Sprzedawca dywanów z Teheranu

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

Kiedy podróżujesz pytaj o rady innych podróżujących, a nie człowieka, którego kalectwo przykuło do jednego miejsca

- rzadko nadużywam myśli jednego z moich mistrzów, ale dziś postanowiłem na moment zagłębić się w terytorium (może nawet w rozumieniu najnowszego, bezlitosnego Houellebecqa), którego wygląd mało zmienia upływający czas.

Spotkałem znajomą, osobę z naszego punktu widzenia mało przydatną, bo zajmującą się tańcem i bogiem Sziwą. Osoba o ciekawych, wciągających w głąb, błękitnych oczach.

Źle mi w dzisiejszej Polsce

– wypaliła bez ceregieli. Udało jej się sprawić, że na moment wstrzymałem filiżankę w jej drodze do ust. Kawa podrapała nozdrza, a niepoprawna Wesna ciągnęła dalej:

Kraj, w którym ludzie przestają wiedzieć kim są i dla kariery nazywają się „Europejczykami”, zupełnie mi nie odpowiada

- zręcznie omijając moje pytające spojrzenie boksowała mnie dalej:

- przecież taki „Europejczyk” bez właściwości jest jak szpic zmieszany z rotweilerem, ciągle pies, ale jakiś taki skundlony.

-  Czy Panią nie obchodzi polityczna poprawność?

– zapytałem zaczepnie zaciskając wargi.

-  Mnie w ogóle nie interesuje polityka, ja po prostu jestem wyczulona na fałsz, w sztuce fałsz i premedytacja zdradzają się od razu i nie ma co zajmować się takimi kłamstwami.

-  No to Nieznalska i Kozyra...

- próbowałem wkroczyć na niebezpieczne wody.

-  Niech pan da spokój. Koniunkturalne błazenady też nie mogą nawet udawać sztuki

– szepnęła z rozbrajająco dziecinnym uśmiechem.

-  To co psiakość jest pani zdaniem warte uwagi, czego tak nam znowu brakuje, ze pani taka zdegustowana? - nabzdyczyłem się.

-  A powiem

– usiadła wygodniej i zanurzyła łyżeczkę w kremówce nic nie robiąc sobie z tego, że strzępy naszej rozmowy poczęło łowić kilka innych kawiarnianych uszu. Jeden młodzieniec, aż sapnął i z rumianym policzkiem wywrócił wierzchem do góry jakieś brednie Sartrea, chyba nawet czytane w oryginale.

-   Byłam w Teheranie

-  Phiii

- wyrwało mi się z rozczarowania. Młodzieniec też jakby zaczął z wywyższeniem łypać. Dziś każdy może być wszędzie i co za osiągniecie, gdzie w tym sztuka?

-  Byłam w Teheranie i odwiedziłam sprzedawcę dywanów – ciągnęła niezrażona.

-  No...i?

- mruknąłem bez entuzjazmu.

- No i znalazłam tam świetny modlitewny dywan, ale nie miałam tylu pieniędzy, aby go kupić....

- urwała i pociągnęła łyk kawy z mojej filiżanki, co najwidoczniej nie zrobiło jej żadnej różnicy.

-  Wtedy sprzedawca powiedział mi, abym koniecznie wzięła ten dywan, a pieniądze przyślę mu przekazem z Polski

– katem oka dojrzałem jak usta młodzieńca wygięły się w pogardliwą podkówkę.

-  Powiedziałam mu, że postępuje nierozsądnie, bo ktoś może go oszukać. Opowiedział mi, że kiedyś sprzedał dziesięć drogich dywanów Anglikowi, który zapłacił mu fałszywym czekiem. Zapytałam czy zawiadomił policje, a on na to, ze nie...

- w tym momencie obaj z młodzieńcem i jeszcze jakimś starszym mężczyzną wyglądającym na współczesne wcielenie Felicjana Dulskiego (siedzieliśmy w „Canssoni” na Szpitalnej w Krakowie, więc pewnie siedział w kawiarni zamiast zdzierać zelówki w trakcie spaceru na Kopiec) dosłownie wisieliśmy na jej ustach.

-  Dlaczego nie? Zapytałam – w tym momencie wszyscy odetchnęliśmy z ulgą –  Nie musiałem. Odpowiedział mi ten sprzedawca. Straciłem pieniądze, ale przecież nie będę go ścigał, bo Bóg to jakoś wyrówna

– dokończyła.

-  A pani zapłaciła?!

- wystrzeliłem

-  Pewnie, człowiek mnie może ścigać, ale Bóg...

- uśmiechnęła się.

-  No...

- przerwała mi zanim rozwinąłem pytanie.

-  No i to właśnie jest odpowiedź na pytanie o sztukę

– szepnęła i poleciała dalej, bo nie miała już czasu.

Młodzieniec być może chciał mi posłać kpiące spojrzenie, ale w rezultacie schował swoją książkę i zajął się oglądaniem przechodniów, a Felicjan porozumiewawczo pokiwał podbródkiem, porozumiewawczo ze mną, albo z kelnerka, bo stała za mną z rachunkiem.

Już w domu dorwałem małą książeczkę z wytłuszczonymi kartkami i tłumaczeniem Rumiego, dokonanym z angielskiego.

Miedzy tym, co słuszne, a tym co błędne rozciaga się wielka przestrzeń. Tam się spotkamy (…) Miłujacy Boga nie mają religii, tylko samego Boga...

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych