Nasz wywiad. Ryszard Czarnecki: Platformerskie buldogi gryzą się już na dywanie. "Schetyna przed plutonem egzekucyjnym Tuska"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

wPolityce.pl: Dlaczego nie doszło na posiedzeniu Komitetu Politycznego PiS do rozliczeń, które niektórzy przepowiadali?

Ryszard CZARNECKI, poseł do Parlamentu Europejskiego, Prawo i Sprawiedliwość: Posiedzenie komitetu było krótkie, ale treściwe i merytoryczne. Postanowiliśmy zaprezentować pakiet propozycji zmierzających do zwiększenia możliwości kontroli rządu przez opozycję w Sejmie. Wbrew doniesieniom niektórych mediów jesteśmy zjednoczeni. Nie ma mowy o kłótniach.

 

Rozmowa na temat Zbigniewa Ziobro też się nie odbyła?

Obradowaliśmy w pełnym składzie i decyzje zapadały jednomyślnie. Przyjdzie jeszcze czas na dokładniejsza ocenę i analizę wyborów.

 

Jak w pana ocenie można rozumieć zamieszanie po stronie władzy, jak Donald Tusk układa te klocki?

Przypomina mi to sytuację w Polsce w roku 2002-2003, kiedy SLD mocno siedziała w siodle i w zasadzie przestała zajmować się opozycją, a zaczęła zajmować się sama sobą. Aleksander Kwaśniewski z Leszkiem Millerem wzięli się za łby, a w kraju funkcjonował system totalnego politycznego rozdawnictwa. Zaś karuzela partyjno-państwowa kręciła się coraz szybciej, raz zgodnie ze wskazaniami kanclerza Millera, a chwilę potem "szefa szefów, jak go nazywano, czyli Kwaśniewskiego. Teraz Platforma zamiast przejść do realnego rządzenia, zająć się budowaniem planu na czas kryzysu, wyjść z planem reform zajmuje się własnym ogonem. W tej chwili buldogi gryzą się już nie tylko pod dywanem, ale na dywanie, na oczach wszystkich. Tusk zachowuje się jak jakiś satrapa. Co innego mówi publicznie, co innego swoim współpracownikom, a jeszcze co innego w końcu robi. Pachnie to coraz bardziej jakąś Białorusią a nie krajem demokratycznym.

 

Obiecał przed wyborami rozczarowanym wyborcom, że zostawi tylko pięciu ministrów.

To też bajeczka, wiem to od ludzi Platformy. Wielu ministrom mówił, że zostają po wyborach.To wiem na 100 procent.

 

Konflikt pomiędzy Tuskiem a Grzegorzem Schetyną to coś realnego czy kreacja medialna?

To konflikt na śmierć lub życie. W to się włącza prezydent Komorowski. Schetyna widzi w nim sojusznika, który uratuje go, pomoże uciec przed partyjnym plutonem egzekucyjnym żołnierzy politycznych Donalda Tuska. W tym trójkącie, a więc pomiędzy Komorowskim, Tuskiem a Schetyną wszystko się rozgrywa. Nikt  z nich niestety nie myśli o Polsce, o zmianach, zajmują się sami sobą.

 

Bo państwo polskie jest podobno w doskonałym stanie? A przecież jest tyle do zrobienia. Coś jest w stanie zmusić władzę do reform? Teraz przeszkodą jest kryzys, bo premier mówi, że to zły czas na zmiany. To jaki jest dobry!?

Stare polskie przysłowie mówi, że złej tanecznicy przeszkadza i rąbek przy spódnicy. Wymówki się mnożą. Kontrast pomiędzy wirtualnym obrazkiem przedstawianym przez PO a realną sytuacją jest coraz większy. Naprawdę nie jesteśmy żadną wyspą, trzeba pracować nad receptami na kryzys. Zwłaszcza, że ostatnio Komisja Europejska podjęła decyzję o możliwych sankcjach w postaci odebrania funduszy unijnych tym krajom, które nie mieszczą się w określonych progach deficytu finansów publicznych. My się nie mieścimy, a to bardzo niebezpieczne. Jak widać komisarz unijny Janusz Lewandowski nie jest tak wpływowy jak się mówi albo nie potrafi się temu przeciwstawić. Boję się, że zmiany wymusi dopiero ostry kryzys, ale wtedy będą kosztowały dużo więcej.


Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych