Liderzy "Solidarności": a dlaczego premier słowem nie wspomniał w expose o zdrowiu? "Ucieczka od rzeczywistości"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jak informuje "Tygodnik Solidarność" liderzy związku są zdumieni tym, że Donald Tusk w exposé nie powiedział nic na temat sytuacji w służbie zdrowia. Cztery lata temu szef rządu zapowiadał: skrócimy kolejki do specjalistów, pacjenci będą leczeni w komfortowych warunkach, a pracownicy służby zdrowia otrzymają podwyżki. - Nie będziemy żałować nakładów – obiecywał. Niedługo potem, na początku rządów PO odbył się biały szczyt. Wtedy padły konkretne obietnice – podniesienia składki zdrowotnej i poprawy sytuacji pracowników służby zdrowia. Nic z tego nie zostało zrealizowane.

Teraz należałoby najpierw rozliczyć się z tych obietnic i stanąć w prawdzie. Brak nawiązania w wystąpieniu do problemów służby zdrowia odbieram jako ucieczkę od rzeczywistości

– mówi Maria Ochman, szefowa Sekretariatu Ochrony Zdrowia.

Dodaje:

Ostatnie cztery lata to była polityczna gra bezpieczeństwem zdrowotnym pacjentów. Pierwszy pakiet zdrowotny minister Kopacz został zawetowany przez prezydenta Kaczyńskiego. Te rzekomo świetne ustawy uchwalono w ekspresowym tempie. Gdyby trzymać się tego, co mówił wtedy premier i minister zdrowia, to po tragicznej śmierci prezydenta Kaczyńskiego ten sam pakiet powinien zostać otrzepany i przedstawiony ponownie parlamentowi, jeśli był tak świetny i tylko prezydent stał na przeszkodzie w jego wprowadzeniu. Tymczasem pojawił się zupełnie inny projekt, który nadal nie rozwiązuje problemów.
Konstytucja nakłada obowiązek zapewnienia równego dostępu do świadczeń zdrowotnych finansowanych ze środków publicznych i przed tym problemem rząd stanie – chce czy nie.

A przed nowym ministrem zdrowia Bartoszem Arłukowiczem (do niedawna w SLD) nie lada wyzwanie:

Musi uporządkować ministerialną stajnię Augiasza. Ustawa o działalności leczniczej nakłada rygory ekonomiczne na zakłady opieki zdrowotnej. Jeśli nie podnosi się składki, a więc nie zasila finansowo całego systemu, to oczywistym jest, że szpitale będą się dalej zadłużały. Polacy, którzy coraz częściej są zatrudniani na umowy śmieciowe, odprowadzają coraz mniej pieniędzy ze składek lub uciekają w szarą strefę, z której nie ma wpływów do budżetu. To oznacza spadające wpływy do kas szpitali

– sygnalizuje Maria Ochman. – Tworzenie spółek prawa handlowego nie jest panaceum, bo już co trzecia z nich jest zadłużona.

Drugi problem dotyczy ustawy refundacyjnej, która była sztandarowym projektem minister Kopacz. Zegar tyka i po nowym roku problemy mogą mieć lekarze, aptekarze i pacjenci. Lekarze już dziś grożą niewypisaniem recept na leki refundowane. Na czas nie zostały także przygotowane rozporządzenia w ramach tzw. koszyka świadczeń zdrowotnych. One muszą być nowelizowane każdego roku, bo na ich podstawie NFZ kontraktuje świadczenia.

To wynik zaniedbań pozostawionych w resorcie przez minister Kopacz – ocenia Maria Ochman.

Do tego dochodzi kwestia nadzoru. O tym, jak źle funkcjonuje nadzór ministerstwa zdrowia, świadczy przykład stołecznego Centrum Onkologii, do którego weszły już z kontrolami wszystkie służby – ABW, CBA, NIK i prokuratura. W tej placówce kwitła korupcja, nepotyzm i układy. W efekcie jest dziś poważnie zadłużona. Jako rozwiązanie proponuje się tam wyprowadzanie usług na zewnątrz. Czyli przyjdzie następna ekipa i będzie robiła pieniądze na placówce, która powinna służyć chorym i być poza kryteriami zysku i oszczędności na pacjentach

- podsumowuje "Tygodnika Solidarność".

wu-ka, źródło: Tygodnik Solidarność

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych