Jak państwo wiecie, co jakiś czas zdarza mi się napisać kilka słów o tygodniku, który wraz z red. Pawłem Lisickim mam zaszczyt współtworzyć - o "Uważam Rze". Ale w tym tygodniu, po przejrzeniu ukazujących się także w poniedziałek "Newsweeka" i "Wprost" nie mogę się powstrzymać od kilku zdań komentarza. Jest to bowiem lektura w najwyższym stopniu zasmucająca. Zalew hucpy jaki serwują, głęboka niepowaga (choć są wyjątki) są po prostu nieznośne. Pisma te, chociaż noszące dumne miano tygodników opinii, w rzeczywistości są jakimiś podróbkami tabloidów, wlanymi w formę poważniejszą.Ale tylko formę.
Nie chodzi oczywiście o to, że pisma te inaczej patrzą na świat, że polemizują, biją się o inne sprawy, mają inny świat wartości. Nie. Na tym przecież, na różnorodności polega urok demokracji. I chociaż lewica medialna zdradza ostatnio ciągoty monopolistyczne, zdania nie zmienię. Prasa identyczna byłaby śmiertelnie nudna. Dlatego przy wszystkich różnicach lektura np. "Polityki" potrafi sprawić przyjemność intelektualną, rozszerzyć wiedzę, czasem zapłodnić do polemiki. To tygodnik, choć diametralnie inny niż nasz, jednak poważny.
A "Newsweek" i "Wprost"? No cóż, odpowiedzią niech będzie krótkie zestawienie tego co możemy w nich znaleźć.
"Newsweek" - red. naczelny Wojciech Maziarski - oferuje okładkową opowieść o Opus Dei. Utrzymaną w sensacyjnym tonie ohydnych antysemickich opowieści o wielkich wpływach Żydów w rządzie światowym relację o rzekomym udziale członków tej legalnej katolickiej struktury w gabinecie Donalda Tuska. Na tytuł absurdu roku zasługuje tytuł jednej z ramek:
Zaprzeczają, że są w Opus Dei, choć się ich o to posądza.
A dalej wyliczenie podejrzanych choć zaprzeczających. Podmieńmy teraz słowo "Opus Dei" na dowolny zbiór religijny, narodowościowy, mafijny itp. i od razu wszelkie problemy dziennikarzy z udowodnieniem rzeczy o których się pisze, odchodzą do przeszłości. To niezaprzeczalny, epokowy wkład polskiego "Newsweeka" w rozwój światowego dziennikarstwa!
Zwraca uwagę tekst o seksie. Nic w tym złego nie ma. No, chyba że taki mamy lead:
Przeciętny penis Polaka ma 17,26 centymetra. Czas trwania stosunku skurczył się z 18 do 14 minut. Chętniej zdradzamy partnera.
To zajawka na trzeciej już stronie. Zastanawia nagłe przejście z formy "jego" - Polaka - kiedy chodzi o długość penisa na "my" gdy chodzi o ciąg dalszy. Dziwne.
I jeszcze Szymon Hołownia boleje nad losem piesków, choć ni razu w swoim felietonie przez kilka lat nie zająknął się o losie dzieci nienarodzonych. Cóż, nie pasuje widać tu taka ewangelizacja.
A co tam panie we "Wprost kierowanym przez Tomasza Lisa?
O seksie też dużo. Błyskotliwe zdanie otwiera gazetę:
Los kraju wykuwamy pod kołdrą - wyniki z badań nad seksualnością Polaków. Ich autor prof. Zbigniew Izdebski namawia Polski: masturbujcie się!
To pewnie dlatego, że kolejny tekst (Lis osobiście wymyśla te tytuły?) został zatytułowany:
Komu zwisa brak erekcji?
No, ale żeby nie było tak tylko niepoważnie, to jest i polityka. Tu z kolei Tomasza Lisa podejrzewamy o napisaniu dziwacznego leadu tekstu o stosunku Donalda Tuska do Kościoła:
Farbowany katolik czy chytry hipokryta, który z Kościołem gra tak, jak wieje polityczny wiatr? A może Donald Tusk to konserwatysta w antyklerykalnej masce?
Tak, to możliwe. Bo skoro takie zestawy tekstów mogą zakładać maski poważnych tygodników opinii, wszystko jest możliwe.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/122793-zalew-hucpy-jaki-serwuja-newsweek-i-wprost-ich-gleboka-niepowaga-choc-sa-wyjatki-sa-po-prostu-nieznosne
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.