Prof. Zdzisław Krasnodębski: "Nowy ład wykuwa się w rewolucjach i teraz właśnie trwa rewolucja"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź

W weekendowym "Fakcie" bardzo ważna rozmowa Doroty Łosiewicz z profesorem Zdzisławem Krasnodębskim. Rozmowa zatytułowana "Rewolucja trwa". Bo zdaniem socjologa - mamy do czynienia nie tyle z kryzysem ekonomicznym, ile z kryzysem systemowym:

Ten rodzaj gospodarki, który ukształtował się w ciągu ostatnich dwóch dekad, doprowadził do nierówności i rozwarstwienia społecznego i właśnie się wyczerpał. Dopóki wydawało się, że z tej formy kapitalizmu korzystają wszyscy, było w porządku. Gdy ludzie zaczęli sobie uświadamiać, że najbardziej zyskują nieliczni, zaczęli się burzyć. Idea wspólnego rynku poniosła fiasko.

Ciekawa jest uwaga socjologa, że problem Grecji nie polega - jak głosi powszechna teza - na życiu na kredyt i ponad stan. Grecy mają problemy, bo powstał wspólny rynek, w którym znalazły się państwa o różnym stopniu rozwoju.

Prof. Krasnodębski dodaje, że "na własne oczy" widział w Nowym Jorku, jak dużo jest resentymentu wobec finansistów z Wall Street; co ciekawe, nie tylko wśród lewicującej młodzieży, ale także wśród amerykańskich przedsiębiorców. I te żale, odczuwalne w różnych częściach świata, wylały się właśnie teraz.

W sumie - zdaniem prof. Krasnodębskiego - kończy się przekonanie, że całkowita otwartość gospodarki i nieograniczone przepływy kapitału są lekiem na całe zło. Co szczególnie widać na południu Europy:

Grecja straciła niepodległość. Nie może dziś podejmować najważniejszych decyzji ekonomicznych dotyczących państwa. Sytuacja jest beznadziejna. Do drachmy wrócić nie może, w strefie euro sobie nie radzi. Dziś wiadomo, że program oszczędnościowy nie wystarcza. Tam trzeba głębokiej przebudowy gospodarki i mentalności.

Prof. Krasnodębski opowiada także o nastrojach w Niemczech, w których da się zauważyć, jak mówi, "całe mnóstwo niezadowolenia":

Niemcy to zamożny kraj, który wszystkich wspiera. Zwykli Niemcy zaczynają mieć tego dość, widać i słychać potężne rozczarowanie Europą. (...) Mało kto wie, że przez ostatnich 10 lat Niemcy zaciskali pasa. To bardzo zamożne społeczeństwo i tam zaciskanie pasa odbywa się oczywiście na zupełnie innym poziomie niż w Polsce. Ale to jednocześnie ciężko pracujące społeczeństwo. Mimo to realna pensja zmniejszyła się o 4 procent.

Na pytanie, jak to wszystko się skończy, socjolog odpowiada historyczną uwagą, że "rewolty kończą się dokooptowaniem do starej elity nowej lub wyłonieniem zupełnie nowej elity":

Wyłoni się gospodarka bardziej uregulowana niż dotychczas, bardziej zakorzenia w lokalnych wspólnotach. Wzrasta oburzenie na rekinów finansjery, bo oni nie odpowiadają osobowemu wzorcowi przedsiębiorcy, który ciężko pracował na swoją firmę. W świecie wielkich finansów nie ma żadnej współzależności pomiędzy jakością pracy a gigantycznymi pieniędzmi, jakie się dostaje. Stąd rewolta, którą obserwujemy, ma także charakter moralny. Ona łączy młodego lewicowca z konserwatywnym człowiekiem klasy średniej, który całe życie pracował, a teraz jego emerytura jest zagrożona.

Socjolog dodaje, że jego zdaniem wynikiem rewolty nie będzie "jakaś forma nowego socjalizmu". Ale możliwa jest "bardzo głęboką korektą systemu":

Będą podejmowane próby regulowania rynków, politycy przestaną mówić, że z tym nie da się nic zrobić. To będzie zmiana na miarę tej z XIX wieku.

Jestem zwolennikiem tezy, że rozwój społeczny odbywa się przez konflikt, prawa muszą być wywalczone, a patologie korygowane nie drogą perswazji, a walki. Nowy ład wykuwa się w rewolucjach i teraz właśnie trwa rewolucja.

Jednocześnie prof. Krasnodębski - inaczej niż minister Jacek Rostowski - nie widzi miejsca na konflikt zbrojny. Jego zdaniem wszystko wyklaruje się w toku "ponadgranicznych i ponadnarodowych zamieszek":

Wojny wybuchają, gdy są mocne różnice między państwami. A teraz mamy do czynienia z rewolucją klasową. Mamy spór między tymi, którzy Europą zarządzają a zarządzanymi. Nacisk idzie od dołu.

Odnosząc się do sytuacji Polski, socjolog stwierdza, iż wciąż nie wiemy, jak naprawdę wygląda sytuacja naszego budżetu:

Jeśli chodzi o wynik polskich wyborów, to widać, że ludzie ciągle są jeszcze zadowoleni z sytuacji i z ciepłej wody w kranie. Polska młodzież nie buntuje się jak Grecy czy Hiszpanie, bo jest pogodzona z rzeczywistością.

Niezadowolenie pojawi się jednak także i w Polsce - przewiduje socjolog.

Prej

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych