"Tak, ten starszy pan obok Palikota to Urban, który zajmował się w latach 80. gnojeniem ludzi"

Fot. PAP
Fot. PAP

Pojawienie się postaci z „czarnej szafy” komunizmu, ich czcicieli i młodych zbójów z Krakowskiego Przedmieścia w polskim sejmie, to nie sprawa polityczna – to kwestia naszego bezpieczeństwa. Począwszy od niedzielnego wieczora media nieustannie analizują fakt pojawiania się na polskiej scenie politycznej nowej formacji: Ruchu Palikota.

Szukając genezy tego zjawiska, które dopiero da o sobie znać, sięgam pamięcią do przeszłości.

Zacznijmy od początku, od stanu wojennego: ponad 100 ofiar, totalne bezprawie i bezkarność. Zomowcy, milicja i SB, wspierana przez kłamliwą propagandę, a także prokuraturę i sądy mogą uczynić z człowiekiem wszystko – zabić, stłuc, rozjechać samochodem ciężarowym.

Tak, ten starszy pan stojący nieopodal lidera formacji Palikota, to Jerzy Urban, były rzecznik rządu PRL, który zajmował się w latach 80. gnojeniem ludzi, w tym błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki. W powszechnej pamięci pozostał jako ten, którego artykuły – jak zeznawał Grzegorz Piotrowski – motywowały funkcjonariuszy SB do działania, czyli do zamordowania kapłana. Przestępcy – jak mówili w czasie procesu toruńskiego – nie mogli znieść mieszania się ludzi Kościoła w sprawy polityczne. W latach 90. Urban kontynuował swą pracę na rzecz ośmieszenia Kościoła i jego ludzi – w tygodniku „Nie”. Jego małżonka z kolei, wydająca „Złego” m.in. dopuściła do obiegu publicznego okładkę swego pisma, na której widniało zdjęcie zjadanej przez robactwo twarzy zmarłego dziecka.

Scenariusz kolejnych zdarzeń jest zatem łatwy do przewidzenia. Dopiero na końcu tej logicznej drogi pojawić się musi kolejny morderca kolejnego kapłana. Po drodze będzie zdejmowany krzyż z sali polskiego sejmu, a katechetom w szkołach zaczną uczniowie – bronieni przez parlamentarzystów – zakładać kosze na śmieci. Kolejne wydarzenie, którego celem stanie się wyrugowanie z życia publicznego osób niesłusznie myślących i mówiących, to wtrącenie katolika do więzienia, najlepiej w oparciu o zarzut krzywoprzysięstwa. A potem już tylko z górki…..podpalone kościoły, zgwałcone zakonnice jako nowy pomysł na artystyczna ekspresję, i koza połykająca w rytm satanistycznej muzyki Nergala Najświętszy Sakrament. Czy to wolne żarty? A jaką mamy gwarancję, że tak się nie stanie, skoro już poznaliśmy ojców założycieli Ruchu. A ilu nie poznaliśmy!

Tuż obok Palikota i Urbana kolejna postać z przeszłością, redaktor antychrześcijańskich „Faktów i Mitów”, w którym pisywał morderca ks. Jerzego, Grzegorz Piotrowski. I jeszcze jeden poseł na sejm RP, pan Wojciech Penkalski, którego biografia w swej pełnej krasie dopiero się nam ujawni; na razie wiemy, że był więźniem, przestępcą i kryminalistą. Jak się okazało, ta informacja (bo innych nie było) stała się powodem, dla którego został wybrany. Kolejne osoby „grzeją” się w tle tej zacnej gromadki: pan Biedroń, homoseksulista, który żąda, by wszyscy myśleli tak jak on; ponieważ niektórzy jeszcze nie chcą, już znalazł głównego złego: Kościół katolicki i jego nauczanie. I jeszcze pewna pani, której skomplikowana jaźń na temat jej (jego) płciowości wystarczyła by kogokolwiek reprezentować w polskim parlamencie.

Te wszystkie osoby, i wspierające ich „lobby”, mają zatem bogatą przeszłość. Nie odcinają się od niej, więcej – z powodu swych dotychczasowych dokonań udało się im zebrać głosy Polaków.Sojusz przestępców, osób nawołujących do łamania prawa, z młodszą pokoleniowo radykalną grupą „zapaterowców”, którzy dali o sobie znać na Krakowskim Przedmieściu: plucie na ludzi, obrażanie chrześcijan, profanacja, prowokowanie modlących się, by zmusić ich – jedynie przy aktywnych kamerach – do nieprzemyślanych reakcji: to zbiorowy wizerunek tej części parlamentarzystów Niepodległej.

Państwo polskie i ich najwyżsi urzędnicy – począwszy od Pana Prezydenta, za sprawą jego wywiadu dla „Gazety Wyborczej”, a skończywszy na Pani Prezydent Warszawy, praktykującej katoliczki, której podległa straż miejska zajmowała się ochroną przestępców, by mogli łamać konstytucję, w końcu Juliuszu Braunie, który nie odróżnia już nosicieli dobra od czcicieli zła - dopuścili do obecnego stanu serc i umysłowości. Ok. 10% społeczeństwa przyznało się do tego, iż są zainteresowani w łamaniu norm społecznych.

Pojawienie się postaci z „czarnej szafy” komunizmu, ich czcicieli i młodych zbójów z Krakowskiego Przedmieścia w polskim sejmie, to już nie jest sprawa polityczna – to kwestia naszego bezpieczeństwa. Ja się boję o swoje dzieci, wnuki. Taki jest efekt Waszych zabaw – panie i panowie!

Autor

Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl Wspólnie brońmy Polski i prawdy! www.wesprzyj.wpolityce.pl

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.