Zbigniew Ziobro to nowa szansa ojca Rydzyka

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
PAP
PAP
Jeśli ksiądz Rydzyk stanie pod stronie Kaczyńskiego, to Ziobro nie zdobędzie nawet pięć procent poparcia w kolejnych wyborach parlamentarnych. Jednak myślę, że szef Radia Maryja wie, że Kaczyński już nigdy nie wygra żadnych wyborów, przez co nie może liczyć na jakiekolwiek wpływy. Zbigniew Ziobro to nowa szansa ojca Rydzyka na wpływ na życie publiczne i polityczne – mój wywiad dla Onet.pl – część I
Z Janem Filipem Libickim – senatorem Platformy Obywatelskiej, byłym posłem PiS i PJN - rozmawia Jacek Nizinkiewicz.
Jacek Nizinkiewicz: Został pan senatorem z list PO, na co nie miałby pan szans startując z list PJN, czy PiS. Dzisiaj doradzi pan Zbigniewowi Ziobrze, że zdrada popłaca?
Jan Filip Libicki: Ale ja nigdy nikogo nie zdradziłem. Zmieniałem partie, ale nigdy nie zmieniłem poglądów. Nigdy nie zdradziłem PiS-u. To raczej PiS zdradził mnie i swoich wyborców. Mój PiS był PiS-em z roku 2005. Wierzyłem w koalicję PO-PiS, a nie w wojnę Platformy Obywatelskiej z Prawem i Sprawiedliwością. Był czas, że różnice między partią Jarosława Kaczyńskiego, a partią Donalda Tuska były niewielkie i tylko od przypadku zależało kto, w której partii się znalazł. Przykład Stefanie Niesiołowskiego i mój świadczy o tym, że ludzie działający dla tej samej sprawy znaleźli się po dwóch stronach barykady, nie działając względem siebie antagonistycznie.
- Dlaczego PiS przestał być pana partią?
- Od 2005 r. ewolucja PiS postępuje w bardzo złym kierunku. Jeśli dzisiaj Zbigniew Ziobro nie mieści się w PiS, to pytanie kto się w PiS mieści i co jest wyznacznikiem "pisowości". Ministrowi Ziobrze jako jedynemu może udać się przeciwstawienie Jarosławowi Kaczyńskiemu na prawicy. Nie raz pokazał już, że ma inne zdanie od prezesa. Osobiście, zawsze będę pamiętał zachowanie Zbigniewa Ziobry z 2009 r., kiedy to w bardzo zdecydowany sposób stanął w obronie mojego ojca, kiedy ten został pomówiony o współpracę z SB, przez co stracił miejsce na liście PiS do Parlamentu Europejskiego. Za to będę zawsze ministrowi Ziobrze wdzięczny, bo wykazał się wiarą i odwagą, której innym w partii Jarosława Kaczyńskiego brakowało. Wtedy to Ziobro miał rację, a nie prezes Kaczyński, więc może tym razem również racja stoi po stronie byłego ministra sprawiedliwości, a nie szefa PiS.
- Więc może lepiej byłoby gdyby zasilił pan powstające prawicowe ugrupowanie Ziobry, a nie przechylającą się na lewo Platformę?
- Członkiem PO jeszcze nie jestem, ale mam nadzieję, że procedura mojego oficjalnego wstąpienia w szeregi partii Donalda Tuska dopełni się lada moment. Wiem, czego mogę się spodziewać po polityce Platformy Obywatelskiej i rządach Donalda Tuska. Po czterech latach rządów koalicji PO-PSL mamy lepszą, bogatszą, bezpieczniejszą i sprawniej działającą Polskę. Premier Tusk zdał egzamin z rządzenia i stanął na wysokości zadania. Polska się buduje i otwiera na Europę i świat, co za rządów PiS wcale nie było takie oczywiste. Po dwóch kadencjach rządów Donald Tusk będzie pamiętany niczym nowy Kazimierz Wielki. Bardzo w to wierzę i dlatego chcę współtworzyć ugrupowanie, którego dynamiczne działania i kierunek postępowania bardzo mi odpowiadają. Chcę być członkiem PO, bo straciłem wiarę w sprawność działań PiS i PJN. Nie chciałbym współtworzyć nowego ugrupowania Zbigniewa Ziobry, bo nie wiem, czego mogę się po takiej formacji spodziewać. Znam poglądy pana Ziobry na sprawy działania wymiaru sprawiedliwości, ale nie znam jego poglądów na państwo, gospodarkę, finanse publiczne, zdrowie, politykę zagraniczną, kwestie obyczajowe itd. Zbigniew Ziobro byłby polityczną zagadką gdyby nie o. Rydzyk. Wsparcie toruńskiego redemptorysty jest złym prognostykiem dla dalszych działań Solidarnej Polski.
- Dlaczego pan, żarliwy katolik, jest tak zażartym przeciwnikiem ojca Rydzyka?
- To dzięki o. Rydzykowi Janusz Palikot jest dzisiaj tak popularny. Nikt nie przysporzył takiej popularności Januszowi Palikotowi jak ojciec dyrektor. Retoryka Radia Maryja będzie wzmagała zainteresowanie postulatami Janusza Palikota. Niestety. Im więcej retoryki księdza Rydzyka będzie w życiu publicznym, tym popularniejszy będzie Palikot. Nie wyobrażam sobie współpracy z ugrupowaniem, które ma tak silne związki z Radiem Maryja. Pytanie czy minister Ziobro będzie budował bardziej prawicową partię od PiS? Czy to będzie nowy lepszy LPR? Nie wiem. Wiem, że sukces Zbigniewa Ziobry zależy od ojca Rydzyka. Jeśli ksiądz Rydzyk stanie pod stronie Kaczyńskiego, to Ziobro nie zdobędzie nawet pięć procent poparcia w kolejnych wyborach parlamentarnych. Jednak myślę, że szef Radia Maryja wie, że Kaczyński już nigdy nie wygra żadnych wyborów, przez co nie może liczyć na jakiekolwiek wpływy. Zbigniew Ziobro to nowa szansa ojca Rydzyka na wpływ na życie publiczne i polityczne.
- Elektorat prawicowy nie lubi rozłamowców. Nie polubił Marka Jurka, nie polubił Polski XXI, nie polubił PJN, sięgając do historii tylko z ostatnich lat. Dlaczego Ziobrze miałoby się udać, nawet z poparciem o. Rydzyka?
- Dlatego, że na prawo od PiS jest przestrzeń do zagospodarowania. Jeśli Ziobro połączy się z PJN, partią Marka Jurka, a nawet z ugrupowaniem Janusza Korwin–Mikkego i zjednoczy wokół siebie środowiska prawicowe, to ma szansę zdobyć spore poparcie w wyborach parlamentarnych, a może nawet i prezydenckich. Również członkowie PiS szukają alternatywy, bo widzą, że partia Kaczyńskiego się zwija. Jarosław Kaczyński jest gwarantem na przegrane siódme, ósme i dziewiąte wybory PiS. Grzegorz Napieralski przegrał pierwsze wybory i zniknął. Na Kaczyńskiego też przyjdzie czas. Wtedy prawica może zwrócić się w kierunku partii Zbigniewa Ziobry, jeśli ten przedstawi poważną propozycję wyborcom. Dziś Ziobro to Kaczyński bis. PiS już nie zagrozi PO, a Jarosław Kaczyński prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu. Już większym konkurentem prezydenta Komorowskiego może być Zbigniew Ziobro z poparciem księdza Rydzyka i całej prawicy. To jest jego szansa. Na miejscu o. Rydzyka postawiłbym na Ziobrę, a nie Kaczyńskiego. Kryzysów w PiS było wiele, ale teraz one płyną z rdzenia mediów O. Rydzyka. To o czymś świadczy. Podobnie prezes Kaczyński zraził do siebie środowisko "Gazety Polskiej" mówiąc, że "Gazeta Polska Codziennie" przyczyniła się do porażki PiS. Jarosław Kaczyński obraził swój najtwardszy elektorat.
- Z czego zdążył się już wycofać na łamach tegoż dziennika.
- Dzisiaj wszyscy zastanawiają się , czy Ziobro jest twardszy od Kaczyńskiego, czy jednak jest mniej twardy (śmiech). Na tym, na chwilę obecną, polega między nimi różnica. Chciałbym poznać postulaty prawicowe Zbigniewa Ziobry i dowiedzieć czym one się różnią od postulatów prezesa Kaczyńskiego. W PO możemy formułować prawicowe postulaty...
- … z czego nic nie wynika.
- Raz jest z tym gorzej, a raz lepiej. Ale każdy może wyrażać swoje poglądy nie musząc ich ukrywać jak ma to  miejsce w PiS. Pytanie co zaproponuje Zbigniew Ziobro. Mimo, że mu kibicuję – jako prawdopodobnemu likwidatorowi PiS-u - to nie wiem, czy on jest już przygotowany do roli lidera partii.
- Za kilka lat będziemy mieli w Polsce wymarzony Budapeszt Jarosława Kaczyńskiego?
- Nie, bo Jarosław Kaczyński budzi w Polakach już tylko lęk. Ma zbyt mało zwolenników, a zbyt wielu przeciwników żeby kiedykolwiek rządzić. Kiedy byłem w PiS Kaczyński też budził lęk. Ja też z tego względu – przynajmniej raz - zagłosowałem przeciwko sobie zgodnie z wolą prezesa, czego do dziś się wstydzę. Ludwika Dorna wielokrotnie przepraszałem za to, że głosowałem za wyrzuceniem go z partii.
- Obawia się pan starć narodowców z lewakami podczas obchodów święta niepodległości?
- Te spory są gorszące. Dzień niepodległości powinno się czcić, także przemarszami. Pytanie, ile osób biorących udział w obu marszach to ludzie, którzy uczestniczą w nich ze względów ideowych, a na ile ze względu na rozróbę. Uważam, że szeroko pojęte środowiska prawicowe nie chcą zadymy. Spór podczas czczenia święta niepodległości wydaje mi się czymś głęboko niestosownym i niezrozumiałym. Mam nadzieję, że osoby biorące udział w marszach będą stroniły od zadym. 11 listopada to czas radości, a nie zadymy.
- A jak pan myśli, dlaczego Polacy nie potrafią świętować wspólnie 11 listopada? Tomasz Nałęcz wśród kolegów z lewicy widzi stronę, która zaognia spór.
- To jakąś nasza wada narodowa. Będąc wielokrotnie na spotkaniach międzynarodowych, widziałem jednoczące działania tamtejszych frakcji polityczno-społecznych w sprawach publicznie wspólnych. Polacy mają tendencje odwrotne. Zamiast wspólne świętować, wykorzystują każdą okazję do sporów. Zupełnie niepotrzebnie.  Nie wiem, czy lewica czy prawica zaognia ten spór. Wiem, że do takich sporów nie powinno dochodzić.
- Jak Pan ocenia zachowanie posłów na sali plenarnej podczas wystąpienia Roberta Biedronia?
- Uważam tę dyskusję za niesmaczną. Sposób realizowania przez każdego swojej seksualności jest czymś prywatnym. Nie powinno dochodzić do tego typu gorszących wystąpień obu stron. Jednak to pan Biedroń pierwszy w sporze publicznym zaczął manifestować swoją seksualność, czyniąc z tego  swój sztandar polityczny i teraz zbiera tego owoce. Obawiam się, że w przyszłości obie strony będą dopuszczały się tego typu gorszących sporów.
Koniec części pierwszej.

Rozmawiał: Jacek Nizinkiewicz

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych