"Najlepsze były jego polemiki. Do dziś pamiętam tekst „Balony dzisiaj nisko latają” o najnowszej książce Tomasza Lisa"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Łukasz Warzecha i Wiktor Świetlik podczas sobotniego wręczenia nagród Złotej Ryby w Warszawie przedstawili najnowsza książkę śp. Macieja Rybińskiego pt. "Maciej Rybiński. Felietony". Jak zażartował Marcin Wolski, prowadzący spotkanie: 

Po śmierci okazał się autorem nadzwyczaj płodnym..

 

Felietony powstały oczywiście za życia tego wspaniałego autora i były publikowane w dzienniku "Fakt". Łukasz Warzecha dokonał ich wyboru:

Z tysiąca felietonów musiałem wybrać 120. To zadanie tytaniczne. Kierowałem się pewnymi kryteriami, między innymi tym, żeby teksty były ponadczasowe, choć sa w nich odniesienia do sytuacji np. z roku 2007. Choć nazwiska się zmieniają, układy są aktualne.

Warzecha przeczytał fragment jednego z felietonów, gdzie Maciej Rybiński wyznawał:

Człowiek w felietonie głowi się nad tym czy jakiś urzędnik złamał pragmatykę służbową, a tak naprawdę życzy mu,  żeby złamał nogę.

Wiktor Świetlik, szef opinii dziennika „Fakt” w okresie współpracy tej redakcji ze śp. Maciejem Rybińskim, wspominał:

Spotkanie z nim było dla mnie niesamowite. Są na sali ludzie znający go przez kilka dekad. Ja znałem go przez ostatnie cztery lata jego życia. Była ponad 30. letnia różnica wieku. I był jedynym człowiekiem tyle ode mnie starszym z którym tak błyskawicznie złapałem kontakt. Nie tylko ja jego, ale i on chyba mnie lubił, powiem nieskromnie.

 

I tak opisywał współpracę:

 

Maciek przysyłał felieton, dzwonił i pytał czy doszedł, a potem rozmawialiśmy przez 40 minut zanim ktoś nie przybiegł do mnie i nie zaczynał krzyczeć żebym się wziął do roboty. Czytał i pisał niezwykle szybko. Czasami prosiłem by napisał coś na bieżący temat, a on po kwadransie przysyłał gotowy tekst. Nie znam nikogo innego kto by tak potrafił. Najlepsze były zresztą jego polemiki. Do dziś pamiętam tekst „Balony dzisiaj nisko latają” o najnowszej książce Tomasza Lisa. Ale sam miał do siebie dystans, miał ogromnie dużo autoironii. Był, jeśli chodzi o podejście siebie, trochę jak Hugh Grant w komediach angielskich.

Gdy kiedyś pochwalił swojego naczelnego, ktoś z jakiegoś wydawnictwa około „gazetowyborczego” napisał, że to przykład jak dziennikarze podlizują się naczelnym. Rybiński odpowiedział:

Ten facet tego nigdy nie doświadczy, ale są tacy dziennikarze, którzy nigdy nie podlizują się naczelnym. To naczelni podlizują się tym autorom.

 

Warzecha:

Nie wstydził się pracy w „Fakcie”, który wczoraj skończył 8 lat.

Świetlik mówił, że głośny tekst Rybińskiego pt. „Koniec Polski Michnika i Kiszczaka” z 2006 roku niestety nie okazał się proroczy:

Polska jest dziś we władaniu tych panów dużo bardziej niż to było tuż przed napisaniem tego tekstu.

Wolski:

Polecam też inna książkę Rybińskiego, pt. „Ryba w czerwonej zalewie”.

Sala:

W polewie!

Wolski:

Co za różnica, sami państwo widzą -  raz polewa, raz zalewa.

Autor

Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej Nowa telewizja informacyjna wPolsce24. Oglądaj nas na kanale 52 telewizji naziemnej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych