Żenująca pyskówka u Lisa na temat krzyża. Współprowadząca: Środa. Czy telewizji publicznej nie stać na nieco wyższy poziom?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Studenci dziennikarstwa powinni nagrać ten program i analizować godzinami: tak właśnie wygląda coś, co kompletnie nie ma sensu i jest po prostu telewizyjnym maglem. Ale zapis przyda się także księżom biskupom, jeśli analizują, a powinni, falę antykościelnej propagandy zalewającej nasze media.

Ale zanim przejdziemy do opisu programu Tomasza Lisa na temat obecności krzyża w Sejmie, jedno konieczne zastrzeżenie: tym razem nie prowadził tej audycji sam. Drugą prowadzącą była Magdalena Środa, która miała prawo przerywać każdemu, każdego obrażać i każdego wyszydzać. W dowolnych momentach i w każdej formie. Gdy mówił Stefan Niesiołowski z PO, wołała:

Słyszę już łoskot upadku pana posła w przepaść historii. Pan upada, pan upada, odchodzi pan do historii.

Kiedy mówił Tadeusz Cymański z PiS, stwierdziła, że ten w Parlamencie Europejskim krzyża nie broni, jest więc - w domyśle - hipokrytą. Jako dowód podała, że Cymański nosi... niebieską koszulę.

Bez przerwy też machała rękami. Bez słowa protestu prowadzącego. Szczytem wulgarności było jej stwierdzenie, że o sprawach dotyczących rodziny wypowiada się Watykan:

Państwo o zerowym przyroście naturalnym.

Celnie replikował na to dominikanin ojciec Paweł Gużyński:

Jakbym chciał być złośliwy, to bym powiedział, że pan Biedroń też jest niereproduktywny.

Biedroń na to szyderczo:

Możemy spróbować.

A co poza tym? Kogiel-mogiel, żadnego sensu. Dyskusja wymagająca przygotowania intelektualnego zdecydowanie przerosła Lisa. Postawił więc na pyskówkę, w której argumenty poważne mieszały się z żenującymi. Prowadzący nie potrafił wskazać jakiejś stabilnej płaszczyzny sporu, nakreślić choć jednego punktu gdzie strony mogłyby do końca wypowiedzieć swoją argumentację.

Nawet gdy zaczynało brzmieć ciekawie, Środa rozbijała dyskusję, choć to na jej argument iż skoro się kocha krzyż nie powinno się go wieszać w miejscu kłótni politycznych, odpowiadał dominikanin ojciec Paweł Gużyński:

Jestem gotów poddać krytycznej analizie obecności krzyża w Sejmie - pan Jezus był obecny przede wszystkim w tych miejscach, które są najbardziej zniszczone przez grzech.

Środa: Także  domach publicznych?

Ojciec Gużyński: Tak, niech pani sobie wyobrazi, że pan Jezus był obecny także wśród prostytutek.

 

Na marginesie - ojciec Gużyński właściwie się na usunięcie krzyża zgodził - jego zdaniem to sprawa państwa, powinna decydować po prostu większość sejmowa...

Nie bardzo wiadomo po co też Lis zaprosił Johna Godsona, czarnoskórego posła PO, który był pastorem ewangelickim:

Godson: Ubolewam, że krzyż dzieli...

Środa (przerywa):  Bo powiesiliście!

Godson: Ubolewam, że dla Palikota stało się to pierwszym punktem programu...

 

Więcej w tym programie pan Godson nie powiedział.

Najbardziej porażający był prymitywizm argumentów przeciw Kościołowi. W stylu, że lepiej dać na biednych niż na Kościół, że postęp wymaga itp... Jak z poradnika agitatora komunistycznego z lat 30. w Związku Sowieckim. I tak jak wtedy przekonanie, że kiedy już zniszczy się Kościół, zapanuje szczęście. A zapanowało - wiemy - najgorsze piekło.

Wszystko w sosie krzyku i agresji, pełnego przyzwolenia na szarpanie księży. Jakby byli jakąś podklasą społeczną. A na koniec programu specyficzne podsumowanie -  urywki wypowiedzi,  z najmocniejszymi argumentami strony lewicowej i jakimś bełkotem obrońców Kościoła.

W sumie - nasuwa się pytanie czy telewizja publiczna powinna takie pyskówki finansować? Ojciec Gużyński puentował:

Kościół będzie musiał się zmierzyć z tym tematem, ale mam nadzieję, że nie w taki sposób jak tutaj.

Oby, ale obawiamy się, że właśnie w taki sposób...

wu-ka

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych