Skończył się definitywnie czas marnowania pieniędzy, ale także marnowania czasu potrzebnego do podejmowania decyzji politycznych – tak reklamuje Donald Tusk pomysł na większą integrację Unii Europejskiej. Przy czym nie odkrywa kart: jaka tak naprawdę jest recepta Polski na to pogłębienie. Musimy czytać wyłącznie niejasne przemówienie Sikorskiego, autoryzowane z pewną zwłoką przez premiera.
Tymczasem swoje propozycje przedstawili Angela Merkel i Nicolas Sarkozy. Kanclerz Niemiec mówi o „unii fiskalnej” i tego pomysłu akurat Paryż nie kontestuje. To nie jest tak, że politycy europejscy radzą dziś nad większą dyscypliną budżetową. Oni radzą nad nowym ustrojem Europy.
Można odnieść wrażenie, że przywódcy Francji i Niemiec korzystają z finansowych kłopotów, nieuchronnych w przypadku narzucenia wspólnej waluty krajom o różnym stopniu rozwoju. Korzystają aby przekształcić Unię w federalne państwo. Przecież zapaść euro wymaga decyzji liczonej w tygodniach. A procedury zmiany traktatów to kwestia miesięcy, jeśli nie lat.
Co oznacza pojęcie „unia fiskalna”? Oznacza jednolite stawki podatkowe dla Francji, Niemiec i na przykład Polski. To nie jest tak, ze rozmawiamy tylko, jak głosi Donald Tusk, o większej finansowej dyscyplinie kontynentu. Także o tym, czy takie kraje jak Polska będą mogły konkurować z zachodnimi kolosami – niższymi podatkami czy niższymi kosztami pracy.
To prawda, Sikorski proponował w Berlinie wyłączenie podatków spod kompetencji Unii. Ale jeśli opowiedział się równocześnie za nadzorem nad narodowymi budżetami, otworzył drogę do dyskusji także na temat ujednolicania polityki fiskalnej. Jedno i drugie można uznać za część polityki finansowej. Przysłowie, że gdy wielbłąd wtyka do namiotu swój nos, prędzej czy później wpakuje się tam cały ( z wiadomymi skutkami dla namiotu) nasuwa się samo.
Co zrobi z takimi propozycjami Polska? O innych wadach kontroli unijnych instytucji nad naszym budżetem nawet już nie wspominam. Suwerenne stanowienie budżetu to podstawowy atrybut suwerennej państwowości.
Tego, co na to Polska, w ogóle nie wiemy. I nie dowiemy się przed unijnym szczytem 9 grudnia – Sikorski będzie informował polski Sejm o swoim poglądzie na sprawę już po decyzjach europejskich liderów. Polska polityka zagraniczna powinna się zaś wykuwać w debacie. Po wysłuchaniu głosu opozycji. Nawet na sejmowej komisji europejskiej zjawił się tylko wiceminister Mikołaj Dowgielewicz.
W tym przypadku jest to wyjątkowo istotne nie tylko ze względu na reguły demokracji. I Sarkozy, i Merkel, i Tusk mówią o zmianach w traktacie. To wymaga zgody Sejmu wyrażonej większością 2/3 głosów. Rząd Tuska nie uzyska tej zgody bez głosów prawicy: PiS i Solidarnej Polski. Na razie nie tylko o te głosy nie zabiega, ale opozycję lekceważy.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/123028-piotr-zaremba-merkozy-chce-wspolnych-podatkow-co-na-to-polski-rzad-na-razie-pomija-polski-parlament
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.