Matka d***kracyj w akcji. "Argumenty były prawie tak samo głupie, ale kultura i swoboda wypowiedzi nieskończenie większa"

Fot. PAP/EPA
Fot. PAP/EPA

Kibicowałem ostatnio debacie n/t ogłoszenia referendum w/s wyjścia z UE w Izbie Gmin. Argumenty były prawie tak samo głupie, jak w Warszawie na Wiejskiej – ale kultura i swoboda wypowiedzi nieskończenie większa.

Co najpiękniejsze: w miarę jak zbliżała się godzina 23.00 sala się zapełniała, zapełniała – jeszcze w ostatnich sekundach posłowie dobitnie podsumowywali debatę – i punktualnie Marszałek (zwany tam „spikerem) zapowiedział głosowanie.

Posłowie natychmiast zaczęli salę opuszczać – jedni przez prawe drzwi, drudzy przez lewe – a tam sekretarze liczyli wychodzących. Na sali pozostali wstrzymujący się (ich główne argumenty: są przeciwnikami referendum – ale nie mogą glosować za rządem, bo p.Dawid Cameron oszukał wyborców twierdząc, że jest euro-sceptykiem).

Po czym większość wróciła. Na sali panował spokojny, wesoły nastrój. Sekretarze podali liczby Marszałkowi – i ten ogłosił: „Ayes” - 111– „Noes – 483. „Noes have it!” - referendum nie będzie.

Poselski wniosek o referendum, zgłoszony przez część Torysów, był zresztą dziwaczny. Referendum miałoby się odbyć... w maju 2013. W dodatku głosujący mieliby nie dwie, a trzy możliwości: glosować za: pozostawieniem wszystkiego, jak jest; za renegocjacją (w jakim duchu?) Traktatu Lizbońskiego; za wyjściem z UE. Czyli: autorom pomysłu (a byli nimi członkowie klubu businessmenów popierających konserwatystów) chodziło o podzielenie głosów euro-sceptyków – przy zachowaniu pozorów, że chcą wyjścia z UE!!

Inna sprawa, że w 2013 nastroje anty-unijne będą znacznie silniejsze, niż dzisiaj.

Trzeba zaznaczyć, że p.Cameron nałożył na posłów trzeci stopień dyscypliny partyjnej: kto zagłosuje za referendum może pożegnać się z posadą w rządzie. A jednak wielu – 81 - posłów zagłosowało „Aye!”.

Za referendum zagłosowali też posłowie niezależni – bo w Anglii nastroje anty-unijne są bardzo silne. Natomiast Liberalni Demokraci (taka krzyżówka PO z Ruchem Janusza Palikota) murem, jak przystało na d***kratów – głosowali za tym, by L*d nie mógł w tej sprawie zadecydować.

P.Cameron nie był pewien wyniku głosowania: bał się, że Czerwoni w ostatniej chwili otrzymają polecenie głosowania „Aye”. Dlatego stale podkreślał, że wynik głosowania nie jest dla rządu Jej Królewskiej Mości wiążący.

Jednak większość Torysów uważa, że teraz referendum jest tak czy inaczej nieuniknione. Utworzyła się bowiem wielka frakcja zdecydowanych euro-sceptyków – mogąca w każdej chwili szantażować glosowaniem przeciwko rządowi.

A, niewątpliwie, „Oburzeni” będą mieli teraz świetny pretekst, by w weekend spalić parędziesiąt samochodów i powybijać trochę szyb...

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych