Z eurostrefą jest trochę jak ze zdrowiem u Mickiewicza - niby jest dane, ale to jest krucha ludzka konstrukcja. Jeżeli jej nie będzie, to będzie jak u Mickiewicza, że zaczyna się je doceniać, kiedy się je traci.
- mówi w wywiadzie dla RMF FM Janusz Lewandowski, komisarz UE ds. budżetu.
Zdaniem Lewandowskiego najpierw Portugalia, Irlandia, Grecja, Włochy, Hiszpania muszą odzyskać swoją wiarygodność. Następnie można mówić o kolejnych krokach naprawczych.
RMF FM: Ale nic nie słyszymy o tym. My słyszmy tylko o zmianach traktatowych, a przecież zmiana traktatów to jest jak kwadratura koła, to jest rzecz niewykonalna.
Dlatego jest to pewna futurologia polityczna, która jest drugim elementem. Pierwszym elementem jest pokazanie takich kart przez te kraje zagrożone, aby było to na drodze odzyskiwania własnej wiarygodności, a nie wiarygodności poręczonej przez cudzą wiarygodność. To jest warunek niezbędny, bez tego żadna pomoc idąca z zewnątrz nie uratuje tych krajów. W ten sposób nie uratujemy strefy euro. Zmiany ustrojowe strefy euro to jest dopiero element drugi, który będzie pewnie głównym wątkiem tego szczytu wymuszonym przez Niemcy przy przyzwoleniu Francji, prawdopodobnie wielu innych krajów, w tym również Polski.
A Brytyjczyków?
Też, ale na brytyjskich warunkach. Każdy przy tej okazji może przedstawić tzw. shopping list, czyli elementy zgody, ale nie wystarczy gołosłowna zapowiedź traktatu, jeżeli nawet ona będzie szła w kierunku tej dyscypliny budżetowej, czy niemieckiej kultury stabilności gospodarczej.
A co komisarz Lewandowski na pomysł unii fiskalnej pod przywództwem Niemiec, która wymaga zmian traktatowych?
Naprawdę trzeba sobie wyobrazić, o co tu chodzi bez dramatycznych, histerycznych okrzyków o suwerenności.
Do zmiany traktatu w Polsce potrzeba jednak sejmowej większości dwóch trzecich głosów. Bez PiS i Solidarnej Polski to się nie uda.
Jest treść, bo taki warunek stawiają ratownicy ostatniej instancji - najbardziej wiarygodny kraj. Trzeba się wsłuchiwać w taki warunek, jeżeli ta wiarygodność strefy euro ma być poręczona również przez Niemcy. Oni są narodem przywiązanym do pewnej tradycji, wierzą w zapisy traktatowe, w ogóle w zapisy prawa, dlatego stawiają taki warunek i będą starali się wymusić ten warunek. Tylko ja chciałbym wrócić do treści tej zmiany. Mianowicie, ja słyszę histeryczne okrzyki w Polsce, że jest to zabranie suwerenności.
Bo to jest utrata części suwerenności.
Chwila na ten temat jest potrzebna jako refleksja trzeźwa, a nie nietrzeźwa. Chcemy wspólnoty energetycznej, bo to też jest wspólnota losu. Chcemy, żeby kraje się nawzajem informowały o przedsięwzięciach energetycznych, które mogą zagrażać sąsiadom. Taką wspólnotą losu w jeszcze większym stopniu jest wspólna waluta. Ma siedemnastu udziałowców, z których jeden może pogrążyć wszystkich innych. To, że mogą sobie patrzeć w ręce, patrzeć na swoje plany budżetowe, nie jest utratą suwerenności. Natomiast sankcje grożą tylko grzesznikom - tym, którzy przez niefrasobliwość własną, niszczą dobrobyt innych. Jeżeli Polska wyobraża sobie siebie jako kraj, który zadłuża się na poczet przyszłych pokoleń, to wtedy może się lękać tego kaftana bezpieczeństwa. Ja uważam, że Polska jest ostatnim krajem, który może sobie...
Ale wyobraża pan sobie scenariusz, że Jarosław Kaczyński i ziobryści głosują za nadzorem nad budżetem dla całej Unii? Czymś, co według nich otwiera furtkę do ujednoliconych podatków?
To znowu jest sprawa godna wyjaśnienia...
Dlatego ja się pytam, bo się nie da zmienić traktatu.
Da się, jeżeli ludzie wejrzeliby w sedno tego, czyli swoisty kaftan bezpieczeństwa nałożony na niefrasobliwych, nieodpowiedzialnych polityków, którzy obiecują albo nawet realizują gruszki na wierzbie, zadłużając własne kraje bez sankcji, i w ten sposób pogrążają całą Wspólnotę. Jeżeli to się będzie działo na zasadzie zmiany traktatu, niezwykle trudnej rzeczywiście do wyobrażenia, bo w tym musi być gotowość ratyfikacyjna, a nie gołosłowna deklaracja: "Zmieniamy traktat w kierunku dyscypliny", ale gotowość ratyfikacyjna, która jest czymś znacznie trudniejszym w 27 krajach. Ale to jest mimo wszystko lepsze niż jakiś traktat międzyrządowy z doproszeniem Polski, bo wtedy Polska jest doproszona jako słuchacz, a nie uczestnik tej zmiany - Polska, Szwecja i Anglia.
A nie ma pan wrażenia, że do tego to dąży, że mówienie o tych traktatach to jest tak naprawdę mydlenie oczu, a tak naprawdę prawdziwym celem są właśnie te umowy międzyrządowe, które są prostsze? No, to jest jak Schengen.
To jest jak Schengen i na pewno nie jest to pomysł Berlina, bo Berlin cały czas zabiegał, właśnie wiedząc, że jest otoczony kłopotami, że ktoś inny - ktoś, kto właśnie niefrasobliwie sobie poczyna w polityce gospodarczej - może zdobyć PIN kod do ich karty kredytowej. Na tym polega niemieckie uczulenie. Ktoś, kto nie jest podporządkowany niemieckim - czy w ogóle jakimś przyzwoitym standardom gospodarności - może PIN kod do karty kredytowej Niemiec. Dlatego oni woleliby, widząc Polskę czy Szwecję, czy Danię, zmianę traktatową, która czyni z nas udziałowców tego przedsięwzięcia, a nie zmianę międzyrządową, która prawdopodobnie jest preferencją Francuzów, czyli wyłania się taki koncert mocarstw trochę w stylu westfalskim z dawnych wieków, z doproszeniem Polski, ale bez tak naprawdę prawa wpływu.
Oni nas traktują jako przystawkę na śniadanie, jak to się mówi.
No nie, to nieistotne, bo też proszę zauważyć, że Polska jest naprawdę bardzo szanowanym w tej chwili uczestnikiem tej Wspólnoty i wielu sobie życzy Polskę, a nie inne kraje.
Cała rozmowa tutaj.
Bar, źródło: RMF FM
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/123059-co-za-metafora-unia-fiskalna-w-postaci-nowego-traktatu-jako-kaftan-bezpieczenstwa-od-razu-milej-prawda
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.