Danuta Wałęsa w swojej autobiografii: "Przez całe życie byłam przeznaczona do wykonywania zadań trudnych i niewygodnych"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP
fot. PAP

Danuta Wałęsa w autobiografii, która niedługo trafi do księgarń pisze, że przez całe życie była przeznaczona do wykonywania zadań trudnych i niewygodnych. Prezydentowa ma żal do męża, że w przełomowych dla życia rodziny chwilach musiała radzić sobie sama.

Kiedy Lech Wałęsa stawał się ikoną Solidarności, Danuta była bohaterką dnia codziennego. Autobiografia "Marzenia i tajemnice" to opowieść o życiu, miłości, rodzinie i politycznych przemianach. Z wspomnień prezydentowej wyłania się portret odważnej i mądrej kobiety, która pragnęła miłości i rodzinnego szczęścia, a znalazła się w centrum rewolucyjnych wydarzeń, które przetaczały się przez Polskę i jej małą kuchnię na gdańskim blokowisku. Często ponad siły zmęczona, pod nieobecność męża, który tworzył ruch Solidarności, Danuta była podporą rodziny. Bycie żoną ikony Solidarności okazało się wielkim wyzwaniem dla kobiety, która marzyła o spokoju dla swojej rodziny.

Urodziła się, jako drugie z dziewięciorga dzieci drobnego rolnika, Zbigniewa Gołosia, w Krypach pod Węgrowem. W dzieciństwie marzyła o wyjeździe z rodzinnej wsi, chciała być pielęgniarką. W domu krytym strzechą nie było wody ani prądu, a wszystkie dzieci musiały pomagać w gospodarstwie.

W 1968 roku jako 19-latka wyjechała do Gdańska, do starszej siostry. Znalazła tam pracę w kwiaciarni. W październiku do sklepiku wpadł pewien młody człowiek aby rozmienić pieniądze, następnego dnia przyszedł, aby podziękować. To był Lech Wałęsa, młody elektryk w stoczni, z którym Danusia zaczęła się regularnie spotykać. Młodzi zakochali się w sobie i 8 listopada 1969 roku wzięli ślub. Rok później urodziło się pierwsze z ich ośmiorga dzieci - Bogdan.

W ich związku od początku role były podzielone - ona zajmuje się domem i dziećmi, on zarabia pieniądze. Danuta Wałęsowa po latach przyznaje, że od początku zgodziła się z tym, że sześć lat starszy od niej mąż ma prawo decydowania o wszystkim. Wspomina, że była trochę zła, gdy mąż wybrał imię dla pierwszego dziecka nie konsultując z nią tej decyzji.

To on, mąż, jest przywódcą. A ja jestem tylko od wykonywania zadań. Dziś przyznam, że myślałam błędnie. Wspólne życie powinno przebiegać bardziej na zasadzie równowagi

 - pisze po latach prezydentowa.

jm/PAP

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych