Jak informuje "Rzeczpospolita" w artykule Cezarego Gmyza, Roman Kotliński, lider listy Ruchu Palikota w Łodzi, który zdobył właśnie mandat poselski, nie ujawnił w oświadczeniu lustracyjnym, że w 1989 r. podpisał zobowiązanie dla Służby Bezpieczeństwa. Miał zostać pozyskany jako TW „Janusz”.
Jak wynika z informacji "Rz", Kotliński z SB spotykał się jako młody kleryk Wyższego Seminarium Duchownego (WSD) we Włocławku.
W Instytucie Pamięci Narodowej zachowała się szczątkowa dokumentacja kontaktów TW „Janusza" z SB – tzw. teczka personalna. Nie zachowała się teczka pracy. W raporcie z 18 kwietnia 1990 r. widnieje adnotacja: „teczkę pracy zbrakowano (zniszczono – red.) za protokołem z dnia 1989.12.18 w związku z informacją o zmianie zainteresowań pionu SiA w styczniu br.". Wspomniany pion to Wydział Studiów i Analiz, następca prawny osławionej czwórki, czyli wydziału IV SB zajmującego się zwalczaniem religii.
Jak podaje "Rz", Kotlińskiego do współpracy wytypował w kwietniu 1989 r. podoficer SB starszy sierżant Henryk Marczewski. Trwały już wtedy obrady Okrągłego Stołu i duchowni współpracujący z SB masowo zrywali tę współpracę.
Do formalnego pozyskania Kotlińskiego doszło 27 kwietnia 1989 r. w Kłodawie, skąd pochodził.
„Podczas przeprowadzonej rozmowy wymieniony odpowiadał szczegółowo na postawione pytania, chociaż nie wypowiedział się sam na poszczególne problemy. Nie odciął się od współpracy z nami, napisał zobowiązania o zachowaniu rozmów w tajemnicy. TW zobowiązał się do przekazywania nam informacji pomocnych w rozeznaniu aktualnej sytuacji w WSD. Zobowiązał się także do punktualnego i systematycznego stawiania się na umówione spotkania" – raportował funkcjonariusz SB.
"Rz' przypomina, że gdyby sąd uznał Kotlińskiego za kłamcę lustracyjnego, grozi mu utrata mandatu oraz biernego prawa wyborczego i zakaz pełnienia funkcji publicznych od trzech do dziesięciu lat.
W rozmowie z "Rzeczopspolitą" Kotliński zaprzecza, jakoby współpracował z SB.
Miałem tylko jedno spotkanie z funkcjonariuszem SB. Rzeczywiście coś podpisałem, prosił mnie o to funkcjonariusz, mówiąc, że w innym wypadku nie dostanie zwrotu kosztów delegacji. To było moje pierwsze i ostatnie spotkanie. Jeśli dokumenty mówią coś innego, to znaczy, że zostały sfałszowane – mówi „Rz".
Ale czy ktoś mówił kiedyś inaczej?
Sil
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/120344-roman-kotlinski-posel-ruchu-palikota-to-tw-janusz-rzeczpospolita-z-sb-spotykal-sie-jako-kleryk-seminarium-we-wloclawku
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.