Marek Pasionek, zawieszony prokurator, który do czerwca nadzorował śledztwo smoleńskie, otrzymał zarzuty dyscyplinarne. Nie wiadomo, jak brzmią. Nie chce tego zdradzić ani prokuratura wojskowa ani sam Pasionek. Obie strony powołują się na tajność postępowania.
Zawieszony prokurator dodał jedynie, że nie przyznał się do zarzucanych mu przewinień dyscyplinarnych.
W czerwcu szef NPW gen. Krzysztof Parulski zawiesił Pasionka w związku z podejrzeniem ujawnienia przez niego tajemnic śledztwa ws. katastrofy. Zażalenia na tę decyzję nie uwzględnił prokurator generalny Andrzej Seremet. We wrześniu sąd dyscyplinarny w prokuraturze wojskowej przedłużył zawieszenie Pasionka na kolejne trzy miesiące, po zagadkowej zmianie składu sędziowskiego. Na tę decyzję prokurator również złożył zażalenie. Ma być rozpatrzone dopiero w listopadzie. Skoro wcześniej usłyszał zarzuty, można sądzić, że również ono nie zostanie uwzględnione.
Jednocześnie trwa śledztwo Prokuratury Okręgowej w Warszawie o ujawnienie tajemnicy służbowej ze śledztwa smoleńskiego.
W ramach wewnętrznego postępowania dyscyplinarnego, w którym Pasionek usłyszał zarzuty, może go spotkać kara od upomnienia przez naganę, usunięcie z zajmowanej funkcji, przeniesienie na inne miejsce służbowe aż po wydalenie z prokuratury. Sprawa może też zakończyć się oczyszczeniem z zarzutów lub umorzeniem.
Wciąż nie wiadomo, czego dokładnie – według prokuratury wojskowej – miał się dopuścić Marek Pasionek. Z naszych informacji wynika, że uzasadniając czerwcową decyzję o zawieszeniu sąd dyscyplinarny powoływał się na rzekome ujawnienie przez Pasionka tajemnic ze śledztwa smoleńskiego dziennikarzom, zeznanie nieprawdy w wewnętrznym postępowaniu oraz ujawnienie tajemnicy śledztwa oficerom obcych służb specjalnych.
Ten ostatni wątek był najgłośniejszy. Bardzo dokładnie opisała go „Gazeta Wyborcza” (w sprawie przecieku do niej też toczy się śledztwo, ale ono utknęło w martwym punkcie). Jak udało nam się ustalić, w postępowaniu dyscyplinarnym ten zarzut miał stracić na wartości. Według publikacji w tygodniku „Uważam Rze”, o spotkaniu Pasionka z oficerami FBI i CIA w czerwcu 2010 roku wiedział szef NPW Krzysztof Parulski i miał być wręcz zadowolony z jego efektów. Dopiero po wielu miesiącach zmienił nastawienie do sprawy i postanowił ukarać Marka Pasionka za spotkanie z Amerykanami.
Według „Wyborczej” prokurator miał też udzielać informacji ze śledztwa dziennikarzom "Naszego Dziennika" i "Rzeczpospolitej" oraz posłom PiS - o czym miałyby świadczyć jego bilingi.
Marek Pasionek był jedynym cywilem nadzorującym najważniejsze śledztwo toczące się w prokuraturze wojskowej. Od dawna był w ostrym konflikcie osobistym z gen. Krzysztofem Parulskim. Szef NPW był m.in odpowiedzialny za nieprzygotowanie ważnej roboczej wizyty Pasionka w Moskwie kilka tygodni po katastrofie smoleńskiej.
znp, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/120949-prokurator-pasionek-uslyszal-zarzuty-dyscyplinarne-prokuratura-nie-zdradza-czego-dotycza