Wiktor Świetlik: Czy Gowin będzie pamiętał, że był dziennikarzem?

Nie mam pojęcia skąd to się bierze, ale w publicystyce od kilku tygodni funkcjonuje nowa kategoria ludzi, którzy są lepsi, bardziej pożyteczni niż inni. To prawnicy. Popularne jest dziś wyliczanie ilu prawników jest w Sejmie i Senacie. Cóż więc dopiero przy obsadzie stanowiska ministra sprawiedliwości. Minister musi być prawnikiem – orzekli wszyscy z prawa i lewa. Inaczej się nie nadaje.

Żeby było jasne, nie chodzi o to, by ktoś był dobrym prawnikiem, na przykład cenionym sędzią, naukowcem, adwokatem, ekspertem. Nie. Chodzi o to, by w ogóle był prawnikiem. Już to podnosi jego wartość. Wystarczy by ukończył najpopularniejsze w Polsce studia w przypadku przygniatającej większości studentów polegające na wbijaniu sobie do pamięci krótkotrwałej kodeksów i zapominaniu ich w tydzień po egzaminie według zasady „czterech z” (zakuć, zdać, zapić, zapomnieć). O, taki facet to się nadaje, bo jest prawnikiem. Został namaszczony.

Tak więc dobrym ministrem był dżentelmen, który był szefem ZSMP w stanie wojennym, dobrym był pan z korporacji, który w prywatnych rozmowach mówił, że talent prawniczy dziedziczy się w genach, dobrym był ambitniak, który machał dyktafonami na konferencjach i jego następca, który pokazywał zepsutego laptopa, bo za zadanie dostał wykończyć poprzedników. Kolejni dwaj ministrowie z prawem mieli tyle wspólnego, że przed laty je studiowali. To wszystko były dobre, profesjonalne nominacje, a nominacja faceta, który przez lata kierował dużą uczelnią, poważnym kwartalnikiem, a zarazem jest doktorem filozofii i doświadczonym politykiem jest zła, bo jak miał on dwadzieścia lat to nie zakuł na pamięć prawa cywilnego.

Osobiście się z tym nie zgadzam. Mam zupełnie inny probierz, którym sprawdzę jakość ministrowania Jarosława Gowina. Probierza tego będę mógł użyć za kilka miesięcy, może za rok. Podłączę do niego dorobek Gowina i sprawdzę co zrobił jako minister dla naszej wolności słowa. Jakie działania wykonał, by zmienić lub usunąć artykuł 212. Czy zrobił coś, by znieść surrealistyczne zapisy karzące za znieważenie majestatu władzy (jak władza nie cieszy się autentycznym majestatem to żaden przepis jej nie pomoże). Sprawdzę też, czy nie działa na rzecz kolejnych ograniczeń swobód i praw obywatelskich, które niestety Donald Tusk konsekwentnie próbuje wprowadzać. Wtedy będę wiedział, czy Gowin jest dobrym ministrem, czy złym, czy jest patriotą, czy tylko karierowiczem (jak większość ludzi z jego otoczenia politycznego) i czy jeszcze pamięta, że kiedyś też sam był dziennikarzem.

Felieton opublikowany na stronie SDP.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych