Mieszkam coraz bardziej na pustyni. Wokół na moim osiedlu buduje się coraz więcej domów, ale coraz mniej jest tu życia. Rwą się kontakty pomiędzy ludźmi. Jeszcze nie tak dawne coweekendowe wakacyjne grille z sąsiadami przekształciły się w razdoroczne beaujolaisowe spotkania, by w końcu zaniknąć zupełnie. Jeśli tak się dzieje, to trzeba by po pierwsze przyjrzeć się sobie. No i od razu nasuwa mi się wymijające tłumaczenie – pośpiech. Jest to „wyborcza”prawda.
Przez pewien czas wydawało mi się, że to ja uciekam szybko, wymieniwszy zaledwie kilka słów ze spotkanym przypadkowo znajomym, mając autentyczne poczucie, że muszę się spieszyć bo coś mi ważnego umknie. Nic mi nie umknie. Życie mi umyka na umykaniu. Co ciekawe takiego poczucia „poszukiwania straconego czasu” wcale nie mam kiedy siedzę przed komputerem, czy dawniej przy telewizji, której już teraz zupełnie nie oglądam. Tak więc, wydawało mi się, że to tylko ja jestem jakiś taki aspołeczny i próbowałem to zmienić.
Nic jednak z tego nie wyszło, bo ten mój „pośpiech” okazał się zjawiskiem szerszym niż przypuszczałem. Przyznam się, że początkowo zastanawiałem się nawet, czy to nie ode mnie się zaczęło, a potem czy nie dotyczy to tylko mnie. Ale nie. Przyglądam się i stwierdzam, że to jest coś większego. Dawniej mówiło o czymś takim „znieczulica społeczna”. Ale to nie jest to samo, choć pewno ma podobne źródło. Ja bym to raczej nazwał – izolacja, zaskorupianie, czy jakoś tak .
Zamykanie się w domach, zamykanie się w sobie. Poczucie nieufności do świata. Niechęć przed dzieleniem się z innymi swoimi uwagami na temat rzeczywistości. Powoli zamienia się to w nas we wrogość, którą sygnalizujemy na przykład klaksonami na skrzyżowaniach, albo wyładowywaniem frustracji przez wypisywanie obraźliwych komentarzy pod tekstami na portalu „wPolityce.pl”.
Przyczyna tego zaskorupienia tkwi w głowie (żeby na to wymyślili jakiś szampon, albo olejek). Nie chcę się doszukiwać jego źródeł, bo to zapewne skończyłoby się na odnalezieniu kolejnych wrogów i wzroście agresji własnej. Trzeba raczej temu przeciwdziałać. Ja na przykład postanawiam sobie (tak przedadwentowo) więcej rozmawiać. Nie tylko ze znajomymi, ale również żoną, dziećmi. Bardziej się otworzyć, mniej umykać. Niech ten wpis będzie pierwiosnkiem. Tylko czy mi się to uda?
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/122447-dziennik-z-moherowej-prowincji-2-musimy-wiecej-rozmawiac-ze-soba-niech-ten-wpis-bedzie-pierwiosnkiem
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.