Dawno europejscy liderzy nie zostali tak upokorzeni jak w tych dniach. I to przez kogo!
Przede wszystkim sama Europa powinna rozwiązać problem swojego zadłużenia
- powiedział w środę prezydent Chin Hu Jintao prezydentowi Francji Nicolasowi Sarkozy'emu podczas spotkania na roboczym obiedzie w Cannes, poinformowała w czwartek agencja Xinhua. Spotkanie odbyło się w przeddzień rozpoczęcia obrad szczytu G20.
Hu Jintao wyraził jednocześnie przekonanie, że Europa jest w stanie stawić czoła temu problemowi.
Uważamy, że Europa posiada zarówno niezbędną wiedzę jak i możliwości rozwiązania problemu zadłużenia
- powiedział chiński prezydent w relacji agencji Xinhua. Przypomnijmy, że jeszcze kilka dni temu liderzy europejscy liczyli, że Chiny dorzucą się do funduszu stabilizacyjnego euro. Nic z tego nie wyszło. Jedyne co dostali, to pouczenia.
Hu podkreślił, że jego zdaniem szczyt G20 powinien wysłać społeczności międzynarodowej jasny sygnał konieczności utrzymania wzrostu i stabilizacji światowej gospodarki. Dodał, że uzgodniony w ub. tygodniu na szczycie państw strefy euro w Brukseli program ratunkowy powinien być podstawą wychodzenia z kryzysu.
Analitycy podkreślają, że Chiny posiadające obecnie drugą pod względem wielkości gospodarkę na świecie, z niepokojem obserwowały zaostrzanie się kryzysu zadłużeniowego w Europie, która jest jednym z głównych rynków zbytu dla chińskiego eksportu. Chiny posiadają ponadto europejskie obligacje na sumę ok. 550 mld dolarów.
Chiny nie kryły zaskoczenia zapowiedzią greckiego premiera Jeorjosa Papandreu rozpisania referendum dotyczącego programu oszczędnościowego dla jego kraju. Rzecznik chińskiego MSZ wyraził przekonanie, że program ratowania strefy euro powinien być wprowadzony w życie "mimo wszystko".
Okres niepewności powinien być tak krótki jak to jest możliwe
- powiedział w Cannes wiceminister finansów Chin Zhu Guangyao.
Pekin bez ogródek wezwał Stary Kontynent do uporządkowania jego finansów
- zauważa agencja AFP - i to pomimo wyrażanych nadziei, że przyjdzie mu z pomocą.
Przedłużająca się niepewność co do rozwiązania kryzysu euro grozi nową recesją i coraz bardziej osłabia Unię Europejską - to z kolei główny ton pierwszych komentarzy w USA po środowym spotkaniu w Cannes liderów UE z premierem Grecji Jeorjosem Papandreu.
Jak interpretuje wynik spotkania czwartkowy dziennik "Wall Street Journal", europejscy liderzy - francuski prezydent Nicolas Sarkozy i kanclerz Niemiec Angela Merkel - "stracili cierpliwość" i postawili Grecji ultimatum: musi się ona zdecydować czy chce pozostać w strefie euro zanim otrzyma dalszą pomoc ratującą ją przed bankructwem.
Rozstrzygnie o tym albo referendum, zapowiedziane przez Papandreu na 4 grudnia, albo przyspieszone wybory w Grecji jeśli pomysł referendum nie przejdzie w greckim parlamencie.
Przyspieszenie pod naciskiem Francji i Niemiec terminu ewentualnego referendum - które początkowo, według greckiego premiera, miało się odbyć w styczniu - uznaje się za jedyny sukces środowego spotkania.
Nie wiadomo co dokładnie będzie przedmiotem referendum: czy akceptacja planu ratowania Grecji przed bankructwem uzgodnionego w ub. tygodniu na szczycie UE, czy sama dalsza przynależność Grecji do strefy euro, jak sugerują niektórzy politycy w tym kraju.
Tymczasem nasila się presja na Grecję. Prezydent Francji Nicolas Sarkozy i kanclerz Niemiec Angela Merkel zagrozili w środę w Cannes Grecji, że nie otrzyma ona kolejnej transzy pomocy, jeśli nie wyjaśni, czy chce pozostać w strefie euro.
Sarkozy podkreślił, że władze w Atenach muszą niezwłocznie zdecydować, czy chcą pozostać w strefie euro, zanim otrzymają kolejną transzę pomocy w wysokości 8 mld euro, pochodzącą z pierwszego pakietu ratunkowego. Sarkozy wystąpił na wspólnej konferencji prasowej z niemiecką kanclerz Angelą Merkel, po zakończeniu tzw. miniszczytu w sprawie Grecji.
Powiedzieliśmy jasno władzom greckim (...), że Europejczycy i MFW wyobrażają sobie przelanie szóstej transzy pomocy dla Grecji tylko w wypadku, gdy przyjmie ona całość pakietu zaaprobowanego 27 października (przez eurogrupę) i gdy zniknie wszelka niepewność co do wyniku referendum
- powiedział francuski prezydent.
Według niego, "jeśli greckie referendum (w sprawie drugiego pakietu ratunkowego) musi się odbyć", trzeba je zorganizować "jak najszybciej". Francuski prezydent oświadczył, że premier Grecji Jeorjos Papandreu poinformował go w trakcie czwartkowej rozmowy, iż owo głosowanie może odbyć się "około 4-5 grudnia". Podobną możliwą datę referendum podała kanclerz Merkel.
Francuski prezydent powiedział, że eurogrupa "pragnie" pozostania Grecji w jej gronie, ale to do "narodu greckiego należy wypowiedzenie się w tej sprawie". Także niemiecka kanclerz postawiła dalszą przynależność Grecji do eurolandu pod znakiem zapytania w wypadku zwycięstwa w referendum przeciwników reform i programu oszczędnościowego.
Z kolei premier Grecji Jeorjos Papandreu przyznał, że jego kraj musi zadecydować czy pozostanie w strefie euro i pokazać światu, że może wywiązać się ze swych zobowiązań.
Papandreu bronił swej decyzji rozpisania referendum i sprecyzował, że odbędzie się ono 4 grudnia. Grecki premier powiedział dziennikarzom, po wieczornym spotkaniu z przywódcami eurolandu, że "podstawową kwestią jest wykazanie światu, że możemy wywiązać się z naszych zobowiązań".
To nie jest tylko kwestia programowa, to jest kwestia tego czy chcemy pozostać w strefie euro
- dodał.
Komentatorzy podkreślają, że po praz pierwszy Papandreu tak wyraźnie powiedział, że ewentualne opuszczenie przez Grecję strefy euro jest jedną z opcji.
Dyrektor zarządzająca Międzynarodowego Funduszu Walutowego (MFW) Christine Lagarde oświadczyła w środę w Waszyngtonie, że uzależnia dalszą pomoc MFW dla Grecji od rezultatu zapowiedzianego przez Papandreu referendum.
Prezydent Francji Nicolas Sarkozy i kanclerz Niemiec Angela Merkel spotkali się w środę po południu najpierw z przywódcami instytucji unijnych i Międzynarodowego Funduszu Walutowego, aby przedyskutować zminimalizowanie strat spowodowanych greckim posunięciem. Wieczorem do tego grona dołączył grecki premier Jeorjos Papandreu.
"Wall Street Journal" zwraca uwagę, że kryzys grecki zupełnie zdominował i rzucił się cieniem na rozpoczynający się w czwartek szczytów krajów grupy G20.
Europa miała nadzieję, że szczyt ten będzie okazją do pokazania reszcie świata, że panuje nad swym kryzysem zadłużeniowym. (...) To się teraz rozsypało i Europa przedstawia jeszcze większy obraz chaosu i niepewności niż kiedykolwiek. Jest to szczególnie szkodliwe, zważywszy na to jak bardzo Europa potrzebuje teraz reszty świata
- pisze "WSJ".
Dziennik podkreśla, że jeśli referendum zakończy się odrzuceniem przez Greków planu ratunkowego - wymagającego od nich dalszego zaciśnięcia pasa:
Grecja stanie przez perspektywą bankructwa i wyjścia ze strefy euro, a w Europie nastąpi finansowa panika i ekonomiczna zapaść.
W podobnym duchu komentuje sytuację czwartkowy "New York Times".
Szczyt G20 w Cannes miał być dla Europy szansą, aby błyszczeć. Zamiast tego, dwudniowe spotkanie rozpoczyna się w szczególnie mrocznym momencie dla kontynentu gdyż Europa jest w chaosie politycznym, jej gospodarka skłania się ku recesji a przyszłość strefy euro stoi pod znakiem zapytania
- czytamy w nowojorskim dzienniku.
Zwraca on uwagę, że na szczycie tylko kraje BRIC (Brazylia, Rosja, Indie i Chiny - PAP), a zwłaszcza Chiny, "mają powody do dumy". Chinom jednak wcale nie jest na rękę ewentualna recesja w Europie, gdyż jest to obok USA główny rynek dla ich eksportu.
gim, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/121327-pesymizm-europy-upokorzenie-europy-pekin-bez-ogrodek-wezwal-stary-kontynent-do-uporzadkowania-jego-finansow
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.