Tylko u nas fragmenty najnowszej książki Pawła Zyzaka pt. "Gorszy niż faszysta". Premiera już 22 listopada

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

2 kwietnia w konkurencyjnej dla Radia Zet stacji RMF FM wystąpił szef klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski. Rozmowę z nim poprowadził Konrad Piasecki.

Wsłuchujący się w poranny Kontrwywiad RMF FM znowuż mogli się przekonać o gniewie władzy:
(…)

Konrad Piasecki: Ale, panie przewodniczący, jest wolność słowa, wolność druku. Będzie pan naprawdę zabraniał historykom pisania na temat Lecha Wałęsy?

Zbigniew Chlebowski: W tym przypadku to wolność słowa została, moim zdaniem, nadużyta. Ta wolność słowa to między innymi zasługa samego Lecha Wałęsy, bo to dzięki niemu [? — P.Z.] możemy mówić, pisać w tak naprawdę wolnej, demokratycznej Polsce”.

Ostatnie zdanie wywiadu powinno było wywołać osobną dyskusję. Rozumienie wolności słowa nie jako prawa przyrodzonego czy też daru Opatrzności, ale daru od wąskiej grupy istot ludzkich mówiło coś nie tylko o możliwościach intelektualnych posła Chlebowskiego. Dla mnie stanowiło podstawę do wcześniejszego wywodu o mentalnym postkolonializmie.

Przedłużeniem owej konstrukcji myślowej były słowa zwierzchnika Zbigniewa Chlebowskiego — polskiego premiera— oraz idące za tymiż czyny. Tusk wypowiedział się na konferencji prasowej przed Kancelarią Prezesa Rady Ministrów.

„Póki będę miał cokolwiek do powiedzenia w polskim rządzie — mówił Tusk — żaden z urzędników mi podległych nie będzie wykonywał żadnych zamachów na wolność słowa czy na wolność badań naukowych. Ponieważ praca magisterska w ocenie tych, którzy… nie wszystkich, ale niektórych jej czytelników, nie była pracą magisterską, tylko paszkwilem i politycznym atakiem, to z całą pewnością jest to wystarczające uzasadnienie, aby zastanowić się, w jaki sposób funkcjonuje weryfikacja czy ocena badań naukowych. […]

Ale jeszcze raz podkreślam, póki Platforma i mój rząd będą miały w Polsce coś do powiedzenia, żadne prawa obywatelskie, w tym wolność badań naukowych i wolność słowa, wolność publikacji, nie będą zagrożone. Tak rozumiemy wolność. […]

A sytuacja od godziny 13.00 stawała się niezwykle dynamiczna. Media elektroniczne poinformowały, że rząd PO-PSL zwrócił się do Państwowej Komisji Akredytacyjnej (PKA) z prośbą „o wysłanie komisji w celu przeprowadzenia kontroli akredytacyjnej w trybie nadzwyczajnym”.
Jak donosiły media, PKA została powołana:

„w związku z nieprawidłowościami metodologicznymi w procedurze przygotowania, zrecenzowania i obrony pracy magisterskiej pana Pawła Zyzaka na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego, ujawnionymi w artykułach prasowych i szerokiej debacie publicznej”. […]

W TVP Info, w programie Serwis Info, Kudrycka tłumaczyła, że zdecydowała się interweniować:

„na podstawie informacji, które trafiły do mnie z mediów, że metodologia przygotowania pracy magisterskiej pana magistra Zyzaka nie była do końca prawidłowa”. […]

A więc koncept poddania UJ kontroli z pozoru miał powstać dlatego, że media jako IV władza skontrolowały pracę magisterską o Lechu Wałęsie, a nie na przykład dlatego, że do działania namawiali: Lech Wałęsa, wicemarszałek Stefan Niesiołowski bądź niektórzy dziennikarze prorządowej „Gazety Wyborczej”.

Na czele tak zwanej „paki” [PKA — P.Z.] stał senator PO Marek Rocki.

„Najwcześniej za półtora miesiąca będziemy mogli ocenić jakość kształcenia na Wydziale Historycznym Uniwersytetu Jagiellońskiego. […] Nigdy czegoś takiego nie robiliśmy. W prośbie pani minister jest wskazanie, by punktowo zbadać sprawę magisterium Pawła Zyzaka. Nie mamy doświadczeń w takim zakresie” — komentował senator.

Omawiając szczegóły, nadmienił, że PKA, która pojedzie do Krakowa, zbada przede wszystkim dokumentację toku studiów na Wydziale Historii i systemu ocen na Uniwersytecie.

„Musimy pomyśleć, jak to przeprowadzić. Najpierw poprosimy wydział o przygotowanie dla nas raportu — samooceny. To pierwsza czynność”220 — podsumowywał.

Z ustną, wstępną samooceną wystąpili na wszelki wypadek rektor Musioł i dziekan Banach.

„Kontrolę przywitamy jak przyjaciół — mówił Karol Musioł — bo oni nam pomagają w lepszym prowadzeniu uniwersytetu. Wierzę, że chodzi o sprawdzenie, czy nie popełniliśmy błędu. Sprawą zajmie się też Senat UJ”.

Rektor zapewnił, że nie boi się cenzury:

„Nie będzie ani nakazów, ani zakazów. Będziemy działać tak jak od XV wieku. W wolności wypowiedzi, w wolności badań naukowych, w nauce i dydaktyce”. […]

Po Zbigniewie Chlebowskim i Donaldzie Tusku nad problemem wolności słowa pochyliła się wreszcie profesor Barbara Kudrycka. W wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” przekonywała, że to nie rząd, a ona osobiście stała za administracyjnymi reperkusjami względem UJ:

„Renata Czeladko: Czy jakiś polityk prosił panią o interwencję w sprawie publikacji pracy magisterskiej Zyzaka?

Barbara Kudrycka: Nie. To moja inicjatywa, bo rozumiem, na czym polega funkcjonowanie organów państwa, a także wolność słowa, o której tak dużo mówimy.

Renata Czeladko: To znaczy?

Barbara Kudrycka: W demokratycznym państwie wolność słowa powinna być szeroko respektowana. Jednak kończy się, jeśli zaczyna szkodzić innym i narusza ich godność.

Renata Czeladko: Zleca więc pani kontrolę, bo praca magisterska Zyzaka naruszyła godność Lecha Wałęsy?

Barbara Kudrycka: Raczej działam profilaktycznie, by w przyszłości na wszystkich uczelniach dbano o standardy przygotowania prac dyplomowych […]

***
O innego rodzaju standardy, natury duchowej, bój postanowił stoczyć jeden z krakowskich adwokatów Ryszard Rydiger. Kolejny cios spadł na wydawcę mojej książki. Cios nie byłby wart odnotowania, gdyby nie pociągnął za sobą daleko idących konsekwencji dla debaty historycznej w Polsce, a także dla małego krakowskiego wydawnictwa Arcana.

2 kwietnia Polska Agencja Prasowa (PAP) poinformowała, że mecenas Rydiger złożył w Sądzie Okręgowym w Krakowie pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko Arcanom.

Jak sam mówił dziennikarzom:

„Złożyłem pozew, bo książka wydana przez to wydawnictwo obraża moje dobra osobiste, czyli pamięć o symbolu, którym jest dla mnie Lech Wałęsa”. […]

Jakby na podsumowanie pełnego wrażeń dnia Lech Wałęsa zamieścił na swym blogu kolejny wpis. Zwrócił się w nim bezpośrednio do mnie. Nazywał mnie „chłoptasiem” i „małym człowieczkiem”.

Pisał tak:

„Zyzak, zanim cokolwiek napiszesz na kogoś, a nie na siebie, to sprawdź choćby przybliżoną prawdę. […] Widzisz, w tym Twoim gniocie wszystko, ale naprawdę wszystko, co nieładnie napisałeś o mnie, jest nieprawdą, jest wprost barbarzyńskim kłamstwem i wymysłem Twojej chorej fantazji. […] Widzisz, chłoptasiu, ja nigdy nie byłem w sądzie, nigdy nie miałem żadnej sprawy sądowej ani nie byłem przesłuchiwany, ani zatrzymany czy nawet legitymowany do 1970 r. […]

O dziewczynie, dzieciach i kochaniu jako dżentelmen nie wiem, co napisać. Znałem dziewczynę, bardzo mi się podobała, ale ona miała chłopaka przed poznaniem mnie, za którego wyszła za mąż. Ma swoje starsze od moich dzieci, a i chyba wnuki. Założyła rodzinę znacznie wcześniej, niż ja to zrobiłem. Widać nie była mi pisana””.


Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych