Państwowa Komisja Wyborcza nie oszukała Nowej Prawicy. Przy czym Nowa Prawica ma pełne prawo do szukania wszelkiego rodzaju kruczków prawnych, które pozwolą jej walczyć do końca o te wybory, które partia przegrała.
Prezes Kongresu Nowej Prawicy Janusz Korwin-Mikke znał reguły gry przed wyborami i na nie przystał bez szemrania. Ani on, ani partia, ani komitet wyborczy Nowej Prawicy nie składali żadnych protestów co do procedur jakie PKW zamieściła na swoich stronach internetowych. A reguły te były proste. Aby zarejestrować listy wyborcze w całym kraju, czyli w 41. okręgach wyborczych, należało mieć zarejestrowane listy w minimum 21. okręgach i uzyskać z tego tytułu zaświadczenie od PKW, które uprawniało do rejestracji list w pozostałych okręgach, czyli w całym kraju. PKW wystawiało zaświadczenia tego typu do 30 sierpnia. Ba, podana nawet była dokładna godzina wystawiania tego typu zaświadczeń - 16.15. Ale istniał też inny zapis, że na weryfikację list wyborczych, czyli na weryfikację złożonych podpisów pod tymi listami, PKW dawała sobie 3 dni. Czyli przez tyle dni PKW mogło sprawdzać czy podpisy poparcia złożone pod listami są prawidłowe. W takim wypadku, gdyby owe 21 list - które ostatecznie Nowej Prawicy udało się zarejestrować – zostały złożone 3 dni przed 30 sierpnia Nowa Prawica otrzymałaby z tego tytułu odpowiednie zaświadczenie i startowałaby w całej Polsce i dziś byłaby pewnie w Sejmie.
PKW nie oszukała Nowej Prawicy. Zrobił to ktoś inny
I na tym polega prawdziwy koszmar tej partii. Na tym, że Nowa Prawica miała realną szansę na wejście do parlamentu, lub co najmniej na kasę z budżetu Państwa, na którą wolnościowcy z KNP się bardzo nastawili. Przepadło w jednym momencie wszystko. Czwarte miejsce z wyborów prezydenckich Korwin-Mikkego i dobre wyniki wyborcze w kampanii samorządowej zostały roztrwonione nie przez Państwową Komisję Wyborczą, tylko przez samego Janusza Korwin-Mikkego, który po wyborach samorządowych na wiele miesięcy zaniechał budowę struktur wyborczych, których budowa ruszyła właśnie podczas wyborów samorządowych. Te kilka miesięcy zaniedbań, w sumie pół roku, zaważyło na tym, że Nowa Prawica weszła w wybory parlamentarne bardzo słabo przygotowana organizacyjnie. Szukanie winy na zewnątrz jest odwracaniem kota ogonem, jest unikaniem odpowiedzialności.
Jedynym winnym wyborczej klęski Nowej Prawicy jest ten, który zawsze winą za porażkę wyboczą obarcza innych. A to winne są media, które ignorowały rzekomo prezesa i jego partię, a to winny jest własny sztab wyborczy, a to winni są jacyś dywersanci i agenci, a to winna jest PKW. Litości!
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/120658-litosci-pkw-nie-oszukala-nowej-prawicy-zrobil-to-ktos-inny-jedynym-winnym-jest-ten-ktory-zawsze-wina-obarcza-innych