O kryzysie prasy, nowościach na Salonie24 i rynku za 5 lat - z Igorem Janke rozmawia Marek Palczewski

www.sdp.pl
www.sdp.pl

Rozmowa ukazała się na portalu Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Z Igorem Janke o kryzysie prasy, nowościach na Salonie24, niezależności mediów i rynku za 5 lat rozmawia Marek Palczewski.

Igor Janke (rocznik 1967). Dziennikarz, publicysta, redaktor „Rzeczpospolitej”, szef serwisu Salon24.pl.

Karierę zaczynał w tygodniku „Po prostu” (w 1989 r.) i „Życiu Warszawy” (1990) W latach 1997–1998 był zastępcą redaktora naczelnego „Expressu Wieczornego”, a następnie (przez 5 lat) redaktorem naczelnym Polskiej Agencji Prasowej. Pracował również we „Wprost”, dla TVP i Radia TOK FM. Wydał książkę „PO – PIS-owa kronika upadku”.

 

Inwestuje Pan w Internet. Czy to znaczy, że prasa już umiera?

Na pewno prasa jest w kryzysie. Nakłady gazet spadają na całym świecie, nie tylko w Polsce. Na przykład spadły drastycznie w USA. Każdy, kto pracuje w gazetach, wie jak się zmniejszają ich budżety i to jest proces trudny do zatrzymania. Oczywiście ci wydawcy, którzy znajdą dobry sposób na funkcjonowanie zarówno w Internecie jak i w papierze, mają szansę przeżyć.

Internet jest dzisiaj tym miejscem, gdzie media rozwijają się najszybciej, a najbardziej przyszłościowym kierunkiem są media społecznościowe. I my to robimy.

Salon24.pl, którym Pan kieruje, istnieje od pięciu lat. Ma blisko 13 milionów odsłon miesięcznie, odniósł spory sukces na rynku, również sukces finansowy. Założyliście nowe portale społecznościowe, poszerzacie go o materiały wideo. W jakim kierunku będzie się rozwijał?

Chcemy rozwijać się w kilku zasadniczych kierunkach. Naszą misją jest oddawanie mediów ludziom. Chcemy, by obywatele sami tworzyli własne media. Dziś mogą u nas tworzyć własne blogi. Mogą też agregować teksty swoich ulubionych autorów, czy teksty z jakiejś dziedziny na swoich mediach tworzonych w ramach Salon24. Można tworzyć też wideoblogi. Za chwilę będzie nadawać na żywo w czasie rzeczywistym z telefonu komórkowego. Pojawią się programy telewizyjne. Będzie można tworzyć własne kanały telewizyjne w ramach Salonu24. Chcemy, by nasi użytkownicy tworzyli tysiące różnorodnych mediów składających się z tekstów, obrazów, filmów, dźwięków. Poza tym otwieramy inne witryny jak Tek24.pl – to portal technologiczny, Sportifo24.pl - sportowy, czy lifestylowy Latte24.pl. Polityka nie jest jedynym tematem, na którym się koncentrujemy.

Chodzi nam o to, żeby nasi użytkownicy - niezależnie od tego czy się interesują się polityką, biznesem, sportem, gotowaniem, samochodami, czy czymkolwiek innym - tworzyli media, które przełamią dotychczasowy monopol tradycyjnych gazet, stacji radiowych i telewizyjnych. To już dzieje. Ten monopol jest już przełamywany.

Portal niedawno uzyskał nowego inwestora i będzie obecny na New Connect. Co to oznacza dla finansowania portalu i dla jego rozwoju?

Pozyskanie inwestora oznacza nowe możliwości. Przez te pięć lat myśmy się rozwijali tylko z własnych środków, krok po kroku. To była dobra polityka dla start-up’u. Dzisiaj musimy mocno przyspieszyć. Mamy szansę stać się jednym z czołowych polskich mediów. To wymaga już inwestycji. Pozyskaliśmy inwestora i wchodzimy na giełdę, żeby pozyskać kolejne środki. Ale też po to, żeby być firmą, która jest całkowicie przejrzystą. Będziemy mogli na przykład dowiedzieć się ile Pan wkłada na portal i ile wynoszą dochody portalu? Na giełdzie będziemy zobowiązani do prowadzenia otwartej polityki. Będziemy podawać wszelkie informacje, do których będziemy zobowiązani.

A jak dzisiaj portal się finansuje?

Dzisiaj mamy dwa podstawowe źródła dochodów. Z jednej strony to tradycyjne reklamy displayowe. Z założenia od początku nie pojawiają się u nas reklamy inwazyjne, czyli pop-up’y. Szanujemy naszych użytkowników i nie chcemy robić z Salonu24 śmietnika.

Drugie źródło naszych przychodów to tak zwany lobbing społecznościowy, czyli kampanie, które mogą na Salonie24, przeprowadzać rozmaite firmy czy instytucje, wciągając do dyskusji naszych użytkowników. To absolutnie unikalna usługa na rynku. Takich kampanii przeprowadziliśmy już kilka i będziemy je niewątpliwie rozwijać. Z tej usługi skorzystali m.in. OFE (Izba Gospodarcza Towarzystw Emerytalnych), Polski Związek Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego, Telekomunikacja Polska. Ten nasz produkt cieszy się coraz większym zainteresowaniem i najbliższym czasie będzie naszym głównym źródłem przychodów.

Liczymy też bardzo na rozwój reklamy wideo. To będzie trzecie źródło przychodów.

Czy te nowe inicjatywy - bo przecież nie tylko wy myślicie o rozwoju dziennikarstwa internetowego czy dziennikarstwa w Internecie, na przykład Tomasza Lisa, który chce stworzyć portal na wzór amerykańskiego Huffington Post - są dla was zagrożeniem, wyzwaniem, dobrą konkurencją?

Każda konkurencja jest wyzwaniem. To mobilizuje nas do działania. Informacja o tym, że ktoś z pokaźnym zapleczem finansowym chce wejść na ten sam rynek, jest dla nas znakomitym sygnałem. To pokazuje, że działamy na rynku, który zaczyna być interesujący dla poważnych inwestorów. I dla reklamodawców. Biznes przekonuje się do tego, że poważne serwisy społecznościowe są bardzo dobrym miejscem dla inwestowania. Myśmy przetarli szlaki, teraz inni podążają za nami. To dobry znak. Jesteśmy w miejscu, gdzie tworzy się nowy, duży rynek.

A konkurencję szanujemy, ale się jej nie obawiamy.

Tendencje są takie, że prasa papierowa zanika, że następuje przepływ kapitału do Internetu, a również ucieczka dziennikarzy do tego medium. Co Pan myśli na przykład o takim zjawisku jak odpolitycznienie w pewnym sensie Internetu i czy pod tym względem Internet ma przewagę nad mediami papierowymi i w ogóle nad mediami poza-internetowymi, które poddawane są bardzo silnym wpływom politycznym?

Ja bym nie powiedział, że Internet jest odpolityczniony, bo polityka dzieje się wszędzie, i w Salonie24 też…

...ale nie ma tam takich nacisków politycznych jak w mediach tradycyjnych.

Na nas nie można wywierać nacisku, bo jesteśmy prywatną firmą całkowicie niezależną od polityki. Oczywiście jesteśmy postrzegani jako portal bardziej konserwatywny, skierowany bardziej w prawo niż w lewo. Ale to nie jest wynikiem żadnych nacisków... Od początku jesteśmy otwarci na różne poglądy, jest u nas sporo blogerów lewicowych. Coraz częściej trafiają tu też liberałowie. My chcemy dyskutować a nie mówić do siebie. Jesteśmy całkowicie niezależni i tacy pozostaniemy. Żadna partia, ani prawicowa, ani lewicowa, ani Platforma, ani PiS, ani SLD, ani ktokolwiek inny, nie mają wpływu na to, co my robimy.

Natomiast przełamujemy monopol i zjednoczoną orkiestrę dużej części tradycyjnych mediów. Coraz częściej w sieci, także w Salonie24 możemy zobaczyć to, czego nie zobaczymy w głównych kanałach telewizyjnych. Dobrym przykładem były wydarzenia z 11 listopada. Zaglądając do Salonu24 i innych portali, można było dowiedzieć się znacznie więcej, z różnych źródeł i punktów widzenia, niż włączając telewizję. Tamten świat powoli umiera. Ten świat rośnie.

Niedawno napisał Pan na Salonie, że buduje nowe, wolne media. Czyżby to miało oznaczać, że media w Polsce nie są wolne?

Chciałem powiedzieć, że my pozwalamy ludziom tworzyć setki, tysiące nowych mediów, które poszerzają sferę debaty publicznej. Że jesteśmy otwarci, że jesteśmy wolni i poszerzamy sferę wolności. Otwieramy nowe drzwi. Im więcej będzie nadawców, tym pluralizm, którego w tradycyjnych mediach czasem brakuje, będzie większy. A jak jest w innych mediach? Każdy widzi, jak jest. Jest różnie.

A media mogą być niezależne?

Istotą istnienia mediów powinna być niezależność. Ale w rzeczywistości jest różnie. My dopuszczamy nowych ludzi, świeżą krew, różne punkty widzenia. Przełamujemy ogłupiające poprawności polityczne. Możemy to robić, bo jesteśmy niezależni. I nie chodzi o to, byśmy byli niezależni tylko od rządzących. My jesteśmy i pozostaniemy niezależni także od opozycji.

Ale żeby ta niezależność była dobrze zabezpieczona, musimy być silni finansowo. By nikt nie mógł nas obalić. Teraz nad tym pracujemy. I jesteśmy na dobrej drodze.

Na pewno przygląda się Pan polskiej prasie, polskim mediom i na pewno ocenia działania swoich kolegów dziennikarzy. Ja na przykład zauważam bardzo mocną walkę między dziennikarzami, którzy określają się jako konserwatywni czy prawicowi a tymi, którzy uznają się za lewicowych czy liberalnych. Czy Pan uważa, że to jest pozytywne zjawisko, czy tę walkę można zakończyć, czy ona będzie trwała?

Spór jest rzeczą dobrą i to, że wykrystalizowały się dwa obozy w Polsce samo w sobie nie jest niczym złym. W latach 90. dominował jeden obóz ideowy. Szeroko pojęte środowisko Gazety Wyborczej zdominowało debatę publiczną. Dzisiaj ta debata jest jednak bardziej spluralizowana i to, że toczą się nawet bardzo ostre dyskusje pomiędzy jednym obozem a drugim, jest wartościowe. Pytanie tylko, jakie to są dyskusje? Czy to są dyskusje o sprawach zasadniczych, czy jest to okładanie się cepem przedstawicieli dwóch nienawidzących się plemion, których jedynym celem jest zniszczenie lub choć ośmieszenie drugiego. Z tym mamy niestety ostatnio często do czynienia. Coraz częściej. Taki czas w Polsce. I nie jestem wielkim optymistą, że to się szybko zmieni.

Jak Pan by się widział za pięć lat na swoim portalu, na rynku mediów w Polsce, i jak by Pan widział media w Polsce za te pięć lat?

Pięć lat temu mieliśmy z żoną jednego laptopa i namówiliśmy kilkunastu kolegów, żeby zaczęli pisać swoje blogi. Kompletnie wtedy nie mieliśmy pojęcia, co się z tym stanie. Dzisiaj jesteśmy medium, któremu udziela wywiadu prezydent Stanów Zjednoczonych czy wiceszefowa Komisji Europejskiej. Dziś patronujemy najpoważniejszym imprezom. Polscy politycy zaczynają być u nas coraz częściej obecni, bo zaczynają rozumieć, że jest to narzędzie do skutecznej komunikacji. Nie tylko dlatego, że Salon24 odwiedza pól miliona liderów opinii. Przede wszystkim dlatego, że są to ludzie, którzy aktywnie komunikują dalej, którzy tworzą własne teksty czy filmy, którzy są znakomitym nośnikiem idei. Warto do nich mówić, bo oni rozmawiają z innymi. Nie gorzej niż wielu dziennikarzy.

Mam wrażenie, że rozumiemy kierunek, w jakim te media będą się rozwijać. Nie twierdzę, że wiemy wszystko, jest tysiące zagadek. Popełniamy błędy, ale cały czas idziemy do przodu.

Chcemy za pięć lat, a może wcześniej, być jednym z dwóch, trzech głównych polskich mediów informacyjno – publicystycznych. Taki mamy cel.

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.