Początek wizyty w Chicago. "Czekała na mnie czteroosobowa kapela w góralskich strojach i ze skrzypcami!"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Po raz czwarty w ciągu ostatnich lat poleciałem do USA. Tym razem do Chicago. Za każdym razem cele są takie same: kwesta na rzecz Fundacji im. Brata Alberta i promocja moich książek.W "Wietrznym Mieście" (rzeczywiście tutaj mocno wieje od strony ogromnego jeziora) będę tylko tydzień, ale program mam bardzo obfity. Spotkanie za spotkaniem. Ich harmonogram jest zamieszczony na mojej stronie w dziale "Zapraszam". Do tego dochodzą wywiady, robocze śniadania i lunchy oraz spotkania kameralne z dobroczyńcami Fundacji.

Z Krakowa wyleciałem wczoraj rano. Przesiadałem się w Monachium. Łącznie 16 godzin. Byłem objuczony jak wielbłąd, bo oprócz bagażu podręcznego miałem aż cztery dodatkowe torby z książkami. Wszystko poszło gładko. Nieprzyjemna była jedynie kontrola na lotnisku w Monachium, w specjalnym sektorze do odpraw samolotów leżących do USA. Tutaj jakaś służbistka czepiała się moich bagaży, choć ich przewóz był prawidłowo opłacony. Najwyraźniej nie spodobała się jej moja broda i wygląd, co tu ukrywać niezbyt słowiański.

Po chwili zawołała ona inną kontrolerkę, chyba Czeszkę lub Słowaczkę, która w swoim języku zadawała mi bardzo "inteligentne" pytania typu, czy mam nóż do "rizania" i czy przewożę broń lub amunicję. Istna paranoja. Ale w końcu przepuszczono mnie przez bramki.

Za to na lotnisku w Chicago odprawa była bezproblemowa. Mam bowiem wizę na 10 lat, a na dodatek celnikiem okazał się Polak, który nie tylko mnie rozpoznał, ale i pomógł przy przewożeniu owych dość ciężkich toreb.

Jeszcze milsze było powitanie w holu lotniska, gdzie czekali na mnie organizatorzy i dziennikarze, a wraz z nimi czteroosobowa kapela w góralskich strojach i ze skrzypcami. Byłem z tego powodu w lekkim szoku, a górale (autentyczni, a nie jacyś przebierańcy) grali, ile się tylko dało. Z lotnisko pojechaliśmy do redakcji polonijnego "Kuriera" i lokalnego radia. Kapela cały czas nam towarzyszyły, grając przeróżne melodie.

Wieczorem (jest 7 godzin różnicy wobec czasu polskiego) pojechałem w końcu na nocleg do parafii św. Jadwigi, prowadzonej przez polskich księży zmartwychwstańców. Tutaj będzie moja stała baza. Spotkania będę relacjonować na bieżąco.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych