W ostatkowy, niedzielny wieczór przebywałem wśród bliskich znajomych. Towarzystwo było podzielone na dwie grupy. Ta młodsza część oglądała „Kabaretowy wieczór dwójki”, starsza dyskutowała o różnych rzeczach. W pewnym momencie na ekranie telewizora pojawił się prezydialny stół i wiszący nad nim orzeł.
„Będzie posiedzenie rządu ”
- zawołało do nas któreś ze starszych dzieci.
Ponieważ Górski jest to jedyny kabareciarz, którego toleruję, poszedłem bom był ciekaw, czy dalej te posiedzenia rządu są tak śmieszne jak w poprzedniej kadencji, czy może Górski stonował. Nie spodziewałem się, że to moje oglądanie wywoła dyplomatyczny konflikt i ciężki podział w rodzinie.
Jeszcze zanim pojawia się Górski pomiędzy członkami kabaretowego rządu trwa dyskusja, mało śmieszna bo zupełnie nie przygotowana. W pewnym momencie Wójcik, z dawnego „Ani Mru Mru”, strzela dowcipem, który brzmi brzmi mniej więcej tak: „A czy wiecie, że jak Wrona awaryjnie lądował na Okęciu, to Macierewicz nakręcił z tego film?".
Tak?
- tworzą klimat do puenty pozostali członkowie śmiesznego rządu.
I w 21 sekundzie
- mówi z przejęciem Wójcik, zawieszając głos -
słychać strzały.
Sala wybucha śmiechem, śmieje się także część mojego towarzystwa. Widocznie na mojej twarzy maluje się coś dziwnego, bo milkną szybciej niż publiczność w TV. - O co chodzi? – pytają mnie.
– Przecież to nie jest śmieszne – odpowiadam.
– Dawniej nie byłeś tak selektywny – mówią. Bawiły cię nawet dowcipy o religii. Zrobiłeś się stary i zrzędliwy. Jak się chcesz samobiczować, to rób to, ale daj żyć innym. Nie zabieraj nam resztek radości z życia. Chcesz żebyśmy wszyscy popełnili zbiorowe harakiri?
– Ja powiedziałem tylko, że mnie, akurat mnie to nie śmieszy. Wy się śmiejcie .
– I co, może mamy mieć teraz poczucie winy, że się śmialiśmy? Dlaczego to akurat miałoby nie być śmieszne?
– Przede wszystkim dlatego, że jeśli ten film ze Smoleńska, nakręcony telefonem jest prawdziwy, a nikt temu nie zaprzecza, to te strzały wcale nie są czymś śmiesznym. No i jeszcze jedno. To jest kpina z komisji Macierewicza.
– No i co z tego, że Macierewicza?
– Ja wiem, że się można śmiać ze wszystkiego. Nawet z pogrzebu własnej matki...
– Sam się śmiałeś z dowcipów o pogrzebach.
– Tak i dalej mnie śmieszą dobre dowcipy o pogrzebach , ale...
– Ale?..
– Nie wiem. Ten temat mnie nie śmieszy. Przeżyłem to wydarzenie jak śmierć moich najbliższych i nie będę się z tego śmiał. Wybaczcie - to mówiąc zgarnąłem moją rodzinę i wyszedłem. Było w tej naszej rozmowie za dużo emocji i żałuję, że potoczyła się ona w tym kierunku. W końcu gościłem u ludzi, którzy tak samo jak ja głosowali na PiS i którzy tak jak ja byli zaangażowani w sprawę Smoleńska.
W domu żona powiedziała mi w formie wymówki – ile można żyć w klimacie strachu, zagrożenia, lęku? Ja nie chcę tak żyć. Ja potrzebuję poczucia bezpieczeństwa. Wałkowanie Smoleńska mi tego nie daje.
- Dobrze - odpowiedziałem. Więc co? Od dzisiaj się bawimy? To chyba dobry pomysł, bo akurat zaczyna się Adwent.
Już nic z tego nie rozumiem...
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/122843-dziennik-z-moherowej-prowincji-3-wybaczcie-ale-smolensk-przezylem-jak-smierc-najblizszych-i-nie-bede-sie-z-tego-smial
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.