Mord tygodnia
Oczywiście mord polityczny. Oto na naszych oczach powoli zarzynany jest przez Donalda Tuska Grzegorz Schetyna. Aż przykro patrzeć, bo oprócz bolesnych ciosów, jest mu także serwowane upokorzenie. Zlecieć ze stołka marszałka Sejmu to jedno, ale zostać zastąpionym przez Ewę Kopacz – to dodatkowy kopniak. To jakby Margaret Thatcher miał zastąpić Józef Cyrankiewicz. Choć właściwie nie – Cyrankiewicz, w przeciwieństwie do Kopacz, nie był apodyktycznym histerykiem. Nie, żebym Grzegorza Schetynę porównywał od razu do lady Thatcher, zachowajmy proporcje. Nawiasem mówiąc, w razie, gdyby coś stało się prezydentowi, miałaby go zastąpić właśnie Ewa Kopacz jako marszałek Sejmu. Innymi słowy, w kryzysowym momencie państwem miałoby pokierować skrzyżowanie Jasia Fasoli z La Passionarią.
Grzegorz Schetyna nie tylko zostaje zdjęty z marszałkowania, nie tylko zastępuje go Ewa Kopacz, ale jeszcze Donald Tusk chce mu wcisnąć Ministerstwo Infrastruktury. Proszę sobie wyobrazić, że jesteście Państwo Napoleonem Bonaparte, a tu nagle dostajecie świetną posadę stajennego gdzieś w oberży na prowincji, a zrozumiecie, co musi przeżywać marszałek Schetyna. Który w dodatku świetnie rozumie, że aby poradzić sobie z Ministerstwem Infrastruktury, musiałby być skrzyżowaniem Supermana z Jamesem Bondem.
Co dalej z Żelaznym Grzegorzem? Scenariusz pierwszy: nadchodzi Euro 2012, kibice tłuką się po „przejezdnych” produktach autostradopodobnych, premier się tradycyjnie wścieka i oznajmia Grzesiowi: „Niestety, nie sprawdziłeś się, choć dałem ci szansę”. Schetyna stacza się w niebyt.
Scenariusz drugi: Schetyna dusi w sobie zimną wściekłość, dba o „swoich” posłów i ludzi w regionach, a gdy nadchodzi odpowiedni czas, dokonuje na byłym druhu publicznej, okrutnej egzekucji. I za ten scenariusz trzymam kciuki, będąc pewnym, że Donald Tusk wyhodował sobie ostatecznie śmiertelnego wroga, którego jedynym pragnieniem i racją bytu w polityce będzie żądza zemsty.
Awantura tygodnia
Poseł P. ma to przećwiczone: naciska się tu, posłowie PiS piszczą. Naciska się tam – posłowie PiS pohukują. Naciska się jeszcze gdzie indziej – posłowie PiS podskakują. I tak dalej.
Lider Ruchu P. właśnie nacisnął odpowiedni guziczek, protestując przeciw krzyżowi na sali sejmowej, a posłowie PiS posłusznie zareagowali, występując natychmiast z pomysłem uchwały w jego obronie. Przebieg zdarzeń był łatwy do przewidzenia: od razu pojawił się temat wygodnie przykrywający wszystkie inne, w tym np. oczekiwaną poprawkę do projektu budżetu. O krzyżu mówiono we wszystkich programach publicystycznych, głos zabrał Tomasz Nałęcz, a nawet sam Donald Tusk. Zabawa potrwa prawdopodobnie jeszcze kilkanaście dni, zwłaszcza że wpuszczeni z panem P. do Sejmu Hunowie w rodzaju Wandy Nowickiej nie rozumieją mechanizmów tej gry i traktują ją jako prawdziwą misję.
Zastanawiam się tylko, jak czuje się Jarosław Kaczyński i jego partyjni koledzy jako pacynki pana P.
Pozew tygodnia
A skoro o panu P. mowa – jeden z jego Hunów, niejaki Krzysztof Sztandera, postanowił pozwać prezesa PiS za to, że ten określił członków Ruchu jako „klony PO”. „Nie jestem niczyim klonem!” – oburzył się poseł Sztandera. Tego, czy pan Sztandera jest klonem czy nie oraz ewentualnie czyim – nie przesądzam, ale rozumiem, że sąd będzie musiał zlecić w tej sprawie badania genetyczne.
Przy okazji, ciekawe czy poseł Sztandera pozwie także mnie i jak będzie dowodził przed sądem, że nie jest Hunem. To będzie znacznie trudniejsze niż dowiedzenie, że nie jest klonem.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/120524-lukasza-warzechy-przeglad-tygodnia-donald-tusk-wyhodowal-sobie-ostatecznie-smiertelnego-wroga
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.