Poseł Ludwik Dorn:
Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Ja zacznę tradycyjnie od zgodzenia się i pochwał pod adresem pana premiera i rządu. Jeżeli słyszę z satysfakcją, że pieniędzy – w środkach finansowych rocznie jest około 30 mld zł – wydawanych na przedsięwzięcia prorodzinne nie należy zmniejszać, ale należy to przemodelować tak, aby trafiały tam, gdzie są potrzebne, bo nie trafiają tam, gdzie są potrzebne, to jestem skłonny w pełni się z tym zgodzić.
Jeżeli słyszę o reformie emerytur mundurowych przy pozostawieniu mundurówki poza powszechnym systemem ubezpieczeń, bo tak to zrozumiałem, to też jestem w stanie się z tym zgodzić. Jeżeli słyszę o daleko idącym zredukowaniu zawodów regulowanych, to jest moje pełne poparcie.
Jeżeli słyszę o wprowadzeniu regaliów, czyli podatków od kopalin, przyklaskuję temu tyloma rękoma, ile ich mam. Jest jeszcze parę takich pomysłów. Zadaję sobie tylko pytanie: Dlaczego pan premier mówi o tym w 2011 r., a nie w 2009 r., kiedy zaczynał się kryzys? Dlaczego na martwą kadencję stracono trzy lata? Dlaczego ten premier dopuścił do tego, że nowe zagrożenia i nowe wyzwania związane z drugą fal kryzysu nakładają się na skutki zaniechań tego premiera i tego rządu?
W sztuce Szekspira tuż przed śmiercią Ryszard II mówi:
traciłem czas, a teraz czas mnie traci.
Pan premier powinien powiedzieć Polakom:
ja traciłem czas, a teraz czas was traci, bo takie są koszty tych zaniechań. (Oklaski)
Po pochwałach to jest pierwsza zasadnicza wątpliwość.
Jest też druga wątpliwość: Czy to exposé jest na poważnie? Pan premier przywołał w exposé ambitne cele, które stawia minister Rostowski, a rząd akceptuje: relacja długu publicznego do PKB 52% na koniec 2012 r., a na koniec 2015 r. – 47%. Ja tutaj bawiłem się w szacunki i konsultowałem się z bardziej biegłymi ode mnie kolegami. Jakby nie liczyć, zabraknie kilkudziesięciu miliardów, prawda? No to, znając wielkość długu publicznego, prognozowane tempo przyrostu PKB, trzeba spłacić wszystkie odsetki, część długu wykupić, nie powinno być w 2012 r. deficytu, a wzrost PKB powinien wynieść ok. 5%. Może wtedy byśmy się wyrobili. No, nierealne.
W związku z tym pytanie. W tych przedsięwzięciach, które pan premier zapowiadał, kilkanaście procent potrzebnych środków się znajdzie. W związku z tym wątpię w zapowiedź pana premiera, że owszem, jeśli cięcia będą, to precyzyjne. Nie będzie żadnych precyzyjnych cięć, jeżeli te zapowiedzi są na poważnie. To już nawet nie będzie oślepły księgowy z nożyczkami, to będzie oszalały masarz z wywecowanym rzeźnickim nożem, który będzie ciął po kości.
(Oklaski) No tak. Tylko zadaję sobie polityczne pytanie:
Czy ten rząd, ta ekipa wypuści na Polaków tego oszalałego masarza?
Nie, bo to by była śmierć. W związku z tym sądzę, że całe to exposé jest na niepoważnie. Część tam powiemy rynkom, żeby się uspokoiły, część powiemy Polakom, żeby ich troszkę przestraszyć, ale nie za bardzo, żeby się zmobilizowali, a potem zobaczymy, co da się zrobić. I to było wbudowane w to exposé. Pan prezes Kaczyński oburzał się tym elastycznym reagowaniem, trzema wariantami budżetu, mówił, że to plan otwarty z okresu późnego Gierka.
Niesłusznie się oburzał. Pan premier Tusk po prostu zapowiedział, że mniej więcej w połowie 2012 r. czeka nas masywna, głęboka nowelizacja budżetu, czyli nowy budżet. No, to powiedział, a ponieważ musiał to ubrać w elastyczne opakowanie, bo to się lepiej sprzedaje, to ubrał.
W jednym jeszcze punkcie to exposé jest mocno oderwane od rzeczywistości. Pan premier, nie wiedzieć czemu, uznał, że rok krytyczny to będzie rok 2012. Nie, rok 2012 to będą jagódki, a grzybki zaczną się w 2013 r. To będzie powódź, bo wtedy zbiegną się następujące trzy czynniki.
Po pierwsze, efekt stagnacji, a najpewniej recesji w naszym otoczeniu gospodarczym czy u naszych największych partnerów w Unii Europejskiej.
Drugi czynnik – zmniejszenie środków unijnych, naturalne w ramach zasady n+2, bo będziemy wydawać końcówkę środków z obecnej perspektywy finansowej.
I trzeci, o którym słusznie mówił pan prezes Kaczyński – konsekwencje akceptacji tego rządu dla pakietu klimatycznego w kształcie z 2008 r. I proszę mi w odpowiedziach nie zwalać tego na śp. Lecha Kaczyńskiego, bo w 2007 r. on się zgodził na coś zupełnie innego. (Dzwonek)
I, kończąc, Wysoka Izbo – jednego mi też zabrakło.
Tym zadaniem, przy którym wszyscy możemy skupić się wokół premiera, a są tu szanse, jest odkręcenie tych błędnych, szkodliwych, można powiedzieć, antypolskich, z czystego oportunizmu, a nie braku patriotyzmu powziętych decyzji w stosunku do pakietu z 2008 r. A są szanse, bo konferencja w Durbanie, gdzie pan premier w imieniu prezydencji będzie negocjował z innymi, wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi skończy się fiaskiem. Nie będzie przedłużenia protokołu z Kioto, a jak nie będzie przedłużenia protokołu z Kioto, to z punktu widzenia globalnego ocieplenia cała ta koncepcja polityki klimatycznej wylatuje w powietrze. To co, mamy zarzynać Polskę w imię jakichś fantazji, które są nie do zrealizowania?
W związku z tym podstawowym celem tego rządu, przy poparciu całej opozycji będzie odkręcenie decyzji z 2008 r. Ale ponieważ słabo wierzę, będę głosował przeciw. (Oklaski)
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/122276-to-juz-nawet-nie-bedzie-osleply-ksiegowy-z-nozyczkami-to-bedzie-oszalaly-masarz-z-rzeznickim-nozem-ktory-bedzie-cial-po-kosci