Dzisiejszy "Nasz Dziennik" przytacza Homilię ks. bp. Wiesława Meringa, ordynariusza włocławskiego, wygłoszoną w katedrze włocławskiej 9 października 2011 roku z okazji 600-lecia konsekracji świątyni. Homilii można też posłuchać na stronie diecezji włocławskiej.
Ksiądz biskup Wiesław Mering zyskał wielkie uznanie, kiedy przerwał milczenie wokół promocji przez telewizje publiczną wulgarnego satanisty Nergala. Poniżej fragmenty tego niezwykle ciekawego wystąpienia w katedrze włocławskiej:
***
Czytamy w takich czy innych gazetach karkołomne tezy. Autorka jednego z artykułów w dużym polskim dzienniku pisze, że powinniśmy być dumni z "Nergala", satanisty, i żebyśmy nie czuli się dumni z naszego byle jakiego chrześcijaństwa i byle jakiego katolicyzmu. Ostrzegam przed takim myśleniem, także panią, która napisała ten artykuł, niech się zastanowi nad słowami, które powiem:bo im bardziej się atakuje, im boleśniej się ośmiesza, im poważniej profanuje chrześcijaństwo, tym bardziej ożywia się duch i przywiązanie do wiary, tym bardziej ożywia się przywiązanie do Kościoła i do Chrystusa. Droga Pani Redaktor, proszę zajrzeć do starych zapisków, starych dzieł pierwszych chrześcijan i przeczytać, co napisał Tertulian. To właśnie
krew chrześcijan jest nasieniem nowych ich zastępów.
W niczym zatem nie są w stanie zaszkodzić chrześcijaństwu najrozmaitsze zabawne i niedojrzałe tezy. Ostatnie wydarzenia tego dowodzą. Ruszyła się chrześcijańska Polska, obudziła się Polska, obudzili się chrześcijanie, poczuli, że coś, co jest tak bliskie ich sercom, staje się zagrożone. Policzyli się, zobaczyli, że jest ich wielu.
Drodzy moi Przyjaciele, zawsze mi się wydaje, że atakowanie religii drugiego człowieka jest postępowaniem płaskim i niegodziwym. Obojętnie, czy jest to chrześcijaństwo w którejkolwiek swojej wersji, czy to jest islam, czy religia judaistyczna, czy jakakolwiek inna. Człowiek powinien odnosić się do religii drugiego człowieka z tym szacunkiem, na jaki religia zasługuje, na poziomie czysto ludzkim. Szacunek do człowieka wymaga także, żeby szanować tak intymną wartość, jaką jest religia. Bo jeżeli powtarzamy z upodobaniem marksistowską tezę, że "religia jest sprawą prywatną człowieka" (wmawiali nam to przez wiele dziesiątek lat i wielu z nas w to uwierzyło), to ta teza jest prawdziwa tylko w tym sensie, że jest to niesłychanie intymna dziedzina osobowości ludzkiej. Nie każdy człowiek ma odwagę i ochotę, by o niej mówić. W naszym kraju w ogóle nie wypada mówić o religii. Jak byłem zdumiony, kiedy pierwszy raz pojechałem do Francji i zetknąłem się tam z młodymi ludźmi. Dla nich rozmowa o religii jest czymś naturalnym, jest czymś, co wymaga refleksji, czymś, czym trzeba się dzielić. Oni się sprzeczają o rozumienie rozmaitych spraw, problemów, twierdzeń religii, ale nie odnoszą się do siebie z nienawiścią.
U nas tak się jakoś dziwnie porobiło, że stworzyła się grupa ludzi, która uważa, że lepiej rozumie chrześcijaństwo, lepiej niż Papież, lepiej niż biskup, lepiej niż ksiądz, lepiej niż "moherowy" chrześcijanin. Mojemu księdzu kapelanowi powiedziałem ostatnio, że chciałbym, aby mi uszył moherowy biret na znak solidarności i szacunku dla ludzi, o których mówi się z lekceważeniem, używając tego właśnie słowa.
Kryzys w Kościele - może dlatego nam nie pokazano Benedykta XVI, że powiedział otwarcie i spokojnie:
Kryzys w Kościele zawsze jest ten sam od początku do końca świata.
Chcę pocieszyć wszystkich tych, którzy walkę z Kościołem uczynili sprawą dla siebie najważniejszą: "do końca świata", bo to jest kryzys wiary, w tym sercu, w moim i w sercu moich słuchaczy, w sercu człowieka. To jest jedyny kryzys Kościoła, że ta wiara jest za słaba, jest byle jaka, że ona szybko wątpi, że nie opiera się na Chrystusie, który jest Skałą. To jest kryzys Kościoła. Z tym i o to musimy walczyć, żeby wiara w nas była świeża, silna, pewna, żebyśmy byli dumni z naszej przynależności do Chrystusa. Jak to pisał dzisiaj św. Paweł do nas we fragmencie listu skierowanego do parafii, którą sam jako pierwszą w Europie założył, czyli w Liście do Filipian:
Wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia.
Tylko muszę być pewny, tak pewny, że jestem gotowy znieść każdą obrazę, każde kłamstwo, każde zniesławienie, każde oplucie. "Wszystko to nie ma znaczenia, bylebym Chrystusa pozyskał".
Czego się bać? Jeszcze nas nie rzucają lwom, choć o to właśnie zabiega "Nergal" w jednej ze swoich piosenek: chrześcijanie dla lwów! Trzeba umieć bronić swojego chrześcijaństwa. Brońcie krzyża! Pamiętacie, kto to powiedział? To ten, którego dzisiaj wspominamy. Brońcie krzyża! Jeżeli mamy bronić, to widocznie Ojciec Święty Jan Paweł II doskonale widział, że ten krzyż jest zagrożony. Nie umieliśmy wyjść godnie w sprawie obrony krzyża, nie umieliśmy wtedy jako Naród, także jako chrześcijanie, jako Kościół, właściwie się zachować. Byle jakie to chrześcijaństwo, kiedy nie przejmuję się tym, że Biblię nazywa się... i tu się zatrzymam, bo nie wypada mi użyć określeń, którymi posłużył się nasz "wielki" artysta, czyli "Nergal" (dodaję na wszelki wypadek, bo tych artystów mamy dużo więcej). Jedni uważają, że szczytem sztuki jest powiesić genitalia na krzyżu, inni właśnie, że podrzeć to, co jest dla chrześcijan święte, jeszcze inni miewają różne inne pomysły, ale trochę szkoda na to czasu, żeby tutaj to przypominać.
Dla mnie taka artystyczna ekspresja to jest po prostu coś prymitywnego i niskiego. Ileż trzeba takiego prymitywizmu i takiego tupetu, żeby uważać tego typu działalność za coś mądrego, coś twórczego. Ile trzeba tupetu, żeby będąc człowiekiem wykształconym, publicznie przed Polską powiedzieć:
Ja też mam ochotę porwać Biblię.
Niech porwie zdjęcie, fotografię swojej matki, list swojego ojca, niech go podepcze na oczach ludzi, to wtedy zrozumie, czy tak być powinno. Bóg dał nam także i tę sprawę do przemyślenia w Roku Jubileuszowym. O natchnieniu Pisma Świętego pisał Paweł Apostoł Narodów do swojego ukochanego ucznia, żeby nikt z chrześcijan nie miał wątpliwości, z czym ma do czynienia, kiedy bierze do rąk Pismo Święte. Może za mało je czytamy, może za mało kochamy. Uczmy się od Żydów, jak kochają, jak umieją kochać słowa Biblii.
Czytaj Biblię częściej, niż oddychasz. To jest Księga Ksiąg - mówił Brandstaetter - do której wszystkie inne księgi stanowią jedynie mały komentarz.
Nie umieliśmy obronić godności krzyża latem 2010 roku, ale nauczyliśmy się czegoś: strachliwość, tchórzostwo, bierność, święty spokój, zapominanie o najbiedniejszych i najzwyklejszych ludziach, odnoszenie się do nich z pogardą nie jest zachowaniem godnym chrześcijan.
Drodzy moi Siostry i Bracia, cytowałem już kiedyś tutaj wypowiedź świętego Grzegorza z VII wieku:
Pasterz niech będzie roztropny w milczeniu, a pożyteczny w mówieniu. Nieroztropne milczenie pozostawia w błędzie tych, którzy mogliby poznać prawdę. Nierozważni pasterze w obawie przed utratą ludzkich względów często powstrzymują się od otwartego głoszenia tego, co jest słuszne.
Nie chcę mieć takiego grzechu na sumieniu.
Nie strzegą owczarni, ale postępują jak najemnicy, uciekając w obliczu nadchodzącego wilka i zasłaniając się milczeniem.
Pamiętacie to powiedzenie Ojca Świętego Benedykta XVI, kiedy rozpoczynał swoje urzędowanie:
Módlcie się za mnie, abym nie uciekał z obawy przed wilkami.
Nic to, że będą wskazywali palcami, że będą próbowali obrzucić najrozmaitszymi kalumniami, kłamstwami. To bardzo łatwe. Dzisiaj rozwój mediów jest taki, że wolno wygłosić każdą tezę bez żadnej odpowiedzialności. Trzeba liczyć się ze wszystkim. Pan karci milczących pasterzy przez proroka:
To nieme psy, niezdolne, by zaszczekać.
(...)
Widzę chrześcijan "zaczadzonych" nie swoją grupą współwyznawców, tylko "zaczadzonych" liberalizmem, ateizmem - tylko swoimi współwyznawcami nie są "zaczadzeni". Więcej myślą o tym, jak podobać się ludziom spoza Kościoła niż tym, którzy są w Kościele. Ateistów opublikują natychmiast, poprą, pochwalą, ale swoich, choć niekoniecznie o wszystkich sprawach myślących tak samo, z pewnością nie. To jest wybiórcza tolerancja. To jest wybiórcze zainteresowanie. Najpierw, zanim będziemy rozmawiali z innymi, powinniśmy poznać, zrozumieć i ukochać własną wspólnotę, z której pochodzimy, żeby potem dopiero dawać dobro innym. Ukochać Kościół z całym jego dziedzictwem, z całą jego różnorodnością, z jego liturgią. Mówią mi czasem na Zachodzie: "Wy tylko umiecie Liturgię sprawować w Polsce", i nie widzą, że Liturgia prowadzi człowieka w stronę lepszego, bardziej godziwego życia, że ona nie jest celem samym w sobie.
Pisze do mnie siostra z Belgii, wielu księży, tu zwłaszcza z Włocławka, dobrze ją zna:
Wczoraj byłam na spotkaniu z naszym biskupem [nowym biskupem Gandawy, też go spotkałem przed kilku dniami]. Rozmawiałam z jednym z księży, dziekanem, o sprawach dotyczących naszego Kościoła. - To już nie są teraz potrzebne sakramenty?
- pytam. A on mi odpowiada:
Ty to patrzysz na to, co było, na przeszłość, a trzeba patrzeć w przyszłość. Kościół niekoniecznie musi mieć księży. Bez nich też sobie poradzi.
Kilka dni wcześniej przysłała mi e-maila, w którym mówi o kapelanie kliniki, którą miałem okazję zwiedzać. Ksiądz kapelan mówi do niej, bo to ona tam faktycznie organizuje duszpasterstwo chorych:
Koniec z noszeniem Komunii Świętej do ludzi chorych, oni tego nie potrzebują. Koniec z nabożeństwami, które siostra odprawia.
Ona odprawia w tym sensie, że po prostu przychodzi, śpiewa, modli się, odmawia Różaniec. To wszystko jest już niepotrzebne. To właśnie rzekomo dowodzi jej patrzenia w przeszłość. Na tym ma polegać reforma Kościoła? Na tym ma polegać myślenie o przyszłości chrześcijaństwa? Trudno się dziwić, że myślący inaczej prymas Belgii dwukrotnie już został publicznie znieważony. Raz przez młodego studenta Katolickiego Uniwersytetu w Leuven, który rzucił mu w twarz tort. A innym razem ktoś w czasie, kiedy odprawiał nabożeństwo w Brukseli w katedrze, zrobił dokładnie to samo. Jeżeli tak ma wyglądać ta praca duszpasterska Kościoła, którą nam proponują najrozmaitsi liberałowie, to ja nie jestem nią zachwycony. Czasem myślę o słowach bł. Jana Pawła II. Przytaczałem je moim prezbiterom na jednym ze spotkań z nimi.
Najboleśniej potrafi zranić Kościół właśnie ksiądz.
Módlmy się zatem za Kościół, módlmy się za księży. Wiemy, że nie są idealni, ale wychodzą z tych samych rodzin, z których wychodzimy wszyscy. Nie rodzą się na wierzbach ani nie przynoszą ich bociany. Potrzebują modlitwy, potrzebują serdeczności i ciepła. Potrzebują pomocy tak jak każdy człowiek. Nie są inni. Nie ma podziału: ta matka będzie rodziła tylko księży, a ta zwykłych ludzi. Jesteśmy zwykłymi ludźmi. Tylko moc sprawowania sakramentów i głoszenia słowa została złożona w nasze ludzkie i nieudolne ręce.
wu-ka, źródło: Nasz Dziennik. diecezja włocławska
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/120190-pasterz-nie-ucieka-przed-wilkami-pan-karci-milczacych-wazne-slowa-biskupa-wloclawskiego-wieslawa-meringa
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.