Seweryn Blumsztajn to ten publicysta „Gazety Wyborczej”, który stał za zeszłorocznymi blokadami Marszu Niepodległości. Po burdach w stolicy Polski wywołanych w Narodowe Święto Niepodległości przez blokujące Marsz Niepodległości tzw. Porozumienie 11 listopada, po napadzie zamaskowanej lewackiej bojówki na jadących pociągiem na Marsz młodych ludzi, wydawało się, że Seweryn Blumsztajn nieco oprzytomniał. W końcu to on kilka dni później, na spotkaniu z blokującymi Marsz - w tym z tymi, którzy dążyli do siłowego rozwiązania Marszu Niepodległości, do wymierzenia kopniakami sprawiedliwości dziejowej - ubolewał, że tak nie wolno, że siła to nie jest metoda, że… takie tam ple, ple, ple.
Krokodyle łzy Blumsztajna
I wydawało się, że w tym roku Blumsztajn odpuści sobie to tzw. Porozumienie 11 listopada, czyli zbiór różnego rodzaju lewicowej ekstremy, propagującej m.in. dewiacje seksualne czy uliczny terroryzm. Tak, tak dokładnie do terroryzmu nakłania jedna z tych „organizacji”, które wchodzą w tą „szeroką” koalicję „antyfaszystowską”. Ba, wręcz na stronach tej „organizacji” można znaleźć apele nawołujące do mordowania polityków. Blumsztajn jednak się od „koalicji” nie odciął. To on na łamach Gazety Wyborczej jako pierwszy oficjalnie zapowiedział organizację, czegoś co się nazwało „Kolorowa Niepodległa”, organizowaną przez… Porozumienie 11 listopada, które z blokad się nie wycofało, a wręcz przeciwnie, chce je jeszcze bardziej w tym roku zaostrzyć. „Kolorowa Niepodległa” służyć więc będzie de facto napędzeniu ludzi na blokadę Marszu Niepodległości. Nie bez przyczyny impreza propagowana przez Blumsztajna rozpoczyna się o g. 12.00, czyli trzy godziny przed Marszem Niepodległości. Nie chodzi więc o stworzenie imprezy alternatywnej do Marszu.
Nie, bo gdyby tak było, impreza odbyłaby się o godzinie 15.00, czyli o godzinie o której zbiera się i startuje Marsz Niepodległości i odbyła by się w jakimś miejscu mocno oddalonym od trasy Marszu. Ale tak nie jest. Jest to celowe działanie. Jest to zwykła prowokacja, obliczona na to, że dojdzie do zadym, że dojdzie do starć. Że uda się sprowokować np. kibiców, tak poniewieranych na łamach Wyborczej, i dzięki temu będzie można w mediach pokazać krwawe obrazki i prawdziwą twarz polskiej prawicy. I wylać nad tymi obrazkami krokodyle łzy…
Wkręceni aktorzy
Kto poniesie odpowiedzialność za awanturę nakręcaną przez "Krytykę Polityczną" i "Gazetę Wyborczą"? Może Pszoniak, Karolak albo Szyc? To m.in. ci aktorzy namawiają do udziału w „Kolorowej Niepodległej”. Czy mają świadomość w jakim procederze uczestniczą? Oczywiście, że nie. Na nagranych i puszczanych na Youtube filmikach wyrwani ze swojego celebryckiego, improwizowego życia Karolak, Szyc, Pszoniak zapraszają na „Kolorową Niepodległą”, która niewiadomo jeszcze gdzie i o której się odbędzie. Zapraszają na imprezę o której jeszcze nic nie wiedzą i dokładnie to mówią na filmikach. Ci ludzie nie mają żadnej świadomości do czego zostali wykorzystani! Nie mają świadomości, że ich nazwiska mają służyć „uprawomocnieniu” blokad. Ich nazwiska mają przyciągnąć mieszkańców Warszawy i narazić ich zwyczajnie na niebezpieczeństwo, mają być parasolem ochronnym dla działań niezgodnych z prawem. I usprawiedliwieniem w razie czego dla różnych incydentów i prowokacji wymierzonych w uczestników Marszu Niepodległości.
Bo Marsz trzeba zakłócić, trzeba oszkalować. Nie uda się zablokować, ośmieszyć to trzeba będzie sprowokować do innych działań. Stare, dobre sprawdzone metody. Dobra, wieloletnia tradycja, którą kultywuje Blumsztajn i ta cała jego „Kolorowa Niepodległa”. Kolorowa Niepodległa, która tak naprawdę ma tylko jeden kolor. Czerwony.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/121463-blumsztajn-chce-zadym-i-przemocy-11-listopada-kolorowa-niepodlegla-ktora-tak-naprawde-ma-tylko-jeden-kolor-czerwony