Od dawna słyszymy na polskiej prawicy: Jarosław Kaczyński gra na „scenariusz węgierski”, czyli gotów jest spędzić dwie kadencje w opozycji, by w końcu zdobyć całą władzę. W czasie wieczoru wyborczego po ostatniej porażce mówił o tym sam prezes PiS, zapowiadając, że przyjdzie czas gdy "będziemy mieli w Warszawie Budapeszt". Według schematycznie opisywanego „scenariusza węgierskiego”, Orban wygrał wybory wbrew wszystkiemu: wbrew elitom i wbrew mediom. Czy tak rzeczywiście było? Już w zeszłym roku zespół wPolityce.pl uruchomił swojego korespondenta u bratanków. Dziś przypominamy nasze ustalenia:
Wiktor Orban, choć długie lata spędził w opozycji, to jednak w okresie poprzedzającym wybory potrafił przełamać medialny monopol lewicy. Udało mu się to zarówno w mediach publicznych, jak i prywatnych. Jedną z podstawowych przesłanek medialnego sukcesu Orbana był fakt, że już trzy lata przed wyborami większość Węgrów miała jasność: Fidesz wygra następne wybory. Po tym, jak Ferenc Gyurcsány przyznał, że kłamał „rano, w południe i wieczorem”, jego klęska była przesądzona, i czuli to nawet sami postkomuniści. To „taśmy prawdy” naruszyły podstawy systemu. Po tym wydarzeniu media zaczęły zbliżać się do Orbana.
Pod presją opozycji w styczniu 2009 roku ze stanowiska ustąpił szef węgierskiej telewizji publicznej MTV Rudi Zoltán. Na jego miejsce przyszedł Balázs Medveczky, który szefuje MTV do dziś. Medveczky chciał zbliżyć węgierską telewizję do Fideszu. Zwolnił część menadżerów poprzedniej ekipy, kilku prowadzących programy, a także skorygował linię programów informacyjnych bardziej na prawo. A na pół roku przed wyborami zlikwidował poranne wydanie wiadomości, wraz z programem publicystycznym – dotąd silnie wspierające socjalistów z MSZP („Nap-kelte”). To był bardzo jasny sygnał: czekamy na Fidesz, zwłaszcza że nowe pasmo poranne wspierało już prawicę. Socjaliści odpowiedzieli ogniem: przycięli drastycznie budżetowe wsparcie dla telewizji publicznej, co omal nie doprowadziło MTV do bankructwa, ale włądz MTV wymienić już nie mogli. W okresie poprzedzającym wybory główny dziennik telewizyjny kraju („Híradó”, MTV) niemal jednoznacznie wsparł Orbana. Dziś węgierska telewizja publiczna ma za sobą daleko idącą wymianę kadr – nie tak powierzchowną jak „czystki” w polskich mediach za czasów prawicy.
Największym wsparciem dla Orbana była jednak działalność całodobowej telewizji informacyjnej, odpowiednika naszego TVN 24. Prywatna Hír TV nie dość, że otwarcie wspierała Orbana, to jeszcze z każdym miesiącem rosła w siłę. Obecny premier Węgier wiedział, że to jest klucz do sukcesu. Stale wspierał tę stację informacjami z pierwszej ręki, doniesieniami o skandalach, ekskluzywnymi wywiadami. Większość niezliczonej liczby skandali korupcyjnych została na Węgrzech ujawniona właśnie przez Hír TV. Co ważne, stację wspierały natychmiast dwa prawicowe dzienniki („Magyar Nemzet” i „Magyar Hírlap”), dwa prawicowe tygodniki („Heti Válasz”, którym kieruje były rzecznik rządu Orbana Borókai Gábor oraz „Demokrata”), oraz stacje radiowe (Radio Info, Lánchíd radio). Lewica twierdziła, w pewnej mierze nie bez podstaw, że ta medialna orkiesta była wręcz koordynowana z partyjnej centrali Fideszu. Jak widać, zasoby medialne węgierska prawica miała całkiem spore, i nie był to przypadek: w media już kilka lat temu zaczęli inwestować biznesmeni – przyjaciele Orbana.
Fidesz działał niezwykle efektywnie, a informacyjna Hír TV z tygodnia na tydzień podkręcała tempo. Zalewała kraj nakręconymi ukrytą kamerą i komórkami filmami, na których postkomunistyczni samorządowcy i politycy biorą łapówki. To właśnie głębokie, mające solidne podstawy przekonanie o wszechobecnej korupcji sprawiło, że resztka zaufania do socjalistów wyparowała ostatecznie.
Co ważne, Hír TV wprowadziła nowy na rynku węgierskim styl dziennikarski: jej ekipy ścigały polityków rządu wszędzie, gdzie się dało, i zasypywały ich pytaniami o najświeższe skandale korupcyjne. Były minister finansów z ramienia postkomunistów János Veres pchnął nawet reportera Hír TV przed kamerami, bo nie mógł znieść, że stacja śledzi każdy jego krok, dzień po dniu. Veres ostrzegł wówczas dziennikarzy Hír TV, że mają trzymać się 5 metrów od niego, a jeżeli złamią tę regułę, to on „będzie się bronił”. Pokazuje to, jak zaszczuci medialnie czuli się postkomuniści pod koniec swoich rządów.
MSZP została też sparaliżowana skutecznym medialnie działaniem samego Fideszu. Partia zasypywała media dziesiątkami konferencji poświęconych korupcyjnym tematom dnia, wytwarzając silną presję i na media, i na rząd. Fidesz umiał też rozmawiać z mediami, i bardzo chciał być w mediach. Politycy tej formacji zawsze i wszędzie mieli coś do powiedzenia. Rząd nie mógł przeciwstawić niczego równie atrakcyjnego, ponieważ był skompromitowany.
Tak wyglądał „scenariusz węgierski”. Jak widać – nie ma żadnej, ale to żadnej analogii z sytuacją w Polsce. Medialne „armaty” PiS to „Gazeta Polska” i „Radio Maryja”, czyli 20-krotnie mniej niż miał Orban.
Co ważne, warto pamiętać, że Fidesz to dziś... ugrupowanie środka sceny politycznej. Po lewej ma postkomunistów, po prawej – nacjonalistyczny Jobbik. Orban często więc mówi: nie wybierajcie ekstremistów ani z lewej, ani z prawej, wybierajcie nas, czyli zdrowy rozsądek, węgierską drogę rozsądnych Węgrów. Brzmi znajomo? Tak, bo tak samo mówi Tusk.
W Polsce „scenariusz węgierski” już się wydarzył, w latach 2002-2005. Podobnie jak na Węgrzech, doszło do kompromitacji postkomunistów na tle korupcyjnym (afera Rywina, Starachowice), a prawica wykorzystała szansę, korzystając ze wsparcia części mediów, w tym TVN i TVN24. A później... to już sami wiecie.
Jest jednak element, który łączy dziś Polskę i Węgry. Otóż po zwycięstwie Orbana Hír TV... stała się nudna. Straciła zęby, już tak nie gryzie władzy. Często gości za to premiera i jego ministrów, z którymi spokojnie rozmawia, i którzy dzielą się z nią najnowszymi wieściami. Czyli podobnie jak u nas TVN24. Z tym, że na pomysł, by rozmawiać wyłącznie sami z sobą, koledzy z węgierskiej stacji jeszcze nie wpadli.
Pat
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/120371-czy-kiedykolwiek-bedziemy-mieli-w-warszawie-budapeszt-wiktor-orban-i-jego-medialna-droga-do-wyborczego-tryumfu
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.