Chaos niepodległości czyli cztery migawki z 11.11.11

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wpolityce.pl
fot. wpolityce.pl

Czy jest jeden "lejmotiv" dzisiejszego Dnia Niepodległości? Jeśli tak, to jest nim motyw utraty kontroli. Dziś żaden z aktorów na warszawskiej scenie - która przykuła jak magnes uwagę całego kraju - nie kontrolował nie tyle przebiegu wydarzeń, co wrażenia o przebiegu wydarzeń.

Jedno trzeba przyznać - dziś pogada w stolicy była piękna. Było zimno, ale jak na listopadowy dzień powietrze było wyjątkowo przejrzyste. W pewnym sensie tylko pogoda była dziś idylliczna.

Dla mnie ten dzień - jako obserwatora wydarzeń w Warszawie - to zestaw migawek.

Pierwsza to na pewno mina małego dziecka które siedząc na ramionach taty - pod kawiarnią Nowy Wspaniały Świat, około 14.00 - pytało "Dlaczego jest tu tyle policji". Na Nowym Świecie w tym momencie rzeczywiście było kilkudziesięciu policjantów z oddziałów prewencji, otaczających szczelnym kordonem klub "Krytyki Politycznej". Zderzenie tego widoku z maszerującą w tym samym momencie kilka metrów dalej paradą formacji napoleońskich, kawalerii, pojazdów wojskowych - było dosyć interesującym, lekko surrealistycznym przeżyciem.

Na Twitterze chaos - każdy podaje inne, swoje własne "fakty". Zdjęcia, informacje o pobiciach, zatrzymaniach nie tworzą żadnej spójnej całości.

Druga migawka, kilkadziesiąt minut później. Regularna bitwa policji ze sporą grupą demonstrantów na placu Konstytucji. Z jednej strony Marsz Niepodległości, z drugiej - odległa o kilkaset metrów i kilka ścisłych kordonów policji grupa kontrdemonstrantów. Po tym jak plac wypełnił się ludźmi - wielu z nich zakrywało twarze, ewidentnie w celu lepszego przeżycia dnia święta narodowego - eskalacja konfliktu była tylko kwestią czasu. Próba przerwania kordonu przez dużą grupę zamaskowanych demonstrantów zakończyła się regularną bitwą - w stronę policjantów poleciał petardy, kawałki betonu, race. Spotykany przypadkiem dziennikarz zagranicznej redakcji był w szoku. Na twarzach przechodniów - strach.

Trzecia migawka - marsz niepodłegości przy placu Unii Lubelskiej. Młodzi ludzie, ludzie starsi, pary trzymające się za ręce - żadnej agresji. Tylko mnóstwo polskich flag.

Migawka czwarta - tłum niszczący wóz transmisyjny TVN24. Grupa zamaskowanych bandytów wybija szybę w samochodzie i atakuje dziennikarza.  To wszystko przy akompaniamencie chóralnych okrzyków i w świetle płonących rac. Tak zakończył się dla mnie polski Dzień Niepodległości, który z mojej perspektywy z niepodległością nie miał nic wspólnego.

"Perception is reality". Nawet w dobie nowych mediów, w których "rzeczywistość" jest rozbita na kilka zwalczających się obrazów świata i zachodzących w nim wydarzeń  dominujący przekaz ze Święta Niepodległości był jednoznaczny - było to święto czystej destrukcji. Meta-temat dnia został ustalony w zasadzie z chwilą gdy w stronę policji na placu Konstytucji poleciała pierwsza petarda.

Większość osób idących w Marszu miała zapewne dobre intencje. Jednak samonakręcająca się spirala "ataku" i "obrony" - rozpoczęta na długo przed 11.11.11 miała swoje konsekwencje. Całość skończyła się gigantycznym chaosem, z którego przebił się w zasadzie tylko jeden obrazek.

Pozostaje tylko pytanie czy można było tego uniknąć. Ale każda z zaangażowanych stron na pewno już ma gotową odpowiedź.

 

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych