Jeśli chodzi o stosunek do dziennikarzy i sposób wykorzystania mediów, to w tej kampanii PiS powtórzył zbyt wiele błędów z poprzednich lat. Tak, jakby nauka poszła w las - ocenia w tygodniku "Gazeta Polska" red. Anita Gargas.
Dziennikarka stwierdza:
Najpoważniejszym grzechem sztabowców PiS-u było założenie, że główny ciężar kampanii można oprzeć na kilku spotach telewizyjnych oraz na wywiadach udzielonych w ostatnim tygodniu kampanii przez Jarosława Kaczyńskiego znanym, choć stojącym w kontrze publicystom. Założenie to kompletnie nie uwzględniało potrzeby odrabiania zaległości związanych z kształtowaniem ciepłego wizerunku działaczy PiS i zbijaniem negatywnego elektoratu tej partii. A także potrzeby błyskawicznego reagowania na rozwój wydarzeń związanych z przyspieszeniem, na jakie zdobyła się Platforma na finiszu kampanii. W pierwszym przypadku potrzebna była cierpliwość długodystansowca, w drugim – szybkość sprintera. Zabrakło jednego i drugiego.
I wymienia cztery, jej zdaniem kluczowe, błędy popełnione przez Prawo i Sprawiedliwość w kampanii:
Po pierwsze - wizerunek prezesa
Zdaniem Gargas w kampanii zabrakło w domenie publicznej wywiadów i zdjęć, które przedstawiałyby Jarosława Kaczyńskiego jako silnego męża stanu, ale jednocześnie ciepłego człowieka. Zabrakło spotów pokazujących lidera PiS zarówno jako przywódcę w tłumie zwolenników, jak i rodzinnego mężczyznę, mającego swoje hobby - np. jazdę na rowerze.
Według publicystki tę lukę w niewielkim tylko stopniu wypełniały spotkania w rodzinnych domach wyborców. I nie przypadkiem ruszył tym tropem Donald Tusk, jak trzeba przywożąc ze sobą kanapki i ciesząc się potem z tak gościnnego przyjęcia.Gargas podsumowuje:
To PO zebrała punkty, które same się prosiły, by je zgarnąć.
Po drugie: oddanie inicjatywy Platformie
Według Gargas sztabowców partii Kaczyńskiego ma obciążać to, że zbyt często pozwalali narzucać wygodne dla niej tematy debat i dyskusji medialnych. Przeoczyli też fakt, że rząd i samorządy związane z PO zorganizowali wielkie igrzyska, jak np. pokaz Stadionu Narodowego na tydzień przed wyborami. Nie wykorzystano też potencjału europosłów PO by wykazać fikcyjność obietnicy zdobycia dla Polski 300 miliardów.
Po trzecie: wystawienie na atak
Poważnym błędem PiS ma być według autorki "Gazety Polskiej" dostarczenie Platformie podstaw do ataku w ostatnim tygodniu kampanii. Gargas pisze:
Kampania przebiegała bowiem względnie poprawnie do chwili, gdy zdecydowano, że Jarosław Kaczyński udzieli wywiadu "Newsweekowi". To wtedy dopuszczono do powielenia w tygodniku drobnej nieścisłości popełnionej przy korekcie książki Jarosława Kaczyńskiego w słynnym już fragmencie o Angeli Merkel. To nie powinno było się zdarzyć, a jeśli już się zdarzyło, trzeba było reagować a nie narzekać na "dziennikarzy z niemieckich redakcji". Wystarczyłoby jedno oświadczenie, a sprawa zostałaby zamknięta.
Według Anity Gargas błędem była też zgoda na występ u Lisa, była to bowiem także debata w oparach absurdu. A po tym dziennikarzu nie można się było spodziewać niczego innego niż zaprezentował. W ten zaś sposób, idąc na pewną awanturę, stracono z trudem zdobywany kapitał spokoju.
Po czwarte: brak reakcji na sytuację kryzysową
Efekt był wiec taki, pisze Gargas, że lider PiS wygrał, ale pyskówkę w maglu. Nie wykorzystał też programu Lisa jako okazji do ucięcia spekulacji wokół wypowiedzi o Merkel. Potem zaś, nie skorygowano planu kampanii, działając zgodnie ze starym, w tym momencie już nieaktualnym planem.
wu-ka, źródło: Gazeta Polska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/121138-red-anita-gargas-o-kluczowych-bledach-pis-w-kampanii-to-po-zebrala-punkty-ktore-same-sie-prosily-by-je-zgarnac