny balast. Lepiej oddać się we władanie unijnych polityków. Oni załatwią wszystko za nas. I wygląda na to, że właśnie Radosław Sikorski i Donald Tusk postanowili przekonać do tego pomysłu polską opinię publiczną, wzywając Niemcy, by rozpoczęły panować w Unii Europejskiej. Polska, jak przyznał Sikorski, zadowoli się statusem jednego ze stanów USA.

Dziś jest coraz mniej wątpliwości, że politycy rządzący swoją inicjatywę złożenia hołdu lennego Niemcom przygotowywali od lat. Grunt pod taką decyzję zaczęli przygotowywać zaraz po objęciu władzy przez PO, a środowiska liberalne znacznie wcześniej. Zastanawiające jest jednak, dlaczego Sikorski wyszedł ze swoją inicjatywą właśnie teraz? Wszystko wskazuje na to, że polscy politycy odegrali na rzecz Francji i Niemiec rolę pożytecznych idiotów, którzy mówią to czego tamtym nie wypada. Zaskakująco szybko po słowach Sikorskiego inicjatywę ws. zmian traktatowych przejęli politycy z Berlina i Paryża. To oni przygotują zmiany w traktatach i to oni będą decydowali o kształcie przyszłej Europy. Sikorski i Tusk co najwyżej będą mogli się podpisać pod zmianami negocjowanymi przez Merkel i Sarkozyego.

Teoria o pożytecznych idiotach zdaje się być bardzo prawdopodobna. Jak zaznaczają eksperci zajmujący się Unią, od dawna na spotkaniach, na których Polski nie było, mówiło o podobnych propozycjach. Jednak one są wciąż niepewne, ponieważ na dalszą integrację nie ma zgody w samych państwach Wspólnoty, nawet w Niemczech. Sikorski nie dość, że powtórzył to co inni mówili od dawna, to dał impuls do tłumienia w krajach członkowskich sceptyków Federalizacji. Przecież Polska wzywa do budowy superpaństwa. Nie możemy odmówić – taki argument Sikorski z Tuskiem włożyli politykom europejskim w ręce.

Wydaje się, że cena jaką zapłaci Polska za propozycję Sikorskiego i Tuska będzie ogromna. Powoli na naszych oczach znów możemy stać się poddanymi we własnym kraju. Dyktować nam reguły gry będzie berliński decydent (chyba że cała Unia się wcześniej rozpadnie). Jednak i sami polscy politycy mogą zapłacić za swój wybieg. Przecież przywódcy unijnych krajów dobrze wiedzą, że się oni zbłaźnili i zagrali swoją rolę. Nie jest żadną tajemnicą, że i Tusk i Sikorski liczą na objęcie jakiegoś lukratywnego europejskiego stanowiska w przyszłości. I wydaje się, że wykorzystali moment, by znaleźć sobie silnego niemiecko-francuskiego protektora. Ten zapewni im upragnione stanowisko. A że Polska przy tym straci znamiona państwa, a oni będą chodzić na pasku europejskich decydentów z Berlina i Paryża, to nie ważne. Przecież państwo jest mało istotne, a Europa jest cool...

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych